Marta Kaczyńska wspomina rodziców
Dokument o córce Marii i Lecha Kaczyńskich
Po Kaczyńskich zostały bibeloty i... - zdjęcia
Na dwa dni przed pogrzebem rodziców Marta Kaczyńska-Dubieniecka pakuje pozostawione przez nich pamiątki. Zamyślona, pogrążona w smutku siedzi na kartonach wypełnionych po brzegi bibelotami, zdjęciami, książkami pozostawionymi przez Lecha i Marię Kaczyńskich w Pałacu Prezydenckim. Z letargu wyrywa ją pies Lula, wierny przyjaciel rodziny. Marta rozpoczyna opowieść o rodzicach, przywołuje historie poszczególnych przedmiotów, które nabrały dla niej zupełnie innego znaczenia.
Po dwóch latach od katastrofy smoleńskiej powstał film dokumentalny Marii Dłużewskiej o Marcie Kaczyńskiej pt. "Córka". Kamera zarejestrowała wspomnienia córki Pary Prezydenckiej krótko przed wyprowadzką z Krakowskiego Przedmieścia. Płytę z dokumentem dołączono do środowego wydania "Gazety Polskiej".
(neska)
"Trzymam się, bo wiem, że rodzice czuwają nade mną"
"Do tej pory nie chce mi się wierzyć, że to prawda. Trzymam się, bo wiem, że muszę, ale przede wszystkim dlatego, że czuję jakąś siłę moich rodziców, że czuwają nade mną cały czas” - zaczyna swoją opowieść nagraną w kwietniu 2010 roku, tuż przed pochówkiem Pary Prezydenckiej, Marta Kaczyńska-Dubieniecka.
Osierocona córka opowiada o poszczególnych pomieszczeniach w Pałacu Prezydenckim - sypialni, kuchni, salonie, w którym odbywały się spotkania świąteczne.
"Mama wzbudzała w zwierzętach respekt"
Marta, głaszcząc Lulę, czworonożnego pupila Marii Kaczyńskiej, przywołuje wspomnienia z 2000 roku. Lech Kaczyński, wracając z wykładów w Sopocie, przygarnął wówczas błąkającego się po stacji benzynowej psa i zabrał go do domu. Jak przyznaje córka Pary Prezydenckiej, to Marii Kaczyńskiej najbardziej słuchały się zwierzęta. "Wzbudzała w nich respekt. Tytus - nasz drugi pies - nigdy jej nie ugryzł" - opowiada Marta.
Dodaje, że gdy po katastrofie smoleńskiej przyjechała do pałacu na Krakowskim Przedmieściu, Lula siedziała przygnębiona, od kilku dni nic nie jadła, nie chciała wychodzić na spacer.
"Chcieli, aby w pałacu panowała domowa atmosfera"
Marta zdradza, że jej tacie długo przeszkadzało, że musiał przeprowadzić się do miejsca, które nie przypominało wyglądem zwykłego domu. Chciał żyć tak, jak w dotychczasowym mieszkaniu na warszawskim Powiślu.
Maria Kaczyńska zadbała o to, by prezydencki apartament był przytulny i kameralny. "Rodzice chcieli, aby w pałacu panowała domowa atmosfera. Wspominali, że za ich czasów do szczęścia wystarczył im materac i regał na książki" - tłumaczy Marta.
Ulubione fotografie
Prezydencka córka opowiada o zdjęciach, które są dla niej bezcenne. Wskazuje na fotografie taty z czasów pracy w Najwyższej Izbie Kontroli, mamy - w japońskim kimonie, wykonane w ogrodach tokijskiego hotelu New Otani, podczas wizyty Pary Prezydenckiej w kraju Kwitnącej Wiśni w grudniu 2008 roku.
Według relacji Marii Kaczyńskiej, Lech Kaczyński był zachwycony widokiem żony ubranej w japońskie kimono. Pierwsza Dama mówiła wtedy dziennikarzom, że jej mąż zdębiał, gdy zobaczył ją w kimonie. "Powiedział nawet, że bardzo mu się podoba i że cieszy się, że ma taką żonę" - relacjonowała cztery lata temu Maria Kaczyńska.
Ulubionym zdjęciem Marty jest portret mamy siedzącej w samolocie.
Biały fortepian i figurka Małego Księcia
Maria i Lech Kaczyńscy - jak opowiada w dokumencie ich córka - bardzo lubili obdarowywać znajomych figurkami kaczek. Oprócz tego Pierwsza Dama darzyła ogromną sympatią Małego Księcia, bohatera książki Antoine'a de Saint-Exupéry'ego, symbolu wartości, którymi - zdaniem mamy - warto się było w życiu kierować. "Bardzo się wzruszyłam, gdy zobaczyłam figurkę Małego Księcia na toaletce mamy".
Innym, wiążącym się z ciepłymi wspomnieniami Marty, przedmiotem był biały fortepian, na którym grywała Maria Kaczyńska.
"Tato, było warto..."
Marta Kaczyńska-Dubieniecka nie ukrywa, jak bolesne były dla niej personalne ataki na ojca: "Wyśmiewano go za patriotyzm, który traktowany był jako coś archaicznego. (...)Zarzucano mu, że był niemedialny, a on był po prostu prawdziwy. Zarówno w życiu prywatnym, jak i w polityce. (...) On po prostu chciał, by Polska była krajem, w którym ludziom żyje się dobrze, żeby byli dumni, że są Polakami".
Dopiero po katastrofie smoleńskiej, gdy zobaczyła reakcje ludzi - jak mówi - przekonała się, że ludzie zrozumieli, że polityka Lecha Kaczyńskiego była słuszna. "Po tym wszystkim, co zobaczyłam, podziękowałam tym ludziom i pomyślałam sobie: tato, było warto..."
"Na biurku pozostawił książkę o wojnie z Rosją"
Kaczyńska-Dubieniecka odnalazła na biurku ojca książkę, którą Lech Kaczyński czytał tuż przed wylotem na uroczystości katyńskie - "1812. Wojna z Rosją" Adama Zamoyskiego. Z płyt pozostawionych w bibliotece, w której Lech Kaczyński często słuchał muzyki, wynika, że tuż przed śmiercią słuchał Jacka Kaczmarskiego.
Lech Kaczyński był przywiązany do płyt winylowych. Jedną z ulubionych, którą często odtwarzał na adapterze, była płyta Bułata Okudżawy.
"W książkach taty znalazłam swoje zdjęcie z dzieciństwa"
Marta opowiada o tym, jak dla jej ojca ważna była rodzina. Mówi, że przeglądając książki taty, znalazła, wetknięte pomiędzy kartki, swoje zdjęcie z dzieciństwa. Na fotografii kilkuletnia Marta uczy się jeździć na nartach.
Lech Kaczyński pozostawił na biurku zdjęcia wnuczek, które uwielbiał - Ewę i Martynkę, a także fotografię żony i Jana Pawła II.
"Para Prezydencka zostawiła nam pięknego człowieka"
Maria Dłużewska, reżyserka dokumentu, stwierdziła w rozmowie opblikowanej przez portal niezalezna.pl, że "to bardzo ważne, że Para Prezydencka zostawiła nam takiego pięknego człowieka, jak Marta".
Maria i Lech Kaczyński zginęli 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiej, w drodze na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Łącznie zginęło 96 osób, w tym przedstawiciele sejmu i senatu, duchowni, dowódcy wojskowi, pracownicy kancelarii prezydenta, duchowni, przedstawiciele ministerstw, instytucji państwowych, organizacji kombatanckich i społecznych a także osoby towarzyszące.