ŚwiatMerkel na szefa Komisji Europejskiej? Plotka, która nie chce umrzeć

Merkel na szefa Komisji Europejskiej? Plotka, która nie chce umrzeć

Perspektywa Angeli Merkel w roli szefowej Komisji Europejskiej może wydawać się scenariuszem z political fiction. Ale nie przeszkadza to tym, którzy namawiają kanclerz do zajęcia miejsca na czele UE. PiS nie mówi "nie".

Merkel na szefa Komisji Europejskiej? Plotka, która nie chce umrzeć
Źródło zdjęć: © East News | PA Images/EAST NEWS
Oskar Górzyński

W czwartek szefowie rządów 27 państw Unii po raz kolejny spotkają się, by zdecydować o podziale unijnych stanowisk. W grze jest długa lista nazwisk i kandydatów od dawna ubiegających się o najwyższe urzędy. Ale cały czas wśród nich przewija się nazwisko osoby, która - przynajmniej oficjalnie - wcale o nie nie zabiega. To kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Odkąd Merkel ogłosiła, że po zakończeniu swojej kadencji odejdzie na emeryturę plotki o jej przyszłości na czele Unii nie ustają - i to mimo jej własnych zapewnień, że do Brukseli się nie wybiera. Za kulisami namawiają ją do tego jej koledzy, a publicznie komentatorzy.

W ubiegłym tygodniu na temat wypowiedział się francuski prezydent Emmanuel Macron, który zapewnił, że jeśli Niemka chciałaby kandydować na szefa Komisji Europejskiej, "może liczyć na jego pełne poparcie".

- Jeśli tego chce, poprę ją. Potrzebujemy kogoś silnego. Europa potrzebuje nowych twarzy i silnych ludzi, którzy uosabiają Europę - powiedział w wywiadzie dla szwajcarskiego radia RTS.

We wtorek do objęcia funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej i zastąpienia Donalda Tuska zachęcał natomiast Merkel wpływowy portal Politico.eu, pisząc, że nikt nie jest lepiej wykwalifikowany do organizowania unijnych szczytów niż polityk nazywana w Brukseli "królową szczytów". Otwarcie pomysł czołowej posady dla Merkel poparli m.in. byli premierzy Włoch Matteo Renzi i Enrico Letta. Za kulisami przekonywać ją miał też premier Holandii Mark Rutte.

A co na to Polska? Z pewnością nie mówi nie. Co więcej, jak donosił tygodnik "Der Spiegel", Polska, wraz z całą Grupą Wyszehradzką również lobbowały za tym pomysłem.

Ale jest jeden problem: Merkel wydaje się nie być zbyt zainteresowana tą posadą.

Kanclerze wielokrotnie zapowiadała, że zamierza dokończyć swą kadencję. A jeśli nie będzie wcześniejszych wyborów, ta upłynie dopiero pod koniec 2021 roku. W dodatku w czasie kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, Merkel poparła też na stanowisko szefa KE swojego rodaka Manfreda Webera.

- Myślę, że taki ruch mógłby być możliwy dopiero w 2022 roku, kiedy skończy się pierwsza 2,5 letnia kadencja szefa Rady Europejskiej, a Merkel nie będzie już kanclerzem. Czy poparlibyśmy ją? Nie wykluczam, ale to na razie zbyt daleka perspektywa - mówi WP europoseł PiS Ryszard Czarnecki.

Kogo chciałby zatem PiS? Jak tłumaczy Czarnecki, Polska nie ma szans na swojego przedstawiciela, bo Polacy dwukrotnie już sprawowali najwyższe funkcje (Jerzy Buzek był szefem Parlamentu Europejskiego, Donald Tusk - Rady Europejskiej). Jest szansa, że szefem Rady będzie ponownie ktoś z naszego regionu. Mówi się tu przede wszystkim o byłej prezydent Litwy Dalii Grybauskaite.

Co z Komisją Europejską? Tu filozofia PiS-u opiera się na zasadzie "byle nie Timmermans".

- Chcemy, żeby był to ktoś wyważony i pragmatyczny, a nie kierujący się ideologią, tak jak Timmermans. Osobiście myślę, że interesująca jest kandydatura Michela Barniera - mówi Czarnecki.

Barnier to były szef francuskiego MSZ, a obecnie główny negocjator UE ds. brexitu. Jego szanse oceniane są wysoko, bo jako przedstawiciel centroprawicy jest akceptowalny zarówno dla PiS, jak i dla liberałów. Poparcie dla niego wyraził m.in. jego rodak Emmanuel Macron.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
michel barnierangela merkelmanfred weber
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)