HistoriaMieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” - jeden z najdzielniejszych żołnierzy wyklętych

Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” - jeden z najdzielniejszych żołnierzy wyklętych

• Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. ''Rój'' urodził się 25 stycznia 1925 r.
• Był za młody, by walczyć podczas II wojny światowej, ale już w tym czasie był zaangażowany w konspirację NSZ
• Zorganizował jedną z najprężniej działających grup żołnierzy wyklętych
• Zginął w obławie 13 kwietnia 1951 r.

Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój” - jeden z najdzielniejszych żołnierzy wyklętych
Źródło zdjęć: © IPN | Grupa partyzantów "Roja". Pierwszy od lewej Ildefons Żbikowski "Tygrys", trzeci "Rój"

Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. ''Rój'' urodził się 25 stycznia 1925 r. w Zagrobach, w patriotycznej rodzinie, jako syn Adama i Stefanii ze Świerczewskich. W materiałach UB o ojcu czytamy, że ''walczył w szeregach białogwardzistów przeciwko Armii Czerwonej''. W 1939 r. Mieczysław ukończył szkołę powszechną w Różanie. O tym miejscu śpiewał potem Jan Krzysztof Kelus:

''Różan, zwykły Różan czyjeś łzy, jakiś ból, rzeczywiście na wzgórzach Różan nad Narwią, Różan ani twój, ani mój.''

Słowa te oddają również tragizm losów „Roja”. Podczas niemieckiej okupacji był za młody, aby walczyć, ale w ramach Narodowych Sił Zbrojnych przewoził materiały konspiracyjne, które przekazywał mu starszy brat Roman. Uczestniczył w kursach tajnego nauczania w Makowie Mazowieckim, pracował również w niemieckim przedsiębiorstwie przewozowym.

Wiosną 1945 r. został wcielony do Ludowego Wojska Polskiego, z przydziałem do 1. zapasowego pułku piechoty w Warszawie. Z tej podporządkowanej komunistom armii zdezerterował na wiadomość o śmierci starszego brata. Porucznik Roman Dziemieszkiewicz – pseudonimy: Adam, Pogoda - komendant Powiatu Narodowych Sił Zbrojnych Ciechanów, został zamordowany w listopadzie 1945 r. przez żołnierzy sowieckich. ''Rój'' pozostawał pod wielkim wpływem brata.

Mieczysław Dziemieszkiewicz zbiegł na teren powiatu ciechanowskiego. Wkrótce został żołnierzem Narodowych Sił Zbrojnych/Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, wstępując do oddziału ppor. Mariana Kraśniewskiego ''Burzy'' działającego w ramach XVI Okręgu NZW (Północne Mazowsze). Wtedy przybrał pseudonim Rój. Już jako 20-latek, decyzją dowódcy NSZ, został odznaczony Krzyżem Walecznych. To jeden z dowodów jego bohaterstwa graniczącego z brawurą.

''Rój'' pełnił początkowo funkcję łącznika między Komendą Okręgu a Komendą Powiatu. Od 1946 r. był dowódcą oddziału Pogotowia Akcji Specjalnej NZW na terenie powiatu ciechanowskiego. Dziemieszkiewicz stworzył go na polecenie swojego przełożonego – dowódcy kompanii Mariana Koźniewskiego ''Waltera'', w odpowiedzi na dokonywanie przez bezpiekę masowych aresztowań w Ciechanowie i okolicy. Gdy inni byli zmuszani do rozwiązywania oddziałów zbrojnych i zaprzestania walki, on rozwijał działalność konspiracyjną i bojową. Jego oddział, liczący przeciętnie 15–20 żołnierzy, działał zazwyczaj podzielony na trzy samodzielne patrole partyzanckie ''Pilota'', ''Tygrysa'' i ''Kaźmierczuka''. Średnia wieku wynosiła 26 lat.

20 maja 1947 r. ''Rój'' pełnił funkcję komendanta Powiatu ''Ciężki''-''Wisła'' (pow. Ciechanów, część pow. Płońsk i Mława). W 1948 r. awansowany został do stopnia starszego sierżanta. Dowodził kilkudziesięcioma akcjami przeciw funkcjonariuszom komunistycznej partii, aparatu terroru, agenturze. Brał także udział w rozbiciu ubeckiego więzienia w Pułtusku (25/26 listopada 1946 r.) i uwolnieniu 65 przetrzymywanych tam kolegów. Kolejną akcją miało być wzięcie do niewoli gen. Piotra Jaroszewicza (politruka LWP, późniejszego premiera PRL), za którego chciał zażądać zwolnienia więźniów politycznych. Jaroszewicz wyjechał jednak wcześniej od krewnych w powiecie garwolińskim i zasadzka zakończyła się niepowodzeniem.

Nierówny bój

Oto kilka akcji przeprowadzonych przez "Roja":
– 3 listopada 1947 r. w osadzie Brańce (gmina Bartołdy) jego żołnierze opanowali posterunek Milicji Obywatelskiej i zabili funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa;
– 1 kwietnia 1948 r. w okolicy wsi Trzebucza (powiat Mińsk Mazowiecki) urządził zasadzkę, w którą wpadł transport więźniów wiezionych z Węgrowa do Warszawy. Żołnierze PAS zlikwidowali dowodzącego transportem oficera i dwóch innych funkcjonariuszy aparatu represji;
– 16 marca 1948 r. w osadzie Gąsocin (powiat ciechanowski) zabito dwóch współpracowników UB;
– 19 maja 1948 r. we wsi Węgrzynowo zlikwidowano członka PPR – agenta UB;
– 15 stycznia 1951 r. dwuosobowy patrol, w mundurach pod płaszczami, w biały dzień wszedł do Banku Spółdzielczego w Nasielsku i zabrał 46 512 zł.

W czasie walki stoczonej 25 czerwca 1948 r. pod miejscowością Kadzidło Komenda Okręgu Północne Mazowsze NZW została rozbita. Dziemieszkiewicz w lipcu 1948 r., powołał samodzielną Komendę Powiatową NZW kryptonim Wisła i został jej komendantem. Powołał również sekcje: Propagandy i Informacji, Uzbrojenia, Wywiadu i Kontrwywiadu, Sanitarną. Do legendy przeszedł bój jednego z takich patroli PAS, pod dowództwem Edwarda Dobrzyńskiego pseudonim Orzyc, kiedy 2 marca 1949 r. pod Gostkowem ośmiu żołnierzy NZW przez kilka godzin walczyło z grupą operacyjną KBW, liczącą… 984 żołnierzy. Walczyli do końca – siedmiu zginęło (czterech spłonęło żywcem), jeden ciężko ranny został wzięty do niewoli.

6 listopada 1949 r. w miejscowości Gołotczyzna nieopodal Ciechanowa ''Rój'' zatrzymał pociąg osobowy, jego żołnierze rozdali antykomunistyczne ulotki, a sam dowódca wygłosił do pasażerów antysowieckie przemówienie. Następnie dokonano egzekucji jadących pociągiem stalinowskich funkcjonariuszy. Akcja była bezpośrednio związana z równą, 32. rocznicą rewolucji październikowej. Podobnie było 28 sierpnia 1950 r. w Pomiechówku niedaleko Warszawy. Oddział ''Roja'' zatrzymał pociąg, w walce zginęło czterech funkcjonariuszy MO i Straży Ochrony Kolei, a Dziemieszkiewicz zwołał antykomunistyczny wiec. Ponownie wygłosił patriotyczne przemówienie do miejscowej ludności. Takich akcji było znacznie więcej.

''Rój'' podtrzymywał też wśród swoich żołnierzy wysokie morale. W jednym z zachowanych wystąpień, 28 maja 1950 r., zwracał się do swoich podwładnych: ''Koledzy, nie zrażajmy się tym, że giną co dnia najlepsi synowie Ojczyzny. Nic to. Giną za wiarę i Polskę, a z krwi ich wyrośnie Wielka Chrześcijańska Polska tylko dla prawdziwych Polaków''. Dalej podkreślał: ''Koledzy, każdy z Was musi być dobrym żołnierzem, dowódcą i kolegą, bo gdy przyjdzie chwila, że zginie Wasz dowódca, nie hamujcie pracy, a szerzcie Narodową Organizację jako Apostołowie, głosząc słowo Boże wśród pogan''.

Sens walki

Żołnierze szanowali swojego dowódcę. Podziwiano jego odwagę i głęboką religijność (każdy dzień zaczynał od wydania rozkazu o modlitwie; partyzanci oprócz naszywek z napisem: ''Śmierć wrogom Ojczyzny'' nosili ryngrafy z Matką Bożą, zwalczali też ludzi odpowiedzialnych za walkę z Kościołem).

Promieniował wiernością zasadom, które streszczają się w słynnej polskiej triadzie: Bóg, Honor, Ojczyzna. Taki był ten wyklęty przez komunę żołnierz niezłomny. Utrzymał wiarę w sens walki w momencie, kiedy jasne się stało, że III wojna światowa nie wybuchnie, a partyzantom przyjdzie zapewne oddać ich młode życie. Jedyną alternatywą były jednak dla nich tortury i niechybna śmierć w ubeckiej katowni.

''Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wielkości tej sprawy'' – napisał prof. Henryk Elzenberg. I heroiczna, pozbawiona szans na wygraną walka żołnierzy wyklętych miała sens, tak jak sens miały inne polskie powstania: listopadowe, styczniowe, w końcu sierpniowe (warszawskie). Walkę bowiem, w której „Rój” brał udział jeszcze długo po formalnym zakończeniu II wojny światowej w Europie, słusznie nazywa się dziś ostatnim polskim powstaniem – antysowieckim. Jeden z podwładnych, Władysław Grudziński pseudonim Pilot, poświęcił ''Rojowi'' wiersz:

''Kto raz go widział, ten z pamięci już jego rysów nie wymaże,
Kto raz z nim walczył, ten pójdzie, gdzie tylko mu rozkaże,
Kto raz miał możność być z nim razem i znosić trudy znoje,
Ten pójdzie pod jego rozkazem dla Polski dać życie swoje.
Dziecięciem prawie jeszcze był, gdy las go wpędził w bój,
O Wolnej Polsce zawsze śnił młody rycerski "Rój".
Nie zraził się, gdy padł mu brat rażony kulą wroga,
W duszę mu wplótł się zemsty bat i zdrajców do dziś smaga.
On porwał Przasnysz i Ciechanów do walki ze zdrajcami,
To on przestrachem jest tyranów i drżą przed nim nocami.
Konopki, Przasnysz i Gąsocin tam krwią swe drogi znaczył,
Na każdym bił i psocił, gdzie tylko ich zobaczył.
Spać i jeść nie mógł, gdy dni kilka nie zaszedł im za skórę,
On musiał stale tropić „wilka” i ranić mu pazury.
Dlatego imię jego słynie daleko i szeroko,
Za uczciwość i odwagę będzie miał stale oko,
Potomność powie o nim dobrze i sławy mu nie ujmie,
Nie zginie jego dobre imię w innych nieprawych tłumie.
Aby dał Bóg, by z trudów Twych i nieprzespanych nocy,
Wyrosła Polska Wielka, Wolna od zdrajców i przemocy.''

Oczywiście komunistyczna propaganda robiła z niego bandytę, krwawego watażkę i pijaka, mordującego niewinnych ludzi. Przypisywano mu zbrodnie, których nigdy nie popełnił (np. zastrzelenie kilkuletniego dziecka). Tak jak Marian E. Kofman: ''Nie drgnęła nawet ręka faszystom 'Roja', kiedy serią z automatu pozbawili życia 63-letniego uczciwego i spokojnego człowieka, zasłużonego wychowawcę i pedagoga''.

Do śmierci ''Roja'' przyczyniła się jego narzeczona Alina Burkacka. Bezpieka aresztowała rodziców dziewczyny i szantażem zmusiła ją do wydania żołnierza. Sierżant Mieczysław Dziemieszkiewicz zginął w walce 13 kwietnia 1951 r., otoczony w gospodarstwie Burkackich we wsi Szyszki. Wraz z podwładnym Bronisławem Gniazdowskim ''Mazurem'' próbował przedrzeć się przez obławę urządzoną przez 270-osobową grupę operacyjną Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, do tego funkcjonariuszy UB i MO, wspieranych przez samolot.

Ciała zamordowanych komuniści wystawili na widok publiczny, a zwłoki ''Roja'' pociągnęli za swoim samochodem. Do dziś nie wiadomo, gdzie ''Rój'' i ''Mazur'' zostali pogrzebani. ''To nie jest mój syn. Nigdy go nie znajdziecie'' – mówi w końcowej sekwencji filmu ''Historia 'Roja', czyli w ziemi lepiej słychać'' matka Dziemieszkiewicza. Komuniści nie byli wszechwładni. Polskiego żołnierza mogli najwyżej pozbawić doczesnego życia, fizycznie wyeliminować, ale pamięć o niezłomnym ''Roju'' przetrwała. Mimo 45 lat PRL i następnych 27 – III RP.

Tadeusz Płużański, Historia Do Rzeczy

###Polecamy: Nierówna walka Żołnierzy Wyklętych z największym mocarstwem Europy

Źródło artykułu:Historia Do Rzeczy
historiażołnierze wyklęcirój
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)