Mieszkanka Nowego Jorku odkryła w torbie na zakupy list... z chińskiego więzienia
"Pomocy, pomocy, pomocy" - tak zaczynał się list, który znalazła w swojej torbie z zakupami pewna mieszkanka Nowego Jorku. Jego autorem okazał się mężczyzna osadzony w chińskim więzieniu, gdzie produkowano m.in. właśnie papierowe torby. W akcie desperacji wsunął on do jednej z nich błagalny list. Całą sprawę opisał serwis DNAinfo.
30.04.2014 | aktual.: 30.04.2014 13:51
"Jesteśmy źle traktowani i pracujemy jak niewolnicy po 13 godzin każdego dnia " - można było przeczytać w liście, do którego dołączono nieduże, paszportowe zdjęcie jego autora - czarnoskórego mężczyzny w pomarańczowej kurtce.
Błagalna notka znajdowała się w torbie jednego z nowojorskich sklepów z produktami z wyższej półki. Jesienią 2012 r. zapakowano do niej zakupy dla 28-letniej Stephanie Wilson. Jak opisuje DNAinfo, gdy młoda kobieta zerknęła do torby w poszukiwaniu paragonu, odnalazła coś, co ją zszokowało. Z kartki, podpisanej przez pochodzącego z Kamerunu Tohnaina Emmanuela Njonga, dowiedziała się o fatalnych warunkach w więziennej fabryce w Qingdao w Chinach. Autor listu prosił o skontaktowanie się z jego rodziną i ONZ, liczył też na pomoc piłkarza Samuela Eto'o, którego jest fanem i rodakiem.
Kobieta skontaktowała się z amerykańską fundacją, walczącą o prawa więźniów w Chinach. Jednak długo nie potrafiono odnaleźć autora desperackiego listu.
Ostatecznie udało się to DNAinfo. W rozmowie z serwisem Njong wyjaśnił, że pracował w Chinach jako nauczyciel angielskiego. Został oskarżony o oszustwa, których - jak twierdzi - nigdy się nie dopuścił. Trafił do aresztu, gdzie przez 10 miesięcy czekał na adwokata z urzędu. Nie miał kontaktu ze swoją rodziną - jak się później okazało, jego bliscy myśleli, że prawdopodobnie nie żyje.
Mężczyźnie udało się zabrać z więziennej fabryki długopis i jedną z kartek, na których miał zapisywać dziennie wyrobione normy. Napisał pięć różnych listów, po angielski i francusku, które potem ukrył w produkowanych papierowych torbach.
Njong przyznał, że to on jest autorem notki, która trafiła do Nowego Jorku. Z więzienia udało mu się wyjść pod koniec 2013 r. za dobre sprawowanie, ale i tak - jak powiedział DNAinfo - jest niezwykle wdzięczny, że ktoś zareagował na jego apelu i starał się go odszukać.
To nie pierwszy przypadek odnalezienia listu w prośbą o pomoc w produkcie z Chin. W 2012 r. podobna notka trafiła do rodziny w Portland - była ukryta w zabawce, produkowanej przez chińskiego robotnika z obozu pracy.
Źródło: DNAinfo New York.