Miller: nie posługiwałem się służbami specjalnymi
Nie posługiwałem się służbami specjalnymi niezgodnie z prawem. Jako premier nie mam sobie nic do zarzucenia i nic do ukrycia - oświadczył w sobotę premier Leszek Miller w TVP, nawiązując do ostatnich wypowiedzi byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka.
03.04.2004 | aktual.: 03.04.2004 22:14
"W moim zainteresowaniu sprawą kontraktów PKN Orlen nie było nic niewłaściwego. Z informacji, jakie przekazywał Urząd Ochrony Państwa, wynikało, że istnieje realne niebezpieczeństwo zawarcia niekorzystnego dla Polski kontraktu" - powiedział Miller.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą", opublikowanej w piątek, Kaczmarek powiedział, że to premier Leszek Miller zdecydował o użyciu UOP w zatrzymaniu byłego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego, na spotkaniu z udziałem minister sprawiedliwości Barbary Piwnik, szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego, prokuratora krajowego Karola Napierskiego, szefa swej kancelarii Marka Wagnera i samego Kaczmarka, wówczas ministra skarbu.
W piątek po spotkaniu z członkami zwołanej w trybie pilnym sejmowej komisji ds. służb specjalnych Kaczmarek oświadczył dziennikarzom, że nie powiedział "GW", iż to premier polecił UOP zatrzymanie Modrzejewskiego. Podkreślił, że należy wyjaśnić, kto zdecydował o uruchomieniu UOP w tej sprawie.
Wiesław Kaczmarek zawiesił członkostwo w klubie Socjaldemokracji Polskiej, na czas wyjaśnienia sprawy.
Zbigniew Siemiątkowski, b. szef UOP, a obecnie szef Agencji Wywiadu, oświadczył w piątek, że premier nie zlecał zatrzymania b. prezesa Orlenu przez UOP i na spotkaniu u premiera nie mówiono o zatrzymaniu Modrzejewskiego. Dodał, że akcja zatrzymania b. szefa Orlenu przez UOP była konsekwencją wystąpienia i zlecenia prokuratorskiego.
W oświadczeniu w sobotę w TVP Miller zauważył, że data ogłoszenia "rzekomego skandalu zbiega się z terminem badań opinii publicznej. W tych dniach niektórzy z państwa będą pytani o wyborcze preferencje i polityczne sympatie. Niestety, ta sytuacja zaważy na państwa ocenach" - podkreślił.
Premier dodał, że oskarżeni zostali premier, służby specjalne i minister sprawiedliwości. "Zapewniam, że miałem okazję pracować głównie z ludźmi uczciwymi, oddanymi służbie dla kraju, takimi, którzy potrafili powiedzieć 'nie', jeśli się z czymś nie zgadzali" - powiedział premier.
Dodał, że gdy słyszy od byłego ministra, że "dwa lata temu nie mógł o tym powiedzieć, nie mógł się podać do dymisji, a teraz już może, to nie wierzę w czystość jego intencji".
"Każdemu premierowi dzień w dzień, krok w krok, towarzyszą zastępy myśliwych. Nie ma okresu ochronnego. W Polsce obowiązuje zasada, że topór wojenny zakopuje się razem z wrogiem" - powiedział.
Premier zapewnił w swoim wystąpieniu, że Polska nie jest w chaosie, "to tylko część polityków walczy o swoje skrywane i zagrożone interesy".
Wyraził przekonanie, że swoją misję premiera rządu zakończy "tak, jak przystało w kraju o wielowiekowej historii i kulturze".