MFW i Bank Światowy pomogą biednym?
W stolicy USA rozpoczyna się w sobotę
doroczna wiosenna konferencja Międzynarodowego Funduszu Walutowego
i Banku Światowego, z udziałem ministrów finansów i prezesów
banków centralnych krajów członkowskich.
Ponieważ gospodarka światowa znowu nabiera rozpędu, oczekuje się, że dyskusja na konferencji nie będzie się tym razem koncentrować na polityce ekonomicznej i walutowej gospodarczych mocarstw, a na walce z nędzą, pomocy dla najbiedniejszych krajów, zapobieganiu finansowania operacji terrorystycznych i problemach wolnego handlu.
W sobotę obradować będą m.in. ministrowie finansów krajów klubu G-7, czyli siedmiu największych potęg gospodarczych (USA, Japonia, Kanada, Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy), z udziałem przedstawicieli MFW, Banku Światowego, Unii Europejskiej i Rosji.
Jednym z wątków dyskusji mają być formy pomocy z Banku Światowego dla krajów rozwijających się. Administracja USA forsuje tu koncepcję oparcia tej pomocy w większym stopniu na grantach, czyli bezzwrotnych pożyczkach. Sprzeciwiają się temu Wielka Brytania, Francja i Niemcy uważając, że niebezpiecznie uszczupli to dochody banku.
Na konferencji prasowej w piątek prezes Banku Światowego, James Wolfensohn wyraził nadzieję, że na obradach G-7 dojdzie do porozumienia w sprawie proponowanych grantów.
Wolfensohn powiedział także, że jednym z głównych tematów wiosennej konferencji banku będzie inicjatywa "Edukacja dla wszystkich". Chodzi tu o pomoc w rozwoju oświaty w najbardziej zacofanych pod tym względem krajach.
Jak podaje Bank Światowy, na świecie około 125 milionów dzieci w wieku szkolnym nie chodzi do szkoły, z tego dwie trzecie to dziewczynki. Prawie miliard dorosłych nie umie czytać ani pisać.
Oczekuje się także, że na obradach klubu G-7 administracja USA znajdzie się pod ostrzałem krytyki za wprowadzenie niedawno wyższych taryf celnych na import stali.
Lewicowi przeciwnicy globalizacji i wielkich korporacji zapowiadają demonstrację przeciw MFW i polityce USA na Bliskim Wschodzie. Ma się ona odbyć w sobotę rano. Rzecznik MFW, Thomas Dawson powiedział jednak, że nie oczekuje protestów na tak dużą skalę jak dwa lata temu w Waszyngtonie. (mp)