PolskaMocne słowa Ryszarda Petru o "inwigilacji". Co podejrzewa?

Mocne słowa Ryszarda Petru o "inwigilacji". Co podejrzewa?

Ryszard Petru, był pytamy, czy jako poseł opozycji czuje się inwigilowany. Odpowiedź może was zaskoczyć. Petru uważa, że już wcześniej podejrzewał, że chodzą za nim służby.

Mocne słowa Ryszarda Petru o "inwigilacji". Co podejrzewa?
Źródło zdjęć: © PAP
Katarzyna Bogdańska

28.07.2017 | aktual.: 28.07.2017 12:30

Policja w czasie protestów przeciwko reformie sądownictwa miała inwigilować szefa Nowoczesnej i Obywateli RP.

Petru w programie #RZECZoPOLITYCE powiedział, że już wcześniej podejrzewał, że służby za nim chodzą.

Odniósł się w ten sposób do słynnego zdjęcia, zrobionego mu w samolocie.

- Od razu miałem takie podejrzenie - powiedział Petru, spytany, czy nie miał wątpliwości ws. okoliczności zrobienia zdjęcia.

Petru w swoich przypuszczeniach idzie dalej

- Służby za mną chodzą i czekają, aż coś zrobię. Obawiam się, że jesteśmy też podsłuchiwani - stwierdził.
Zaznaczył, że gdyby tak było, "będą wiedzieć, jakie mamy plany, jakie rozwiązania proponujemy".

- To nielegalne - dodał.

Nie tylko śledzenie?

- Z tego co wiem, w trakcie protestów pojawiło się dużo samochodów nieoznaczonych w Warszawie. Domyślam się, że dużo ludzi było wówczas obserwowanych - mówił dalej.
Petru jest przekonany, że Mariusz Blaszczak wiedział o tej inwigilacji. - Mają hopla na punkcie podsłuchiwania, Ziobro lubi siedzieć w słuchawkach - skomentował.

Lider Nowoczesnej liczy, że wszystko wyjdzie na jaw. - Może ktoś zacznie sypać - powiedział w programie #RZECZoPOLITYCE.

- Mam jednak obawy, że będą zacierać ślady - dodał Ryszard Petru. Jego zdaniem tłumaczenia policji są żenujące.

Czuję się jak osoba, której okradziono mieszkania, to jest takie poczucie braku bezpieczeństwa
Ryszard Petru

Zdaniem polityka, nie ma możliwości monitorowania posła na Sejm bez zakładania sprawy operacyjnej. - Sprawa operacyjna oznacza, że jestem podejrzany o coś. Tylko pytanie, o co? Jak rozumiem o ryzyko obalenia władzy - podkreślił. - Żyjemy w wolnym kraju, nie życzę sobie, żeby bez mojej wiedzy ktoś mnie śledził - dodał.

Lider Nowoczesnej zaznaczył, że nie ma zaufania do polskich służb. Jego zdaniem, nagrania opublikowane przez "GW" potwierdzają, że państwo - jak mówił - jest używane przeciwko obywatelom.

- PiS będzie się bronił rękoma i nogami, żeby nam tego nie pokazać, ale przyjdzie moment, kiedy odda władzę i to wszystko ujrzy światło dzienne - mówił Petru. Zaapelował do urzędników, by pokazali sprzeciw, wobec tych, którzy będą "tuszować inwigilację tego typu".

-Jeżeli ktoś wykorzystuje siłę i podsłuchiwanie przeciwko opozycji, to to nie jest państwo demokratyczne, tylko totalitarne - ocenił.

Petru przypomniał, że Nowoczesna podjęła działania w związku z opisaną przez "GW" sprawą: wystosowała pisma do premier Beaty Szydło i szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, a także złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Lider Nowoczesnej zapowiedział, że w tej sprawie zostaną także złożone interpelacje poselskie.

Zobacz także: Wpadki i lapsusy Ryszarda Petru

Doniesienie do prokuratury

Nowoczesna zapowiedziała doniesienie w tej sprawie.

Poseł Adam Szłapka złoży do prokuratury rejonowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych.

Policja tłumaczy

"Działania realizowane przez policję nie mają na celu inwigilacji ani posła(ów) opozycji, ani organizatorów manifestacji jakie w ostatnich dniach miały miejsce przed siedzibą Parlamentu RP" - informuje na swojej stronie stołeczna policja.

Komenda Główna Policji tłumaczy, że działania policjantów nie miały na celu ani inwigilacji posłów opozycji, ani organizatorów manifestacji, a miały zapewnić tym osobom bezpieczeństwo.

Pełne oświadczenie policji:

"Realizowane przez policjantów czynności ukierunkowane były, bowiem na zapewnienie bezpieczeństwa tych osób. Podobnie jak wszystkich manifestujących, okolicznych przechodniów i mieszkańców Warszawy. Bez względu na sympatie polityczne lub przynależność partyjną.

Nośny tytuł to podobno jeden z czynników gwarantujących sukces. Tak można byłoby ocenić główny materiał na pierwszej stronie dzisiejszego wydania Gazety Wyborczej" - czytamy w informacji prasowej.

Obraz
© WP.PL

"Policjanci zabezpieczający teren przyległy do Parlamentu RP, gdzie w ostatnim czasie miały miejsce liczne manifestacje, dokładali wszelkich możliwych starań, aby osoby uczestniczące w zgromadzeniach mogły w poczuciu bezpieczeństwa wyrażać swoje poglądy, aby bezpiecznie czuły się osoby postronne, a także parlamentarzyści, którzy często poruszali się w tym rejonie pieszo. I te działania o charakterze czysto ochronnym realizowane były wówczas, gdy wydawało się to zasadne, w stosunku do parlamentarzystów zarówno opozycji, jak i koalicji rządzącej.

Nie powinno, więc dziwić, że szczególną uwagę zwracano na osoby, które poprzez swoje zaangażowanie w bieżące wydarzenia i głoszone poglądy mogły spotkać się zarówno z pozytywnymi, jak i negatywnymi reakcjami innych ludzi. O ile te pierwsze nie stanowią żadnego zagrożenia, o tyle drugie zwłaszcza podczas bezpośrednich kontaktów, nawet w odniesieniu do przypadkowo napotkanych osób, mogłyby łatwo przerodzić się w kłótnię i słowny konflikt, a nawet agresję fizyczną. I właśnie zapobieżenie takim sytuacjom było powodem działania funkcjonariuszy, którzy nie wzbudzając zbędnej sensacji zapewniali bezpieczeństwo" - czytamy dalej.

Na dowód policja przytacza zdania z nagrania:

"We wstępie do tej wypowiedzi zamieszczono informację, że świadczyć o tym mogą między inny zdania przytoczone w przedmiotowym artykule, których sens umknął prawdopodobnie autorowi. Przytoczmy je, więc podobnie jak Gazeta Wyborcza:

Po kilku minutach:

- No, posłuchaj: pan Petru, Nowy Świat 27. To jest chyba siedziba Nowoczesnej. Wszedł do środka. Słuchaj, załogę mogę puścić już pod Sejm?

- Tak, oczywiście. Dziękuję.”

"Warto zadać retoryczne pytanie? Czy autor artykułu w Gazecie Wyborczej nie uważa, że o inwigilacji można byłoby mówić, gdyby funkcjonariusze nie wrócili wówczas przed sejm, a wręcz przeciwnie dociekaliby, co pan poseł robi dalej?" - pyta policja.

Ustalenia gazety

Według ustaleń "Gazety Wyborczej", policja inwigilowała Ryszarda Petru. Gazeta publikuje nagrania, na których padają wyrażenia: "dać mu łatę", "objąć nadzorem", "dawaj za nim ogon". Mają to mówić policjanci.

Sam Petru pyta: "Jaka to sprawa operacyjna zostala założona aby śledzić szefa partii opozycjnej?"

Nagrania, które dzisiaj ujawniono, mają pochodzić z piątku 21 lipca. Senat debatował wówczas nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Prace w parlamencie trwały do drugiej w nocy. W tym czasie przed gmachem trwała demonstracja przeciwników reformy sądownictwa autorstwa PiS.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)