Maszynista usłyszał zarzut spowodowania katastrofy
Piotrkowska prokuratura skierowała w niedzielę do miejscowego sądu wniosek o aresztowanie na trzy miesiące maszynisty pociągu TLK Warszawa-Katowice, który w piątek wykoleił się w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego. Jest on podejrzany o spowodowanie katastrofy kolejowej.
14.08.2011 | aktual.: 14.08.2011 18:52
Według śledczych, w miejscu wypadku pociąg jechał z prędkością niemal trzykrotnie większą niż dozwolona, co spowodowało katastrofę. Zginął w niej 52-letni mieszkaniec Częstochowy, a 81 osób poszkodowanych trafiło do szpitali; 20 wciąż jest hospitalizowanych.
O skierowaniu do sądu wniosku o aresztowanie podejrzanego poinformował rzecznik piotrkowskiej prokuratury okręgowej Witold Błaszczyk. Śledczy motywują swój wniosek wysoką karą - do 12 lat więzienia - grożącą podejrzanemu oraz obawą matactwa z jego strony. Sąd ma rozpoznać wniosek w poniedziałek o 9 rano (na jego rozpoznanie ma 24 godziny).
Prokuratura przedstawiła w niedzielę maszyniście - 42-letniemu Tomaszowi G. - zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym, której następstwem była "śmierć jednej osoby oraz doznanie obrażeń ciała różnego stopnia przez szereg innych osób". Grozi mu za to kara od dwóch do 12 lat więzienia.
Przesłuchanie mężczyzny w piotrkowskiej prokuraturze okręgowej w charakterze podejrzanego trwało niewiele ponad godzinę. Maszynista nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania prokuratora; zgodził się tylko odpowiadać na pytania swojego obrońcy.
Prokurator Błaszczyk zaznaczył, że zarzut dotyczący osób, które doznały obrażeń nie jest jeszcze ostateczny. Wyjaśnił, że na razie biegły medycyny sądowej dokonał oceny stopnia obrażeń kilkunastu poszkodowanych i to oni zostali uwzględnieni przy stawianiu zarzutu.
Biegły medycyny sądowej bada pokrzywdzonych, którzy trafili do różnych szpitali, od piątkowego wieczora. - Jak będziemy mieli już udokumentowane obrażenia wszystkich osób, to zarzut będzie rozszerzony o wszystkich pokrzywdzonych w tym zdarzeniu. Nie zmieni to jednak kwalifikacji prawnej czynu - dodał Błaszczyk.
Postępowanie w sprawie katastrofy kolejowej przejął od prokuratury rejonowej wydział śledczy prokuratury okręgowej z uwagi m.in. na skomplikowany charakter sprawy. Śledczy ustalają przyczyny katastrofy i ewentualne osoby odpowiedzialne za doprowadzenie do wypadku.
Według śledczych, jedną z przyczyn wypadku była nadmierna prędkość z jaką pociąg wjechał na rozjazd. Urządzenia w lokomotywie zarejestrowały, że przed wypadnięciem z torów skład jechał z prędkością 118 km na godz., a ograniczenie prędkości w tym miejscu wynosi 40 km na godz.
- To przekroczenie prędkości pozostawało w bezpośrednim związku przyczynowo-skutkowym z wykolejeniem się składu osobowego. To jest przyczyna o charakterze błędu ludzkiego, która spowodowała tę katastrofę, ale to nie oznacza, że już uznaliśmy, że to jest wyłączna przyczyna. Mogą być też jakieś inne przyczyny o charakterze technicznym i materiałowym - wyjaśnił rzecznik prokuratury.
Prokuratura wciąż analizuje też inne możliwe przyczyny tej katastrofy m.in. wadę materiałową i technologiczną torowiska, wadę urządzenia rozjazdowego, które miało zmienić tor poruszania się pociągu czy niesprawność mechanizmów elektrowozu. Wstępne ustalenia - według prokuratury - nie wskazują na takie wady czy niesprawność urządzeń.
- Jak biegli zapoznają się z tymi wszystkimi zabezpieczonymi urządzeniami, to wtedy zajmą ostateczne stanowisko - dodał rzecznik.
Oględziny na miejscu prowadziło kilku prokuratorów. Zabezpieczono m.in. rejestratory z lokomotywy, zapisy rozmów między maszynistą a pracownikiem nastawni i rejestratory uruchamiania świateł wskazujących na konieczność ograniczenia prędkości na danym odcinku.
Błaszczyk powiedział, że w sprawie powołani zostaną biegli różnych specjalności. Jednocześnie prokuratura będzie współpracować z Państwową Komisją Badania Wypadków Kolejowych, która także bada okoliczności i przyczyny wypadku. "Prokuratura będzie chciała skorzystać z raportu końcowego Państwowej Komisji" - zaznaczył Błaszczyk.
Obrońca podejrzanego po przesłuchaniu mówił dziennikarzom m.in., że maszynista ostro hamował przed zdarzeniem, chcąc uniknąć wypadku.
Do wypadku pociągu pasażerskiego TLK relacji Warszawa Wschodnia-Katowice o numerze 14101 doszło w piątek ok. godz. 16.15. Wykoleiła się lokomotywa i cztery wagony. Lokomotywa uderzyła w nasyp. Jeden z wagonów wypadł z torów i przewrócił się. W wyniku wypadku zginęła jedna osoba - 52-letni mieszkaniec Częstochowy, a 81 osób zostało poszkodowanych i przewiezionych do szpitali; według najnowszych danych służb wojewody łódzkiego, hospitalizowanych jest wciąż 20 osób. W niedzielę wieczorem w miejscu wypadku ma zostać wznowiony ruch pociągów po jednym torze.