Miloszević kwestionuje legalność trybunału
(AFP)
Slobodan Miloszević, sądzony przed międzynarodowym trybunałem w Hadze, po raz kolejny podważył w środę legalność haskiego sądu.
Były dyktator pierwszy raz zabrał głos w swoim procesie. Porównał prowadzony przeciwko niemu proces przed haskim Trybunałem do publicznego linczu. Wyraził także wątpliwość w uprawnienia Trybunału do prowadzenia jego procesu. Jego zdaniem, samo już aresztowanie było nielegalne.
Były prezydent Jugosławii powiedział, że proces i nagonka mediów ma na celu zdemonizowanie jego osoby. Podważam legalność tego Trybunału, bo nie został on powołany na zasadach prawa. Ten Trybunał nie jest kompetentny by prowadzić proces - podkreślił Miloszević.
Po wysłuchaniu mowy oskarżycielskiej, którą dokończył w środę prokurator Geoffrey Nice, Miloszević poinformował, że swoją mowę obrończą wygłosi w czwartek rano. Były przywódca jugosłowiański oskarżony jest o ludobójstwo i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione w Chorwacji, Bośni i Kosowie w latach 90.
Prokurator Geoffrey Nice dowodził w środę, że oblężenie Sarajewa, masakra w Srebrenicy i obozy koncentracyjne były częścią planu Miloszevića, dążącego do utworzenia Wielkiej Serbii z rozpadającej się Jugosławii.
Na przykładzie konfliktów w Chorwacji i Bośni na początku lat 90. prokurator starał się wykazać, że ówczesny rząd Serbii podżegał do walki mniejszość serbską w tych republikach. Rząd Serbii, na czele którego stał oskarżony, przekazywał jednostkom paramilitarnym w tych republikach pieniądze, broń, wysyłał także ludzi - mówił prokurator Nice.
Proces Miloszevicia rozpoczął się we wtorek. Były dyktator Jugosławii oskarżony jest o zbrodnie ludobójstwa podczas konfliktów zbrojnych na Bałkanach w latach 90. (IAR/PAP, and, an)