Mieszkaniec przerwał przemówienie prezydenta. "Mi jest wstyd..."
Prezydent Andrzej Duda spotkał się w czwartek z mieszkańcami Siemianowic Śląskich. Nie spodziewał się, że przyjdzie mu się zmierzyć z trudnymi pytaniami.
Spotkanie prezydenta z mieszkańcami nie przebiegało w przyjaznej atmosferze. Zebrani krzyczeli w kierunku prezydenta: "marionetka!". Jeden z nich przejął również mikrofon. Incydent pokazała Telewizja Polska. - Co pan proponuje ludziom, którzy wyjechali z kraju? Mówi pan, żeby przyjechali tu z powrotem - mówił mieszkaniec Siemianowic Śląskich.
Jego wypowiedź starali się przerwać inni zebrani. Krzyczeli do niego: "prowokator!". Mężczyzna jednak kontynuował.
- Mi jest wstyd, że wygłosił pan podczas wyborów, że zrealizuje pan "to, to, czy to" i pan tego nie realizuje. Mi jest wstyd za to, że muszę ze swojego kraju wyjeżdżać, tylko po to, żeby budować swoją przyszłość dla mojej kobiety, dla mojej dwójki dzieci. Jeżdżę tam autobusem, skończyłem Politechnikę Śląską. Jest mi bardzo przykro, bo chcę zostać w swoim kraju. Chcę zostać w Siemianowicach! Robię na trzy etaty i studiuję - mówił.
Prezydent Duda nie pozostał obojętny na słowa mężczyzny. Przyznał, że sytuacja nie jest jeszcze taka, jak być powinna. Uderzył także w poprzednie władze. - Chciałbym, żeby pan również pamiętał o tym, że właśnie w latach 2001-2004 ktoś zniszczył i rozkradł Hutę Jedność, jeden z największych tutaj zakładów pracy, który miał ponad 150 lat. To było zwykłe złodziejstwo, nazwijmy rzeczy po imieniu - stwierdził prezydent.
I dodał: - Naprawiamy dzisiaj Rzeczypospolitą, ja się zobowiązywałem, że zrobię wszystko, by podnieść poziom życia Polaków. Jednym z elementów jest program 500+, z którego korzystają miliony polskich rodzin.