Mariusz Kamiński odpowiada Ryszardowi Petru. "Podległe mi służby specjalne nie zabezpieczają manifestacji"
Czy policjanci śledzili działania Ryszarda Petru i działaczy stowarzyszenia Obywatele RP w trakcie manifestacji przed Senatem 21 lipca? - zapytał w liście do premier lider Nowoczesnej. I doczekał się odpowiedzi. - Za rządów PiS nikt ze względów na aktywność publiczną i polityczną nie jest i nie będzie inwigilowany - zapewnił go minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Na pytania Petru Kamiński też odpowiedział w formie listu. - Cywilne służby specjalne nie zabezpieczają manifestacji i nie wykonywały w tym zakresie żadnych działań - podkreślił. Zapewnił lider Nowoczesnej, że śledzenie go nie leży w kompetencjach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
- Służby specjalne nie wykonywały żadnych zadań związanych z manifestacjami, o których wspomina Pan w swoim piśmie - dodał.
Odniósł się też do działań poprzedniej władzy. - Widoczna w czasach rządów koalicji PO-PSL praktyka wykorzystywania służb specjalnych do walki politycznej skończyła się wraz z przejęciem władzy przez PiS - stwierdził.
Co więcej, przyznał, że liczy na wsparcie Petru dla zmiany zarządzania służbami w tym zakresie.
* Zobacz też: Andrzej Duda nie mógł ułaskawić Mariusza Kamińskiego. Wyrok Sądu Najwyższego*
Pytania Petru
Przypomnijmy, że 21 lipca senatorowie debatowali nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Wtedy wówczas pod budynkiem trwał protest ws. reformy sądownictwa.
Petru zaniepokoiły doniesienia medialne o obserwacji jego i członków stowarzyszenia Obywatele RP. Napisał w tej sprawie list z pytaniami do premier i ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka.
Chciał wiedzieć, czy był inwigilowany, a jeśli tak, to w jakim celu i kto wydał takie polecenie czy zgodę. Co więcej, interesowało go też, ilu funkcjonariuszy brało udział w działaniach operacyjnych oraz czy używano innych technik operacyjnych "np. lokalizacji telefonów, podsłuchów, lokalizacji GPS, pobieranie treści SMS-ów, kontroli danych internetowych".
Kolejne pytanie brzmiało: "Czy Błaszczak wiedział o tych czynnościach i prowadzonych działaniach?".
Do sprawy odniósł się nie tylko Kamiński, ale też stołeczna policja. Jak podkreśliła w oświadczeniu, nie chodziło o inwigilację, ale zapewnienie bezpieczeństwa.