Maria Kiszczak: mąż mi radził, że w razie jakichś kłopotów, mam zanieść te dokumenty do IPN‑u
• Maria Kiszczak o dokumentach: mąż mówił, by je chronić
• "Mąż powiedział, że można je ujawnić po kilku latach"
• Wdowa po generale nie odpowiedziała na pytanie, czy chciała sprzedać dokumenty IPN
- Tam przy tych dokumentach Wałęsy był odręcznie napisany przez mojego męża taki list. Mówił, że ze względu na dobro tego człowieka, Wałęsy, który jest bohaterem Polski, należy te dokumenty chronić. I mąż powiedział, że tylko można je dopiero ujawnić po kilku latach - powiedziała Maria Kiszczak w TVN24. - Popełniłam błąd ujawniając te dokumenty. Zrobiłam to za szybko - dodała.
Pytana, dlaczego akurat teraz zdecydowała się na przekazanie tych dokumentów podkreśliła, że tak radził jej mąż, mówiąc: "jak będziesz mieć jakieś kłopoty, to zanieś te dokumenty do IPN-u".
Dopytywana, czy oferowała Instytutowi sprzedaż tych materiałów powiedziała: "to znaczy tak rozmawialiśmy, ja rozmawiałam na temat kosztów, rozmawiałam, jakie koszty poniosłam, co mnie jeszcze czeka. Pewnie, że mi potrzeba jeszcze pieniędzy, bo jest do zrobienia ten pomnik".
Podczas czwartkowej konferencji prasowej w siedzibie IPN Kamiński poinformował, że w środę rozpoczęto oględziny akt odnalezionych w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku.
Jak mówił, w zapieczętowanym pakiecie znajdowała się papierowa paczka zawierająca dwie teczki. Na tej paczce była przyklejona koperta zaadresowana: "Do dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie, do rąk własnych". - W kopercie znajduje się odręcznie napisany list z kwietnia 1996 r., w którym Czesław Kiszczak informuje o przekazaniu do Archiwum Akt Nowych akt dokumentujących współpracę Lecha Wałęsy z SB; list wraz z paczką zawierającą obie teczki nie został wysłany - powiedział.