Miller o zmianie premiera: Kaczyński się myli
Mateusz Morawiecki ma większą od prezesa PiS umiejętność poruszania się po salonach w Brukseli. Stąd decyzja o jego powołaniu na szefa rządu - uważa były premier Leszek Miller. Jego zdaniem Jarosław Kaczyński myli się jednak sądząc, że unijni politycy po roszadach w rządzie zmienią krytyczne zdanie na temat władzy w Polsce.
W opinii Leszka Millera na decyzję szefa PiS ws. wymiany premiera wpływ miała konieczność zabiegania przez nasz kraj o pieniądze z unijnej kasy w tzw. nowej perspektywie finansowej. Chodzi o podział nowych dotacji z Brukseli na kolejne lata, których wysokość musi wynegocjować obecny rząd.
- Jarosław Kaczyński myśli, że jak Mateusz Morawiecki pojedzie z prezentacjami do kilku gabinetów unijnych to wszystko załatwi. Ale przecież premier Morawiecki nie cofnie wszystkich zmian, które wprowadził rząd PiS, a które są krytykowane w UE - mówił były premier na antenie RMF FM.
- Może się okazać, że tych unijnych pieniędzy wcale nie zobaczymy - ostrzegał Miller. - Mateusz Morawiecki ma umiejętności czarnoksiężnika. Przekonał Jarosława Kaczyńskiego, że za pomocą PowerPointa można uzdrowić gospodarkę. A tak nie jest. Żeby tak się stało potrzebna jest zmiana polityki, a nie polityka - dodał.
- W tej całej operacji chodzi o zmianę wizerunku. Przystojny Polak, w dobrze skrojonym garniturze nie jest w stanie ocieplić stosunków na linii Bruksela-Warszawa - powiedział były premier.
Gość Roberta Mazurka zaznaczył, że - jego zdaniem - zmiana premiera nie zmieni polityki wewnętrznej rządu PiS. - Mamy drugiego premiera, który nie może powołać autorskiego rządu tylko musi wykonywać polecenia. Dlatego po nowym rządzie niczego się nie spodziewam, bo decyzje nadal podejmowane będą na Nowogrodzkiej przez Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził.
Miller nie wykluczył zmian wśród ministrów, m.in. odejścia szefa MON. - Jeśli prezydent Andrzej Duda wręczy Antoniemu Macierewiczowi nominację to pani Joanna Szczepkowska powinna wyjść i publicznie powiedzieć, że właśnie skończyło się zwierzchnictwo prezydenta nad armią - komentował, nawiązując do konfliktu na linii Duda-Macierewicz.
"Wicepremier bez teki jest nikim"
Pytany o poradę dla Beaty Szydło na wolny czas po odejściu ze stanowiska, Miller stwierdził, że to sprawa indywidualnych planów. - W dniu, w którym podałem rząd do dymisji, udałem się do znajomych na Mazury. Pływaliśmy łódką, piekliśmy kiełbaski i piliśmy czerwone wino - wspominał.
- Ja byłem premierem do czasu, kiedy ja chciałem - zastrzegł też Miller. - Słyszę, że Beata Szydło ma otrzymać tekę wicepremiera. Tyle, że wicepremier bez teki ministra jest nikim - stwierdził.
"Marzenia, bajki, baśnie"
- Przecież to nie jest możliwe - ocenił z kolei możliwość utworzenia wspólnych list opozycji. W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM podkreślał, że "to są marzenia, bajki, baśnie".
- Ambicje i różnice programowe są zbyt wielkie - jak sobie wyobrazić na przykład kandydatów SLD z kandydatami Nowoczesnej, kiedy Nowoczesna mówi, że cofnięcie się z wiekiem emerytalnym to był błąd, a my mówimy, że to właściwe posunięcia? Jak to pogodzić? - pytał były premier.
Robert Mazurek pytał swojego gościa, czy Donald Tusk ma szanse zostać prezydentem w 2020 roku. - Gdyby zdecydował się wrócić i wystartować w wyborach, to byłby bardzo poważnym kandydatem i miałby szansę wygra - ocenił Miller.