Marsz 4 czerwca. Pół miliona w Warszawie. Ratusz podał statystyki
Marsz 4 czerwca dobiegł końca. Z szacunków stołecznego Ratusza wynika, że wzięło w nim udział blisko 500 tys, osób. Trasa wielkiego marszu opozycji wiodła przez: plac na Rozdrożu - plac Trzech Krzyży - Krakowskie Przedmieście - plac Zamkowy.W wydarzeniu udział wzięli liderzy ugrupowań opozycyjnych, a także osoby ze świata kultury.
W Warszawie od rana zbierały się tłumy. Marsz przyciągnął nie tylko warszawiaków, ale i osoby z całej Polski.
- Marsz ma pokazać jedność Polaków w obronie demokracji i tolerancji, obecności Polski w Unii Europejskiej. Ma to być także marsz przeciwko złej władzy, ma służyć temu, żeby odsunąć PiS, skończyć z korupcją, podłością, kradzieżami - powiedział w rozmowie członek zarządu PO Robert Kropiwnicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wyglądał marsz 4 czerwca
Na początku marszu głos zabrał Donald Tusk, Lech Wałęsa oraz Rafał Trzaskowski. - Wierzyłem, że przyjdzie dzień, w którym powiemy: "Panie Kaczyński, taczki stoją" - mówił były prezydent. W czasie jego wystąpienia tłum się niecierpliwił i nie pozwolił mu dokończyć przemowy. "Idziemy" - skandowali zgromadzeni. Wałęsa pospiesznie spełnił ich życzenie i rzucił: "Jak nie chcecie słuchać, to dziękuję bardzo".
Emocjonujące było także ostatnie wystąpienie szefa PO. - Tego głosu, tej fali, nic już nie zatrzyma, olbrzym się obudził. Jestem dumny i szczęśliwy, że mogę tu, w Warszawie, w samo południe powiedzieć: zwyciężymy! - powiedział Donald Tusk do zgromadzonych.