Mejza krytykuje Tuska i chwali Kaczyńskiego. Nikt tego nie usłyszał
- Jarosław Kaczyński to człowiek, który jest symbolem i zawsze będzie wzorem do naśladowania - chwalił poseł Łukasz Mejza prezesa Prawa i Sprawiedliwości na sali sejmowej. Krytykował przy tym Donalda Tuska. Niestety, żaden z wymienionych przez Mejzę polityków nie usłyszał skierowanych do nich słów, ponieważ poseł przemawiał w niemal pustej sali.
Podczas sobotniej konwencji Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w swoim przemówieniu wspomniał m.in o pośle Łukaszu Mejzie. Mówię też o tym z pełnym przekonaniem jako chrześcijanin. Ludzie, jeśli ktoś wierzy w Boga i czuje się chrześcijaninem, to może głosować na partię, która ma Mejzę, Kurskiego, w ogóle o czym my rozmawiamy? Czy można głosować na kłamstwo, złodziejstwo, pogardę, nienawiść? Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS. To jest proste jak drut – przekonywał były premier.
Łukasz Mejza postanowił odpowiedzieć na te słowa, podczas swojego wystąpienia w Sejmie. - Zazwyczaj nie wypowiadam się w ten sposób, ale po tak prymitywnym ataku największego heretyka polskiej polityki, jeszcze odwołującego się do religii, która zarówno dla mnie, jak i dla każdego Polaka jest niezwykle ważna, muszę odpowiedzieć publicznie - mówił poseł.
W swoim przemówieniu mocno krytykował byłego premiera Donalda Tuska, chwaląc przy tym Jarosława Kaczyńskiego. Sytuacja była o tyle kuriozalna, że swoje przemówienie Łukasz Mejza kierował do... pustej sali sejmowej.
Sportowe porównanie Mejzy. Tusk jak Sousa, Kaczyński jak Górski
Mejza porównał Tuska z handlarzem ze Stadionu Dziesięciolecia, a później do byłego trenera polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Krytykując szefa PO - jakby na jego tle - chwalił prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego.
- Panie Tusk, Jarosław Kaczyński to jest taki Kazimierz Górski polskiej polityki. Człowiek, który serducho zostawił dla swojej reprezentacji, dla swojego kraju. Człowiek, który jest symbolem i zawsze będzie wzorem do naśladowania, bo zawsze był po właściwej stronie. Pan z kolei przypomina innego selekcjonera. Paulo Sousę - przekonywał Mejza.
Niestety, żaden z wymienionych przez Mejzę polityków tego nie usłyszał, ponieważ poseł przemawiał przed niemal pustą salą.