: A gościem Radia ZET jest minister edukacji Katarzyna Hall, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Czy będą mundurki w szkole? : No na razie są. : Ale czy w przyszłym roku, w następnych latach czy pani jest za mundurkami? : Jestem za szanowaniem prawa. A prawo mamy takie, które na dziś spowodowało, że społeczności szkolne to prawo jakoś oswoiły na swój sposób, czyli zinterpretowały tak, jak uważały, że społeczność szkolna może to zaakceptować. Czyli wprowadziły jakieś elementy obowiązkowego stroju szkolnego. I jeżeli uczniom naszym, w konkretnej szkole, nauczyciele czy dyrektor szkoły ogłosili jakieś reguły gry, no to dobrze byłoby, żeby zgodnie z tymi regułami ten rok szkolny przebiegał. Dlatego ja bym chciała żeby do końca roku szkolnego spokojnie, zgodnie z tym prawem, jakie mamy, ta sytuacja toczyła się dalej. : A w następnym roku? : Będziemy przyglądać się temu, zobaczymy jak to jest odbierane. Bo to jeszcze jest strasznie mało czasu żeby tak naprawdę powiedzieć, jak szkoły zaadoptowały to
prawo jak gdyby do swoich potrzeb. : Czy będzie nadal utrzymywany program „zero tolerancji”, program, który wprowadził Roman Giertych prawie w rocznicę śmierci Ani w jednym z gdańskich gimnazjów? : Elementem tego programu, zapisanym na dziś w prawie są przede wszystkim właśnie te mundurki, też pojawiły się jakieś takie zakupy kamer do szkół. To są takie konkrety, które się zdarzyły. Pojawiło się tam ileś różnych zapowiedzi – będziemy analizować. Na pewno, ja patrzę na to tak, musimy szanować prawo. Ja zajmuję się zarządzaniem oświatą no mniej więcej od 89 r. na różnych szczeblach. I każdego roku szkolnego, jako osoba zarządzająca oświatą, chociażby szkołą, nie byłam do końca zadowolona z reguł prawnych, które mamy. Zawsze może być prawo lepsze, doskonalsze. : Ale to dobrze, że szkoły są monitorowane, że właściwie uczniowie są pod okiem kamer? : Myślę, że o tym w jaki sposób pomagać bezpieczeństwu w szkole, w tej konkretnej, lokalnej sytuacji, jaka jest najlepiej jest w stanie ocenić dyrektor szkoły, lokalny
samorząd, bo wiedzą, jakie realne niebezpieczeństwa czyhają na tych uczniów. Na pewno inaczej jest w pełnej problemów społecznych, gęsto zaludnionej dzielnicy wielkiego miasta, a inaczej w małej wiejskiej szkole. I takie rozwiązania centralne, jednakowe dla każdej społeczności szkolnej zawsze będą wzbudzać duże moje wątpliwości, bo wydaje mi się, że więcej do powiedzenia i do decydowania o tym, jak konkretne rozwiązać problem, aby szkoła była bezpieczna, przyjazna, aby uczeń, rodzic, nauczyciel dobrze się w niej czuł, łatwiej jest decydować właśnie w tej szkole, czy tuż obok niej z poziomu lokalnego samorządu, bo tam wiadomo jakie są problemy. : Jest pomysł żeby to rodzice decydowali właściwie o szkołach, bo jest pomysł bonu edukacyjnego, ile by miał wynosić bon edukacyjny, to ma polegać na tym, że pieniądze by szły za dzieckiem. : Dzisiejsze prawo też powoduje, że każde dziecko chodzące do szkoły generuje konkretne pieniądze na organizację edukacji z budżetu państwa, które otrzymuje na dziś lokalny
samorząd. : Tak, to co zmieni bon edukacyjny? : Bon edukacyjny jest myśleniem takim żeby przekładało się to nie tylko na budżet konkretnego samorządu, ale też konkretnej szkoły. I w wielu samorządach lokalnych już takie rozwiązania funkcjonują. Można się im przyglądać, patrzeć jak to działa żeby z tych doświadczeń starać się wyciągnąć dobre wnioski, jakieś je upowszechniać. : Ale jak to będzie wyglądało praktycznie, rodzice będą z budżetu państwa dostawali pieniądze? : No nie do ręki, będzie oczywiście dostawać je konkretna szkoła. I jak mówię, można analizować już na dziś istniejące przykłady w niektórych samorządach lokalnych, gdzie to działa i widać tego skutki, pomysły, które powodują, że oferta szkoły się uatrakcyjnia. : Ale może być tak, że małe szkoły będą upadać przez bon edukacyjny. : Na dziś również, jak mówimy o pieniądzach idących za dzieckiem mamy inne pieniądze w różnych typach szkół. To nie jest tak, że każde dziecko to są dokładnie te same pieniądze. Inne pieniądze należą się na dziecko w
szkole podstawowej, inaczej kosztuje kształcenie zawodowe na przykład. Także uczeń w szkole zawodowej, uczeń w liceum, uczeń w gimnazjum generuje jak gdyby inne pieniądze dla samorządu. To samo dotyczy dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych, na przykład niepełnosprawnych, tutaj są różne tak zwane wagi i przeliczniki. I również inaczej są liczone pieniądze wtedy, kiedy mamy do czynienia z bardzo malutką, jakąś miejscowością, bo tam jeżeli w danym rejonie, obszarze jest mało uczniów, inaczej się organizuje oświatę. I muszą być inne te wskaźniki i przeliczniki. Całe tutaj prawo mamy dotyczące podziału subwencji oświatowej i ono dokładnie to stara się określić. : Co dobrego zrobił dla polskiej szkoły pani poprzednik, Roman Giertych? : No bezpośrednim moim poprzednikiem był pan prof. Legutko, także, natomiast Roman Giertych. : No pan Legutko był bardzo krótko. : Tak, Roman Giertych na pewno zrobił resort edukacji takim bardzo godnym uwagi, o tak bym powiedziała. Dużo większe zainteresowanie mediów w czasach
jego rządzenia towarzyszyło polskiej edukacji niż w każdym innym okresie, choć trudno mi powiedzieć czy coś istotnego z tego powodu się zmieniło. Ja mówię, prawo oświatowe śledzę od lat i poprzez pryzmat, nie no cech osobowości czy charakteru ministra chciałabym patrzeć, ale poprzez to, co się zmienia w prawie. I z mojego punktu widzenia, jak mówię przynajmniej od 89 r. bardzo uważnie osoby śledzącej prawo edukacyjne, okresem, kiedy prawo edukacyjne zmieniało się w sposób naprawdę istotny i coś mogący dać istotnego polskiej szkole, chyba najbardziej takim intensywnym i twórczym okresem był czas ministra Handkego. : Kanon lektur szkolnych – zmieni się, czy się nie zmieni? : Będziemy generalnie analizować całą podstawę programową, bo to jest szersze zagadnienie niż tylko kanon lektur. Przede wszystkim podstawa programowa wymaga takiej pewnej ewaluacji, analizy z jednego głównego powodu – myślimy nad obniżeniem wieku szkolnego. Myślę, że – no takie są światowe tendencje – i taki jest dość dobry moment, bo
akurat do szkół wchodzi taki dołek niżu demograficznego, więc taki techniczno-organizacyjnie jest stosunkowo dobry moment, natomiast żeby obniżyć wiek szkolny, trzeba do wieku uczniów dostosować wszelkie treści, nie tylko lektury, bo różne pojęcia muszą być wprowadzane w sposób odpowiedni do wieku dzieci. I pod tym kątem rozważania obniżenia wieku szkolnego przede wszystkim, całość podstaw programowych musi zostać analizowana. Ja chciałabym żeby też była analizowana w kierunku tego, żeby na przykład gimnazjum było szkołą troszeczkę taką bardziej atrakcyjną, szerzej rozwijającą zainteresowania młodych ludzi, myślę że, no wiele jest elementów, które poprzez dobrą pracę nad podstawą programową można podnieść jakość i atrakcyjność polskiej szkoły. : I krótkie pytania, krótkie odpowiedzi – ile podwyżki, na ile podwyżki mogą liczyć nauczyciele? : Analizujemy budżet. : No, wszystko jest analizowane. Czy „Tęczowy elementarz” Roberta Biedronia ma szansę na to żeby znaleźć się jako lektura uzupełniająca w szkołach? :
Nie znam tej pozycji. : To jest książka... : Wiem, czytałam w „Gazecie”, ale to nie to samo, co wiedzieć, co jest naprawdę wewnątrz i jakie są opinie eksperckie na temat tego materiału dydaktycznego. Trzeba pamiętać, że dziesiątki podręczników i materiałów dydaktycznych czekają w ministerstwie na merytoryczną opinię. Jest określona procedura w tym zakresie prawna – analiz eksperckich i tak jak każdy materiał dydaktyczny, który stara się o wpisanie na listę materiałów obowiązujących będzie analizowany przez ekspertów. : I szczęśliwa jest pani, że matematyka wreszcie wraca na maturę? : Myślę, że jest to bardzo potrzebne z uwagi na przede wszystkim potrzeby rynku pracy, kiedy mamy trochę mało techników, inżynierów, a takie większe zaakcentowanie edukacji matematycznej może pomóc temu, aby więcej młodych ludzi bez lęku przymierzało się do zawodu inżyniera. : Powiedziała matematyczka Katarzyna Hall, minister edukacji, dziękuję bardzo.