"Ludzie zawsze uważali, że strzelanie jest największym bohaterstwem. No to żeśmy strzelali"
Edelman wyznawał, że Niemcy byli absolutnie zaskoczeni zbrojnym oporem Żydów. "Niemcy nie byli w stanie pojąć, że Żydzi mogą ich zabijać. Że ich żołnierze giną z naszych rąk. Ale AK też tego nie mogła pojąć. (...) To zupełnie inne powstanie... Ważne było, że się strzela. To trzeba było pokazać. Nie Niemcom. Oni to potrafili lepiej. Temu innemu światu, który nie był niemieckim światem, musieliśmy pokazać. Ludzie zawsze uważali, że strzelanie jest największym bohaterstwem. No to żeśmy strzelali" - opowiadał.
8 maja 1943 r. żydowscy bojowcy otoczeni przez Niemców i Ukraińców w bunkrze na Miłej 18 popełnili zbiorowe samobójstwo. Kiedy Niemcy wysadzali bunkier na Miłej, Edelman... spał. "A co miałem innego robić? Nie było co robić. Mogłem tylko czekać na koniec. To już lepiej się wyspać. No więc spałem, aż Niemcy skończyli...".
Tak mówił o śmierci bojowców Żydowskiej Organizacji Bojowej wraz z dowództwem, wśród nich Mordechaja Anielewicza: "Aleście mądrzy... Przywódcy nie wolno popełniać samobójstwa, musi walczyć do końca, tym bardziej że była szansa na opuszczenie getta... Może i samobójstwo to dobry symbol, ale nie poświęca się życia dla symboli. Niech będzie: zginęli bardzo pięknie".
(js)