"Mama wzbudzała w zwierzętach respekt"
Marta, głaszcząc Lulę, czworonożnego pupila Marii Kaczyńskiej, przywołuje wspomnienia z 2000 roku. Lech Kaczyński, wracając z wykładów w Sopocie, przygarnął wówczas błąkającego się po stacji benzynowej psa i zabrał go do domu. Jak przyznaje córka Pary Prezydenckiej, to Marii Kaczyńskiej najbardziej słuchały się zwierzęta. "Wzbudzała w nich respekt. Tytus - nasz drugi pies - nigdy jej nie ugryzł" - opowiada Marta.
Dodaje, że gdy po katastrofie smoleńskiej przyjechała do pałacu na Krakowskim Przedmieściu, Lula siedziała przygnębiona, od kilku dni nic nie jadła, nie chciała wychodzić na spacer.