Mieszkańcy Wałbrzycha: tak się nie da żyć
Mieszkańcy Wałbrzycha skarżą się na składowisko odpadów przemysłowych i zakład recyklingu firmy MoBruk z Nowego Sącza w dzielnicy Podgórze. Zapowiadają, że będą walczyć o jego likwidację.
- Tak się nie da żyć. Latem śmierdzi nie do wytrzymania. Ciężarówki z jakimiś substancjami jeżdżą całą dobę. Niektóre mają obce rejestracje - mówi pani Halina z ul. Okrężnej w Wałbrzychu. - W nocy nie można otworzyć okna, bo tak strasznie cuchnie - dodaje jej sąsiad, pan Józef.
Mieszkańcy twierdzą, że takie składowiska powinny być usytuowane w dalszej odległości od zabudowań. - Wtedy nie byłoby problemu, nikomu by to nie przeszkadzało - komentują ludzie. Nieoficjalnie przyznaje to również jeden z wysokich urzędników miejskich. - Bo choćby nie wiem jak to składowali, ludzie koło takich substancji nie powinni mieszkać - mówi, prosząc o anonimowość.
Mieszkańcy zapowiadają, że będą walczyć o zlikwidowanie składowiska. Znajduje się ono kilkaset metrów od domów. Składowany jest na nim między innymi azbest i inne substancje używane na przykład w budownictwie. - Przecież to niebezpieczne dla zdrowia. Niedaleko są ogródki działkowe - denerwują się mieszkańcy. Niedawno w internecie pojawił się również film. Jeden z mieszkańców Wałbrzycha nagrał składowisko. Widać na nim poukładany na stertach azbest, przykryty folią.
Składowisko działa w wałbrzyskiej dzielnicy Podgórze od 2002 roku. Od tego czasu ponad 20 razy interweniowała tam straż pożarna. W kilku przypadkach doszło do podpaleń, zdarzały się też samozapłony.
- Miałem wiele skarg od mieszkańców dotyczących składowiska. Zwłaszcza działkowcy narzekali, że zagraża ich plonom - mówi Jerzy Krzyżowski, wałbrzyski radny z Podgórza. Doszło nawet do tego, że do miasta przyjechał szef firmy z centrali w Nowym Sączu. - Wówczas była szczegółowa kontrola miejskiej komisji. Po jej zakończeniu zbudowane zostały dwa zbiorniki z wodą, żeby można było szybciej gasić pożary, do których dochodzi na składowisku - dodaje Krzyżowski. - Wiem jednak, że mieszkańcy wciąż nie są zadowoleni z takiego sąsiedztwa. Jego zdaniem, składowiska powinno się budować dalej od miast. Ale faktem jest, że pozwolenie na taką inwestycję wydano już dawno.
Sprawą zajął się także Piotr Kruczkowski, prezydent Wałbrzycha. Po skargach mieszkańców zwrócił się do Wojewódzkiego Inspektoratu Środowiska we Wrocławiu o skontrolowanie składowiska. Prezydent wnioskuje, by inspektorzy sprawdzili, czy firma działa zgodnie z warunkami pozwolenia na taką działalność, wydanego przez wojewodę dolnośląskiego. Sprawa została przekazana do delegatury w Wałbrzychu.
- Sprawdziliśmy to miejsce już wcześniej i określiliśmy, co trzeba poprawić - mówi Zdzisław Kędziora, kierownik delegatury. Inspektorzy nakazali również uporządkowanie terenu składowiska. - Chodzi między innymi o miejsca składowania poszczególnych rodzajów odpadów. Powinny być one dokładnie wydzielone. A tam znajdują się one na całym terenie - mówi Kędziora. I zapewnia, że takie kontrole będą powtarzane.
Inspekcja ochrony środowiska przeprowadziła kontrolę składowiska. Czy firma wypełniła już zalecenia?
- Stosujemy się do wszystkich wskazówek. Wydałem polecenie służbowe, by jak najszybciej zostało uporządkowane to, na co wskazali inspektorzy. Jesteśmy przyzwyczajeni do kontroli. Mamy pięć oddziałów firmy w kraju i wszystkie są na bieżąco sprawdzane.
- Żeby móc takie przyjmować, musielibyśmy mieć specjalną zgodę, a takiej nie mamy. Ciężarówki nie jeżdżą również w nocy, bo składowisko nie jest czynne całą dobę. Ale nie mam pretensji do ludzi. Rozumiem, że mogą mieć uwagi do takiego składowiska, ale zapewniam, że z naszej strony wszystko jest zgodne z prawem. Poza tym składowisko jest otwarte, można przyjść i zobaczyć. Zapraszam też mieszkańców na spotkanie. Mogą się do mnie zgłosić, przyjadę, wyjaśnię i pokażę, jak wygląda praca na składowisku. Bo takie miejsca są potrzebne, choćby po to, żeby te wszystkie śmieci nie trafiały do lasów, tylko były w bezpieczny sposób usuwane.