Miller: sąd powiedział to, na co ma dowody
W przeciwieństwie do niektórych członków sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Rywina i dziennikarzy, którzy w tej sprawie mówili i pisali co chcieli, "sąd powiedział to, na co ma dowody" - tak premier
Leszek Miller odniósł się do wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie,
który skazał Lwa Rywina na 2,5 roku więzienia i 100
tys. zł grzywny za oszustwo.
Szef rządu powiedział na konferencji prasowej w Łodzi, że stara się nie komentować wyroków sądów, ale w tej sprawie nie może oprzeć się refleksji.
Wyrok sądu potwierdza, że ani ja, ani SLD nie mieliśmy nic wspólnego z propozycją Lwa Rywina - mówił Miller. "Nie było grupy trzymającej władzę, a ja nie wysyłałem pana Rywina do kogokolwiek i w jakiejkolwiek sprawie. To są ustalenia niezawisłego sądu. Mogę tylko ubolewać, że niektórzy posłowie z komisji śledczej, zwłaszcza pan Rokita i pan Ziobro, przez długie miesiące dla swojej korzyści politycznej robili wszystko, ażeby zasugerować, iż taki związek istniał" - oświadczył premier.
Miller ocenił, że sprawa Rywina przyniosła mu i jego ugrupowaniu bardzo poważne straty. Dodał, że chciałby teraz usłyszeć słowo "przepraszam" od tych wszystkich, którzy zrobili wszystko, aby opinia publiczna uznała, iż za tą propozycją stał SLD czy on osobiście. "Takie słowo: przepraszam, będzie mnie w pełni satysfakcjonowało" - powiedział Miller.
Miller zaznaczył, że sprawa nie jest zakończona, bo wyrok nie jest prawomocny i należy spodziewać się, że będzie zaskarżony, ale poniedziałkowe orzeczenie ma dla niego ogromną wagę.