Miejskie legendy
Wierzymy w fikcyjne opowieści?
Polacy nadal wierzą, że to prawda, Ty również?
Są zabawne lub makabryczne, zawsze szokują gdy je słyszymy, łączy je jedno - nie wiadomo czy zdarzyły się kiedyś naprawdę - mowa o miejskich legendach - historiach przekazywanych z ust do ust lub rozpowszechnianych na forach internetowych. Zwykle opowiadane są jako relacje z wydarzeń w najbliższym sąsiedztwie, które zdarzyły się niedawno. Ich świadkiem lub bohaterem jest osoba, którą możemy znać - znajomy koleżanki ze studiów, kolega szwagra lub sam opowiadający historię. Opowieści rozprzestrzeniają się tak jak plotki, aby dotrzeć do jak największej liczby osób, muszą zapadać w pamięć. W konsekwencji ta sama miejska legenda brzmi w różnych miastach nieco inaczej. Opowieść może różnić się szczegółami i miejscem zdarzenia. Niekiedy źródłem miejskich legend są rzeczywiste wydarzenia.
Zobacz miejskie legendy opowiadane przez polskich Internautów! Napisz, czy słyszałeś tę samą historię w innej wersji!
Znasz inne miejskie legendy? Napisz do nas! Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.
(mb)
Czarnoskóry w autobusie
Historię o czarnoskórym chłopcu lub mężczyźnie jadącym w miejskim autobusem lub tramwajem można usłyszeć w co najmniej kilku polskich miastach. Oto jedna z relacji naocznego świadka, przesłana do redakcji Wirtualnej Polski.
- Pewnego dnia jadąc linią nr 10 w Poznaniu, zauważyłem małego chłopca siedzącego na miejscu przy oknie. Chłopiec wpatrywał się w szybę z zaciekawieniem i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby ów chłopczyk nie był ciemnoskóry. Po chwili do tramwaju wsiadła kobieta w średnim wieku z siatkami w dłoniach. Stanęła nad fotelem małego "murzynka" i po chwili odzywa się w te słowa: "nie wiem jak u was w Afryce, ale u nas w Polsce młodsi ustępują miejsca starszym!" Chłopczyk grzecznie wstaje i ustępuje miejsca. W tramwaju konsternacja, niektórzy pasażerowie widać są zniesmaczeni, u innych na twarzy widać zakłopotanie ową sytuacją. Chłopczyk natomiast grzecznie stoi obok swojego byłego miejsca widokowego i po chwili mówi: "nie wiem jak u was w Polsce, ale u nas w Afryce to takie stare czarownice* pali się na stosie!" Chłopiec wyskoczył na następnym przystanku. Nie muszę chyba mówić, że w tramwaju zapanowała euforia, brawa ze strony pasażerów oraz zażenowanie ze strony "tej przemiłej pani".
- - słowo na "k", zastąpione na potrzeby cenzury wyrazem "czarownica" - pisze Internauta Piotr.
Według innej wersji, legenda dotyczy studenta Akademii Medycznej w Gdańsku, a czarnoskóry bohater historii, znany pozostałym studentom uczelni z imienia i nazwiska, miał odpowiedzieć: "a u nas w Murzynii to my takie stare zjadamy".
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Misja na Marsa
Tę historię opowiadają zwykle studenci, miejscem akcji jest znajdujący się na najwyższym piętrze pokój akademika, a bohaterami najwięksi miłośnicy używek na uczelni.
- Akademik, impreza, jedenaste piętro, dużo alkoholu. Ubawione i rozluźnione alkoholem i podobno grzybkami halucynogennymi towarzystwo, postanowiło zrobić coś totalnie odjechanego. Znaleźli więc ochotnika (który sam się zgłosił!) i postanowili wysłać go na Marsa. I nie byłoby w tym nic śmiesznego, gdyby nie to, iż imprezowicze wpakowali delikwenta do pudła, podpisali je tekstem "Misja na Marsa" i... wyrzucili karton przez okno. Z tego właśnie, wyżej wspomnianego, jedenastego piętra. Historia z początku zabawna, zamieniła się w koszmar. Chłopak oczywiście zginął na miejscu. Zaniepokojeni ludzie, widząc szczątki ciała w kałuży krwi, zadzwonili na policję. Policjanci wiążąc fakty i idąc za głosami nadal odbywającej się imprezy, skierowali się do odpowiedniego pokoju. I co zastali? Otóż drugie pudełko. Na którym widniał napis "Misja ratunkowa". Gdy policjanci otworzyli pudełko i zapytali, co tu się dzieje, usłyszeli: "właśnie mieliśmy zamiar wysłać misję ratunkową, bo straciliśmy kontakt radiowy z
poprzednikiem". A z pudełka wyszedł kolejny student - pisze w komentarzu Internauta Slim.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
"Wezwij karetkę, nie masz nerki"
Poza zabawnymi opowieściami, szczególnie chętnie przekazywane są historie makabryczne, wywołujące panikę w całej miejscowości lub w określonym środowisku. Jedna z takich legend mówi o przestępcach handlujących ludzkimi organami. Nerki, bo najczęściej o nich mowa, mają być wykradane przez przestępców przypadkowym osobom. Według popularnej wersji legendy, ofiarą złodziei nerek miała paść młoda dziewczyna, która poznała na dyskotece nieznajomego mężczyznę. Nie pamiętała nic z całego wieczoru, następnego dnia obudziła się w łazience w hotelu, w wannie wypełnionej lodem. Obok znalazła kartkę z napisem: "wezwij karetkę, nie masz nerki".
Według innej wersji legendy, ofiarami mają padać małe dzieci, które gubią się rodzicom w supermarketach. Po kilku dniach rodzice odnajdują je pod domem lub leżące na wycieraczce przed drzwiami mieszkania.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
"Alfons musi dbać o swoje..."
Najpopularniejsze historie opowiadane przez studentów dotyczą nietypowo zaliczonych egzaminów, szczególnie ustnych. Zwykle legenda przekazywana jest przez starszych studentów nowym rocznikom i dotyczy najtrudniejszych do zaliczenia egzaminów.
- Chyba na każdej wyższej uczelni w Polsce był doktor lub profesor, który oblał studentkę, po czym ona wypowiada słowa: "ten alfons mnie oblał!" Egzaminator słysząc te słowa bierze od niej indeks i wstawia jej pozytywną ocenę. Na zdziwienie studentki profesor odpowiada: "każdy alfons musi dbać o swoje dziwki". - pisze na forum Grono.net Internauta Rudolf.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Egzotyczny drapieżnik grasuje w pobliskim lesie
Niekiedy miejskie legendy, podchwytywane i rozpowszechniane przez media, rozprzestrzeniają się bardzo szybko, znajdując kolejnych świadków, którzy są gotowi potwierdzić prawdziwość opowieści. Tak było w przypadku pumy grasującej m.in. na Śląsku.
Pierwsze doniesienia o pumie pojawiły się w 2008 roku. Po tym, jak w mediach pojawiły się relacje świadków, którzy mieli widzieć zwierzę, drapieżnik zaczął być widywany w różnych miejscach Polski, również w 2009 roku. Zwierzę było poszukiwane m.in. przez policję, nie udało się go jednak odnaleźć.
Bohaterami podobnych opowieści, opartych na "autentycznych relacjach wiarygodnych świadków" są również inne zwierzęta - najczęściej egzotyczne i niebezpieczne lub takie, na których istnienie nie ma dowodów.
Na zdjęciu: w nocy z niedzieli na poniedziałek, zastawiono w Kaliszu pułapkę na pumę, po tym jak na peryferiach miasta, zwierzę z balkonu własnej posesji zauważył jeden z mieszkańców. Do akcji "Puma" zaangażowano miejscową policję, straż miejską i straż pożarną. Wcześniej na terenie byłego województwa kaliskiego puma widziana była kilka razy.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Szczur wyskakujący muszli klozetowej
Miejscem akcji w tej opowieści jest najczęściej akademik, w którym opowiadający mieszkał w czasie studiów lub mieszkanie znajomego. Historia jest prosta - według relacji świadków lub własnego doświadczenia, szczury mają wędrować rurami kanalizacyjnymi i wyskakiwać z sedesu, często w najmniej odpowiednim momencie. Co ciekawe, w przypadku tej legendy, w internecie można trafić na wiele relacji osób, które miały tego osobiście doświadczyć. W innych wersjach legendy, w kanalizacji mają żyć również inne zwierzęta, na przykład węże...
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Czarny samochód z przyciemnianymi szybami
W czasach PRL była to wołga, we współczesnej wersji legendy, bohaterami historii są tajemnicze osoby podróżujące bmw. W zależności od wersji opowieści, kierowca (funkcjonariusz KGB lub satanista) miał pytać przechodnia o godzinę, po czym odpowiadał: "za 7 dni o tej godzinie umrzesz". Inna z wersji legendy mówiła o porywaczach kradnących nerki. To jedna z najstarszych i najbardziej znanych w Polsce miejskich legend. Mimo upływu czasu, zmienia się, aktualizując o nowe szczegóły.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
Sataniści tnący za zeszyt
Makabryczna opowieść o satanistach zabijających uczniów podstawówek powstała w latach 80. XX wieku, gdy opinia publiczna po raz pierwszy spotkała się z doniesieniami o osobach podających się za satanistów. Według jednej z miejskich legend, mieli oni pytać napotkanych uczniów o zeszyt (w późniejszych wersjach o zeszyt do religii). Rodzaj wyrządzanej krzywdy miał być uzależniony od tego, czy zeszyt był w kratkę, w linie czy czysty. Oprawcy mieli ciąć niewinnych uczniów lub odzierać ich ze skóry.
Znasz inne miejskie legendy?* Najciekawsze historie opublikujemy w naszym serwisie.*
(mb)