Mecz Polska-Szwecja ma przykryć problemy PiS? "Niesłychana kpina"
Chwilę po zakończeniu meczu Polska-Szwecja w Sankt Petersburgu Sejm będzie dyskutował o odwołaniu wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego oraz dymisjach trzech ministrów. Głosowania zaczną się kwadrans po północy. Posłowie opozycji uważają, że PiS wykorzystuje ważny mecz polskiej reprezentacji, by przykryć swoje kłopoty.
Według najnowszego harmonogramu Sejmu, posłowie w trakcie meczu polskiej reprezentacji ze Szwedami zajmą się m.in. nowelizacją Kodeksów postępowania administracyjnego i cywilnego. Chwilę po zakończeniu spotkania piłkarzy w Sankt Petersburgu, kiedy polscy kibice będą żyli wynikiem naszej reprezentacji, w Sejmie rozpoczną się debaty nad odwołaniem wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina oraz szefa KPRM Michała Dworczyka.
Posłowie opozycji, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że partia rządząca celowo tak ułożyła harmonogram prac. Politycy krytykują również decyzję o tak późnej porze głosowań.
- Nie mam wątpliwości, że to celowe działania. Ustawianie głosowań i debat pod mecze piłkarskie to niesłychana kpina z polskiego parlamentu. Niektórzy koledzy w Sejmie żartowali, że debata nad dymisjami powinna się odbyć w trakcie meczu, a PiS mógł ją rozpisać na dziewięćdziesiąt minut i przerwę, żeby nikt nie widział, co się dzieje przy Wiejskiej - mówi WP Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej. - Same głosowania mają być tuż po północy. Idąc tym tropem, być może PiS zacznie niedługo zarządzać głosowania nad ranem, żeby zupełnie nikt ich nie widział? - dodaje poseł.
Podobnego zdania jest Dariusz Klimczak z PSL. - PiS-owi chodzi o to, by ludzie poświęcali jak najmniej uwagi na sprawy, które są niewygodne dla partii rządzącej. Mówiąc wprost, chodzi o to, żeby przykryć problemy partii rządzącej. Cała uwaga w Polsce będzie skoncentrowana na meczu Polski ze Szwecją. Nikt nie będzie myślał o polityce długo przed meczem i długo po nim. W przypadku zwycięstwa Polski nawet jutro nikt nie będzie mówił o tym, co działo się w Sejmie - dodaje polityk ludowców.
Z kolei Krzysztof Gawkowski z Lewicy podkreśla, że termin głosowania nad wotum nieufności wobec ministrów był znany od dawna. Polityk krytykuje jednak praktykę nocnych głosowań. - To nie jest nowość, termin debaty nad odwołaniem ministrów był znany od dawna, nie znaliśmy wyłącznie konkretnej godziny. Uważam, że nocne głosowania nad wotami nieufności to błąd, ale taka praktyka jest stosowana przez PiS od początku kadencji - tłumaczy polityk.
Zarzuty odpiera Radosław Fogiel z PiS. - Poseł nie pracuje od 8 do 16, czasami trzeba zarwać noc. Ciekaw jestem, ilu posłów opozycji w czasie meczu będzie na sali plenarnej, a ilu z nich zasiądzie przed telewizorami - komentuje wicerzecznik partii rządzącej. - Tak ułożył się harmonogram, głosowania muszą się odbyć po debacie. Myślę, że emocje sportowe różnią się od tych politycznych i zdecydowanie więcej osób będzie zainteresowanych meczem - podkreśla poseł.
Apel o przerwę na czas meczu
O możliwość śledzenia pojedynku naszej reprezentacji ze Szwedami - w żartobliwym wpisie - zaapelował Tomasz Zimoch, poseł Polski 2050. "Pani Marszałek Elżbieta Witek, mam nadzieję, że 23 czerwca nie pozwoli, by posiedzenie Sejmu odbywało się w czasie meczu Polska-Szwecja" – napisał polityk.
Prezydium Sejmu wykluczyło taką możliwość. Wpis Tomasza Zimocha skrytykowała partia Razem. "Mnóstwo ludzi pracuje tego dnia, czy w soboty, niedziele, święta i nie może sobie pozwolić na obejrzenie meczu. Jako posłowie nie jesteśmy świętymi krowami, wypełnianie obowiązków wynikających z mandatu to praca, którą nam powierzono w wyborach. Pozdrawiamy z Lewicy" - czytamy w komentarzu, który został dodany z oficjalnego konta partii Razem.
"Razem. Nabierzcie dystansu Koledzy. Niech Wam wróci poczucie humoru" – odpowiedział Tomasz Zimoch.
Wniosek o odwołanie Ryszarda Terleckiego z funkcji wicemarszałka Sejmu ma związek z jego kontrowersyjnym wpisem skierowanym do liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej.
Szef klubu PiS kilka dni po opublikowaniu wpisu stwierdził, że nie przeprosi liderki białoruskiej opozycji. Skierował do niej list, w którym wytłumaczył swój punkt widzenia. Następnie Terlecki spotkał się z Cichanouską w Wilnie.
Wnioski o odwołanie ministrów Mariusza Kamińskiego, Jacka Sasina i Michała Dworczyka to konsekwencja miażdżącego raportu Najwyższej Izby Kontroli w sprawie organizacji wyborów kopertowych.