Misja na Marsa
Tę historię opowiadają zwykle studenci, miejscem akcji jest znajdujący się na najwyższym piętrze pokój akademika, a bohaterami najwięksi miłośnicy używek na uczelni.
Przeczytaj też: Pijany student wypadł przez okno akademika
- Akademik, impreza, jedenaste piętro, dużo alkoholu. Ubawione i rozluźnione alkoholem i podobno grzybkami halucynogennymi towarzystwo, postanowiło zrobić coś totalnie odjechanego. Znaleźli więc ochotnika (który sam się zgłosił!) i postanowili wysłać go na Marsa. I nie byłoby w tym nic śmiesznego, gdyby nie to, iż imprezowicze wpakowali delikwenta do pudła, podpisali je tekstem "Misja na Marsa" i... wyrzucili karton przez okno. Z tego właśnie, wyżej wspomnianego, jedenastego piętra. Historia z początku zabawna, zamieniła się w koszmar. Chłopak oczywiście zginął na miejscu. Zaniepokojeni ludzie, widząc szczątki ciała w kałuży krwi, zadzwonili na policję. Policjanci wiążąc fakty i idąc za głosami nadal odbywającej się imprezy, skierowali się do odpowiedniego pokoju. I co zastali? Otóż drugie pudełko. Na którym widniał napis "Misja ratunkowa". Gdy policjanci otworzyli pudełko i zapytali, co tu się dzieje, usłyszeli: "właśnie mieliśmy zamiar wysłać misję ratunkową, bo straciliśmy kontakt radiowy z
poprzednikiem". A z pudełka wyszedł kolejny student - pisze w komentarzu Internauta Slim.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*