Mazowiecka "S" chce radykalnego odwrotu związku od polityki
Całkowite wycofanie się z polityki, koncentracja na obronie praw pracowniczych i Kodeksu Pracy, ekspansja w sektorze prywatnym, to teraz - zdaniem członków Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność" - najważniejsze zadania związku.
Na dorocznym walnym zebraniu delegatów Regionu Mazowsze w sobotę (z powodu braku kworum zebrani ograniczyli się do dyskusji i nie przyjęto uchwały) jako pierwszy głos zabrał zaproszony przez organizatorów Marian Krzaklewski. Niedługo po swoim wystąpieniu szef "S" opuścił zebranie spiesząc się do rodziny, której nie widział od dwóch tygodni.
Krzaklewski powiedział, że efekty relacji związku z polityką na pewno będą żywo i gorąco dyskutowane podczas październikowego zjazdu krajowego "S", ale - jak podkreślił - związek nie da się zniszczyć ani podzielić. Stawaliśmy w obliczu większych zagrożeń. Musimy zachować swoją tożsamość. To będzie na najbliższy czas nasza podstawa - powiedział.
Przewodniczący przeprosił związkowców za te swoje działania, które przyczyniły się do krytyki związku.
Jerzy Woźniak, szef "S" w Daewoo-FSO i delegat na zjazd krajowy związku, zarzucił Krzaklewskiemu, że jego wystąpienie miało charakter technokratyczny, w stylu człowieka-inżyniera, a nie - człowieka z wizją. Tymczasem - w jego przekonaniu - związek trzeba porwać, by społeczeństwo ponownie uwierzyło w słowo "solidarność". Weźmy odpowiedzialność za to, w jakim stanie jest związek - apelował Woźniak.
Krzaklewski tłumaczył, że gdyby chciał wygłosić prawdziwie porywające przemówienie, musiałby naruszyć ciszę wyborczą, a tego mu nie wolno. (jask)