Matka zapomniała o noworodku - leżał 5 lat w zamrażarce
Nadzwyczajne złagodzenie kary zastosował
Sąd Okręgowy w Koszalinie wobec 46-letniej Ewy B-G., oskarżonej o
zabójstwo nowo narodzonego syna. Kobieta została skazana na
7 lat więzienia. Nie przyznała się w śledztwie do zabójstwa. Twierdziła, że dziecko urodziło się martwe. Ciało dziecka leżało w zamrażarce pięć lat - matka mówi, że o nim zapomniała.
14.11.2007 | aktual.: 14.11.2007 17:32
Wyrok nie jest prawomocny - poinformował rzecznik sądu sędzia Sławomir Przykucki.
Proces Ewy B-G. zaczął się w lipcu br., ale na wniosek oskarżonej oraz jej obrońcy toczył się z wyłączeniem jawności.
Kodeks karny przewiduje za zabójstwo od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Jak ustaliła PAP w źródłach sądowych, nadzwyczajne złagodzenie kary wobec Ewy B-G. sąd argumentował tym, że oskarżona nie zatraciła całkowicie ludzkich uczuć i dręczyły ją wyrzuty sumienia z powodu śmierci dziecka.
Prawdopodobnie zarówno wnioskująca o 15 lat bezwzględnego więzienia prokuratura, jak i obrona, która chciała zmiany kwalifikacji czynu na dzieciobójstwo popełnione w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu (od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności), odwołają od wyroku.
Z przekazanych przed rozpoczęciem procesu przez prokuraturę informacji o akcie oskarżenia, wynikało, iż Ewa B-G. w marcu 2001 r. w Kołobrzegu udusiła nowo narodzonego syna. Zwłoki dziecka owinęła ręcznikiem, czarnym foliowym workiem, okleiła pakunek taśmą i włożyła do zamrażarki.
Ciało chłopca w marcu 2006 r. znalazły dorosłe dzieci Ewy B-G. w czasie porządkowania mieszkania matki, która obywała wtedy karę więzienia za kradzieże i oszustwa.
Badania DNA potwierdziły, że chodzi o dziecko oskarżonej. Biegli z zakresu medycyny sądowej uznali, że ważący 4 kilogramy chłopiec przyszedł na świat zdrowy i prawidłowo rozwinięty, a jego śmierć była efektem uduszenia.
W trakcie obserwacji psychiatrycznej i psychologicznej biegli stwierdzili, iż Ewa B-G. była i jest w pełni poczytalna.
Kobieta nie przyznała się w śledztwie do zabójstwa. Twierdziła, że dziecko urodziło się martwe, co miała potwierdzić pomagająca jej przy porodzie akuszerka. Jej personaliów jednak nie ujawniła. Tłumaczyła, że zwłoki chłopca włożyła do zamrażarki, bo nie wiedziała co z nimi zrobić. Ciało dziecka leżało w zamrażarce pięć lat, bo - jak wyjaśniła w śledztwie - w czasie przeprowadzki zupełnie o nim zapomniała.