Marszałek Senatu mówi wprost. "Dymisja rządu"
Tomasz Grodzki odniósł się do doniesień medialnych, według których Roman Giertych oraz prokurator Ewa Wrzosek byli inwigilowani przy pomocy oprogramowania Pegasus. Według marszałka Senatu "podsłuchiwanie kwalifikuje ten rząd do dymisji".
Na wtorkowej konferencji prasowej Tomasz Grodzki został zapytany o aferę Pegasusa. Przypomnijmy, że kanadyjska grupa Citizen Lab działająca przy Uniwersytecie w Toronto, która bada przypadki śledzenia polityków i dziennikarzy przy pomocy oprogramowania Pegasus przekazała, że ofiarami takich działań padli Roman Giertych oraz prokurator Ewa Wrzosek.
- Intuicja podpowiada mi, że takich podsłuchiwanych było więcej skoro Izrael odmówił serwisu Pegasusa - stwierdził Tomasz Grodzki i przypomniał o tym, że "Pegasusa kupowały tylko rządy i służby krajów".
Zobacz też: Niepokojące doniesienia ws. Giertycha i Wrzosek. "Kamiński powien ustąpić ze stanowiska"
Afera podsłuchowa. Tomasz Grodzki zabrał głos
Marszałek Senatu wspomniał również o aferze Watergate. Przypomnijmy, że doprowadziła ona do odejścia z urzędu prezydenta USA Richarda Nixona. Jego administracja prowadziła nielegalne działania wobec przeciwników politycznych. Wtedy za zgodą Nixona założono podsłuchy jego konkurentom.
- Podsłuchiwanie przez rząd ludzi bez powiadomienia, bez właściwych zarzutów, w sposób nielegalny, bez zachowania procedur, kwalifikuje ten rząd do dymisji - podkreślił polityk.
Tomasz Grodzki przekazał również, że jako urzędnik państwowy podlega ochronie Służby Ochrony Państwa. Marszałek Senatu przypomniał także o tym, że jego gabinety są regularnie sprawdzane i jest rad ze współpracy ze swoimi oficerami. - Wierzę, że moje podsłuchy nie mają miejsca. Jeżeli będę miał takie podejrzenia, będę próbować tego dociec - powiedział polityk.