Wystarczyło kilka sekund. Nagranie kompromituje Scholza
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz znów jest krytykowany przez polskie i zagraniczne media. Polityk SPD - zdaniem analityków - co rusz daje dowody swojej politycznej niedojrzałości. - Nie pierwszy raz kanclerz zachowuje się dziwnie - mówi Wirtualnej Polsce dr Anna Kwiatkowska z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Wtorek, konferencja prasowa po szczycie państw G7. Przy mikrofonie kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Pytanie zadaje dziennikarka "Deutsche Welle" - Rosalia Romaniec: "Czy mógłby pan skonkretyzować, jakie gwarancje bezpieczeństwa może dać G7 Ukrainie?". Kanclerz Scholz z ironicznym uśmiechem odpowiada: "Tak, mógłbym". Dziennikarze czekają na dalszą część wypowiedzi. Kanclerz jednak jedynie się uśmiecha i rzuca: "To tyle".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Dziennikarka "DW" Rosalia Romaniec nie doczekała się odpowiedzi na swoje pytanie. Nie kryła zdziwienia zachowaniem Scholza. - Naprawdę szkoda, panie kanclerzu. Gdy uczyłam się niemieckiego, radzono mi używać formy grzecznościowej podczas konferencji prasowych. A pytanie było bardzo poważne - podkreśliła.
Amerykańska broń uderza w Rosjan. Ukraina miażdży sprzęt "z epoki kamienia łupanego"
Gdy film prezentujący ten fragment konferencji prasowej obiegł sieć, kanclerza Niemiec zalała fala krytyki. Poruszone zachowaniem Scholza były nie tylko media niemieckie, ale także komentatorzy w Polsce.
"Olaf Scholz konsekwentnie umacnia swoje prowadzenie w rankingu polityków, którzy nie dorośli do funkcji, które sprawują" - napisał specjalizujący się w sprawach zagranicznych dziennikarz Agaton Koziński.
Jeszcze dalej w swojej ocenie poszedł czołowy polityk Platformy Obywatelskiej i były współzałożyciel Ośrodka Studiów Wschodnich. "Niemcy tracą na takim butnym i zarazem głupim kanclerzu więcej niż się spodziewają" - stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz, poseł KO i były minister w rządzie Donalda Tuska.
Tak krytycznych opinii dotyczących Scholza można przytoczyć bardzo dużo. W wielu z nich analitycy zwracają uwagę, iż zachowanie kanclerza na wspomnianej konferencji było symboliczne, biorąc pod uwagę jego wcześniejsze działania w kontekście inwazji Rosji na Ukrainę.
"Scholz nie ma odpowiedzi na pytanie, jakie gwarancje bezpieczeństwa Niemcy mogą i chcą dać Ukrainie" - oceniła na Twitterze Claudia von Salzen z berlińskiego dziennika "Der Tagesspiegel".
- Zachowanie kanclerza Scholza było co najmniej dziwne. Sądzę, że bardzo mu to zaszkodzi - uważa dr Anna Kwiatkowska, ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich.
Inteligentny człowiek, słaby polityk
Komentatorzy i analitycy oceniają, że zachowanie przywódcy Niemiec było "skrajnie aroganckie", "niedojrzałe", a już na pewno "nieuprzejme". Podobnie ocenia to dr Kwiatkowska. - To może się za nim długo ciągnąć. W kolejnej kampanii ten filmik może być wykorzystywany w klipach uderzających w Scholza. Ale nie pierwszy raz kanclerz zachowuje się dziwnie. Już wcześniej dawał do zrozumienia dziennikarzom, że jest zirytowany niektórymi pytaniami - zauważa ekspertka w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dr Kwiatkowska twierdzi, że kanclerz mógł uniknąć aroganckiego zachowania i po prostu wytłumaczyć dziennikarce "Deutsche Welle", że na tak postawione pytanie - zgodnie z ustaleniami z innymi przywódcami - nie może odpowiedzieć, albo że jeszcze za wcześnie na szczegóły. Scholz jednak tego nie zrobił i dał dowód swojej impertynencji.
Czy to typowe zachowanie dla kanclerza Niemiec? - Olaf Scholz, wedle relacji, często daje do zrozumienia swoim współpracownikom, że są nieprzygotowani czy nie dość oczytani. Do niektórych podchodzi w sposób protekcjonalny czy deprecjonujący. Jednocześnie sam, na co wskazują jego rozmówcy, nie do końca potrafi wyczuć ironię, jeśli jej ostrze skierowane jest w niego - mówi dr Kwiatkowska.
Nasza rozmówczyni jednocześnie podkreśla, że mimo iż Scholz popełnia - jako polityk - wiele błędów, to jest człowiekiem inteligentnym i nie jest głupi, jak sugerowali niektórzy komentatorzy. - On po prostu inaczej definiuje interesy swojego kraju i według tej definicji działa - mówi dr Kwiatkowska.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Scholz nie ma sobie nic do zarzucenia
Publicznie Scholz zapewnia jednak, że - wraz z innymi przywódcami europejskimi - robi wszystko, by wspierać Ukrainę.
"Jesteśmy zdecydowani wspierać odbudowę Ukrainy, organizując międzynarodową konferencję na temat odbudowy i tworząc międzynarodowy plan odbudowy" - zadeklarowali szefowie G7 w końcowym komunikacie po szczycie w Madrycie.
Na konferencji prasowej przed zamkiem Elmau kanclerz Olaf Scholz zapewniał, że kraje wchodzące w skład tej grupy "zdecydowanie i stanowczo opowiadają się po stronie Ukrainy". - Wspieramy Ukrainę w jej obronie i dajemy jej perspektywę na przyszłość - powiedział Scholz podkreślając, że tegoroczne spotkanie odbyło się "w bardzo szczególnym czasie".
W jednym z ostatnich wywiadów Scholz potępił Rosję: "Nie jestem ekspertem wojskowym, wiem jednak, że brutalność Rosji jest karygodna, została po raz kolejny zademonstrowana w ostatnich atakach rakietowych, które pochłonęły tak wiele cywilnych ofiar" - powiedział.
Stwierdził też, że "musimy być przygotowani na to, że jeszcze przez bardzo długi czas trzeba będzie wspierać Ukrainę: finansowo, humanitarnie i oczywiście także dostawami broni, które zapewnia wiele krajów, w tym Niemcy".
Szkopuł w tym, że w sprawie dostaw broni przez Niemcy pojawiło się w ostatnich miesiącach wiele kontrowersji. Nawet niemieckie media zwracały uwagę, że kanclerz Scholz w tej materii nie wywiązywał się z wcześniejszych zobowiązań. Również przedstawiciele ukraińskich władz zwracali uwagę, iż broni z Zachodu - zwłaszcza z Niemiec - jest wciąż w Ukrainie za mało.
- Olaf Scholz nie dotrzymał obietnic złożonych Ukrainie. Jest pod presją, stoi w rozkroku, nie podejmuje odpowiednich decyzji. Miał okazję zostać mężem stanu, ale ją zmarnował - mówił niedawno Wirtualnej Polsce ekspert ds. polityki międzynarodowej dr Marcin Zaborowski z think-thanku GLOBSEC, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski