Marsze przeciwko nienawiści wobec osób LGBT. PO podzielona w sprawie wiecu pod egidą lewicy w Białymstoku
- Dla nas wiec na rzecz wsparcia dla ofiar przemocy nie ma szyldów partyjnych. Nie zgadzam się z decyzją kierownictwa, byśmy nie mogli być w Białymstoku, "bo SLD". Ja zamierzam - mówi nam jeden z polityków Platformy.
Mimo sprzeciwu liderów PO, część polityków Koalicji Obywatelskiej weźmie udział w wiecu przeciwko nienawiści, dyskryminacji i przemocy organizowanym przez partie lewicowe w niedzielę w Białymstoku - ustaliła Wirtualna Polska.
Twarde "nie" Schetyny
"Najważniejszy marsz odbędzie się w październiku" - ogłosił Grzegorz Schetyna. Lider PO tłumaczył tym samym - jak określił to Tomasz Sekielski - "w swoim zawiłym i zagmatwanym stylu", dlaczego politycy PO nie powinni brać udziału w planowanym na niedzielę pokojowym wiecu przeciwko przemocy i homofobii, który ma być także gestem soildarności wobec białostoczczan.
Ten ma być odpowiedzią liderów formacji lewicowych na wydarzenia, do jakich doszło w stolicy Podlasia podczas Marszu Równości. To tam bojówkarze związani ze środowiskami "narodowymi" pobili osoby LGBT.
Sam Grzegorz Schetyna zapewnia, że "dzisiaj musimy protestować codziennie na ulicach przeciwko takim zachowaniom". Ale innym razem mówi: "Nie będziemy wpisywać się w grę i scenariusz przygotowany na Nowogrodzkiej. Dzisiaj PiS z tych demonstracji i spraw mniejszości chce zrobić główny wątek kampanii wyborczej".
Dlatego - zgodnie ze swoją logiką i instynktem politycznym - przewodniczący PO uznał, że politycy Koalicji Europejskiej nie powinni być w Białymstoku na wiecu przeciwko nienawiści. Bo ten ma być "partyjny". A mógł być ponadpartyjny.
Dlatego u wielu ta decyzja Grzegorza Schetyny rodzi sprzeciw.
Wiece w całej Polsce
- Tu nie ma miejsca na lawirowanie, trzeba się jasno określić. Ja się na wiec w Białymstoku wybieram. Nie obchodzi mnie, kto go organizuje - zapewnia w rozmowie z WP polityk Koalicji Obywatelskiej.
Wiec organizują partie lewicowe: SLD, Wiosna i Partia Razem. I właśnie to zdecydowało o tym, iż Platforma uznała, że na tym wiecu jej polityków być nie może. - Nie będziemy angażować się w partyjne inicjatywy i "akcje Włodzimierza Czarzastego" - powtarzają politycy Platformy w mediach.
W ich przekonaniu wchodzenie w "spór ideologiczny" i kwestie związane z LGBT przed wyborami im szkodzi.
Tyle że brak tu konsekwencji - wszak to Schetyna ogłoszał niedawno, że jak tylko PO przejmie władzę, wprowadzi związki partnerskie. A wiec w Białymstoku nawet nie jest o tym.
Mimo to politycy Koalicji Obywatelskiej odcinają się od inicjatywy partii lewicowych.
- Dla jakiej korzyści, jak nie politycznej, w kampanii wyborczej partie nagle ogłaszają taką wspólną inicjatywę i próbują zrobić z tego temat? Dzisiaj tematem nie powinna być demonstracja [lewicy] w Białymstoku, ale to, co zrobić, żeby PiS przestał szczuć na osoby nieheteronormatywne - stwierdziła w piątek rano w Polsat News związana z Koalicją Obywatelską Barbara Nowacka, niegdyś tworząca z SLD Zjednoczoną Lewicę.
- Nie będzie was w Białymstoku? - pytamy w ten sam dzień wieczorem liderkę Inicjatywy Polskiej.
Ta odpowiada: - Członkinie i członkowie Koalicji Obywatelskiej uczestniczą w marszach przeciwko nienawiści w całej Polsce. Byli w Łodzi, Poznaniu, we Wrocławiu. Będą zapewne i w Białymstoku.
To zauważalna zmiana zdania w porównaniu do stanowiska zaprezentowanego kilkanaście godzin wcześniej.
Wiec przeciwko nienawiści w Warszawie. PiS daje wolną wolę
Być może na polityków Koalicji Obywatelskiej wpływają publikacje mediów liberalnych, które dosłownie "miażdżą" decyzję kierownictwa PO o nieuczestniczeniu w wiecu w Białymstoku. Zwłaszcza, że - jak ustaliliśmy - nawet konserwatywni, lokalni politycy PSL zamierzali jechać w niedzielę do stolicy Podlasia i zamanifestować solidarność z ofiarami przemocy. Jak stwierdził poseł PSL Piotr Zgorzelski: - Będzie wielu ludowców z Podlasia (ostatecznie w niedzielę się... wycofali).
Dziennikarze postawę Platformy określają jako "oportunistyczną". "Grają, jak im PiS zagra" - twierdzą komentatorzy.
Jak pisze Jacek Nizinkiewicz w "Rzeczpospolitej" w tekście o wymownym tytule "Partyjność wypiera przyzwoitość": "Dzisiaj ci politycy, w obawie przed przyklejeniem do skrajnej lewicy, dystansują się nie tylko od wspierania środowisk LGBT, ale również od walki z nienawiścią. Grają, jak im PiS zagra. Bartosz Arłukowicz, Barbara Nowacka, Rafał Trzaskowski czy Paweł Rabiej to politycy, których nie powinno zabraknąć w niedzielę w Białymstoku. Nie muszą iść na czele marszu, nie muszą być reprezentantami swoich ugrupowań. Powinni się tam stawić, nawet wbrew linii partyjnej, żeby dać świadectwo przywiązaniu do wartości, które głoszą".
Politycy związani z KO chcą z tej sytuacji wybrnąć. Dlatego - jak ustaliliśmy - wezmą udział w demontracji przeciwko nienawiści organizowanej w sobotę na placu Defilad w Warszawie. Liczą, że to przesłoni ich brak w Białymstoku.
W Warszawie przemówić ze sceny mają - jak udało nam się dowiedzieć - m.in. poseł PO Michał Szczerba, wiceprezydent stolicy Paweł Rabiej, ale także rzeczniczka SLD Anna-Maria Żukowska i lider Partii Razem Adrian Zandberg.
A politycy PiS? Jak przyznał jeden z młodszych, ale ważnych polityków tej partii (członek rządu): - Nie ma u nas żadnych zakazów i nakazów w tej sprawie. Kto poczuje się w obowiązku, kto będzie miał taką potrzebę, może być w Białymstoku. I każdym innym miejscu, gdzie takie marsze się odbywają.
Ale to nie PiS ma w tym przypadku ciężki orzech do zgryzienia.