PublicystykaMarek Lisiński z Fundacji Nie Lękajcie się może zatopić Joannę Scheuring-Wielgus (Opinia)

Marek Lisiński z Fundacji Nie Lękajcie się może zatopić Joannę Scheuring-Wielgus (Opinia)

Dziesięć dni. Tyle wystarczyło, by Joannę Scheuring-Wielgus dopadły trzy kryzysy, które mogą przesądzić o jej politycznej przyszłości.

Marek Lisiński z Fundacji Nie Lękajcie się może zatopić Joannę Scheuring-Wielgus (Opinia)
Źródło zdjęć: © East News | Zbyszek Kaczmarek/REPORTER
Michał Wróblewski

30.05.2019 | aktual.: 30.05.2019 23:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Marek Lisiński, szef fundacji Nie Lękajcie Się, wyciągnął pieniądze od ofiary księdza pedofila. Żądał wielkich pieniędzy od braci Sekielskich. Został skompromitowany. A właściwie skompromitował się sam.

Czwartkowa publikacja "Gazety Wyborczej" wstrząsnęła opinią publiczną. Dziennikarki ujawniły, że Lisiński – obrońca ofiar pedofilów, który sam był ofiarą księdza – miał zwrócić się do jednej z takich osób z prośbą o pożyczkę na operację. Twierdził, że choruje na raka trzustki. Kłamał. Wyłudził od 26-latki kilkadziesiąt tysięcy złotych i zniknął.

O sprawie dziennikarki dowiedziały się w marcu. Lisiński miał tego świadomość. I wiedział, że lada dzień wybuchnie "bomba".

Obraz
© East News | PIOTR MOLECKI

CZYTAJ TEŻ:* *"Skrzywdził ofiary księży po raz drugi". Marek Lisiński z Fundacji Nie Lękajcie Się wziął od ofiary 30 tys. zł

Mimo to dalej blisko współpracował z posłanką Joanną Scheuring-Wielgus, która od długiego czasu działa w Nie Lękajcie Się. Jest popularną polityczką opozycji, kandydatką Wiosny w wyborach. Gdyby wiedziała o problemach Lisińskiego – i gdyby mimo to z nim współpracowała, nie ujawniając sprawy mediom – to mielibyśmy do czynienia ze skandalem.

Obraz
© East News | Jan Bielecki

Rada Fundacji zapewnia, że tak nie było. Wydano w tej sprawie oświadczenie: "Rada natychmiast po otrzymaniu informacji o nieprawidłowościach w działaniu Prezesa Zarządu, 28 maja 2019 roku zwołała nadzwyczajne posiedzenie. Posiedzenie odbyło się 29 maja 2019 w Warszawie. Podczas posiedzenia Prezes Mark Lisiński złożył rezygnację z funkcji prezesa fundacji. Rada zabezpieczyła środki finansowe na koncie Fundacji i podjęła wszystkie konieczne działania zabezpieczające możliwość kontynuacji codziennych działań Fundacji".

Joanna Scheuring-Wielgus z mediami rozmawiać nie chce.

"Jestem członkinią Rady Fundacji i wczoraj wydaliśmy jednogłośne oświadczenie. Prosimy o czas dla Całej fundacji aby wszystko na spokojnie wyjaśnić. Rada i Zarząd będzie do dyspozycji mediów jak tylko skończymy kontrolę. Napewno Państwa poinformujemy" – odpisuje (pisownia oryginalna).

Kandydatka Wiosny na europosła i jedna z czołowych posłanek opozycji zbudowała sobie na współpracy z Lisińskim sporą rozpoznawalność medialną. Jest kojarzona z ujawnianiem przypadków pedofilii w Kościele. Wraz z Fundacją przygotowywała "mapy pedofilów", jeździła ze skompromitowanym dziś prezesem na audiencje do papieża Franciszka. Dziś to wszystko się rozsypało.

A dla Scheuring-Wielgus to ogromny problem – nie tylko osobisty, ale i polityczny. Nie pierwszy w ostatnim czasie.

Obraz
© East News | East News

Psy i schronisko
Sporo było w minionej kampanii tematów, które mogą wpłynąć na wynik wyborczy poszczególnych ugrupowań. Ale nikt nie przypuszczał, że kwestia traktowania psów może sprawić poważny kłopot jednemu z nich.

Wiosna na ostatniej prostej kampanii miała wielki problem z jedną z czołowych jej liderek. Joanna Scheuring-Wielgus pogrążyła nie tylko siebie, ale też partię, z list której startowała w eurowyborach.

CZYTAJ TEŻ:* *Scheuring-Wielgus oddała psy do schroniska. Organizacje prozwierzęce piszą list do Biedronia

Była posłanka Nowoczesnej i była już kandydatka Wiosny na europosłankę, zafundowała sobie kryzys na własne życzenie.

Chodzi o reakcję posłanki na tekst jednego z tabloidów o tym, że kandydatka Wiosny – partii, która na sztandarach nosi miłość do zwierząt – oddała swoje psy do schroniska. Bo alergia, bo przeprowadzka, bo zbyt małe mieszkanie.

W sieciu wybuchła burza. Zamiast opanować kryzys, Scheuring-Wielgus go nakręcała. Na Facebooku w oświadczeniu napisała: – Zamiast przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie, znalazłam moim ukochanym psiakom dom w dobrym schronisku dla zwierząt.

CZYTAJ TEŻ:* *Joanna Scheuring-Wielgus o oddaniu swoich psów. "Otrzymałam groźby, że dostanę kulkę w łeb"

"A mogła zabić" – z gorzką ironią komentowali zażenowani komentatorzy.

Wylała się fala hejtu. Wpis z Facebooka zniknął. Jak mówiła Scheuring-Wielgus w rozmowie z WP, część opinii pod postem była tak ostra, że posłanka zdecydowała się zgłosić je prokuraturze.

Scheuring-Wielgus pogrążała się dalej. Udzieliła wywiadu.

– Przeznaczy pani schronisku kwotę adekwatną do kosztu utrzymania pani psów? To wyjdzie około 20 tys. – pytała posłankę Gazeta.pl.

Scheuring-Wielgus wypaliła: – Oczywiście. Jeśli dostanę się do europarlamentu.

Jak usłyszeliśmy, politycy Wiosny zdawali sobie sprawę, jak wielkim problemem przed wyborami stała się dla nich wzięta przez nich na pokład Scheuring-Wielgus. Działacze byli wściekli. – Niektórzy opowiadali, że przez "akcję" Joasi stracili 2-3 proc. w wyborach – usłyszeliśmy od osoby znającej Scheuring-Wielgus.

Z danych przekazanych Wirtualnej Polsce przez ośrodek analityczny "Polityka w Sieci" wynikało, że temat Scheuring-Wielgus i jej psów dominował w social mediach na ostatniej prostej kampanii. Z zasięgiem na poziomie prawie 20 mln wzmianek.

A to przecież młodzi, "progresywni", aktywni w social mediach obywatele mieli być naturalną bazą wyborczą dla Wiosny. A to ich wkurzyła najbardziej Scheuring-Wielgus.

Zachowanie i wypowiedzi Scheuring-Wielgus – która sama podważyła swoją wiarygodność – mogły na kluczowym odcinku kampanii zdemobilizować młodych wyborców, dla których ekologia, prawa zwierząt itd. są świętością.

Obraz
© East News | Wojciech Strozyk

Scheuring-Wielgus osiągnęła bardzo słaby wynik w Warszawie. Ledwie 16 tys. głosów miało zaskoczyć ją samą. Wyprzedziła ją nawet prof. Monika Płatek z listy Wiosny, która – o ile Robert Biedroń zrezygnuje z mandatu europosła – pojedzie pracować do Brukseli. A przecież Scheuring-Wielgus o tym marzyła. Ale plan nie wypalił.

CZYTAJ TEŻ:* *Monika Płatek. To ona pokonała Scheuring-Wielgus i może zastąpić Biedronia

Słaby wynik osiągnęła w wyborach sama Wiosna. Nie ma pewności, czy partia Biedronia utrzyma się do wyborów jesiennych, czy przekroczy próg wyborczy i czy dostanie się do Sejmu.

Jeśli nie, to Scheuring-Wielgus drzwi do innych partii opozycyjnych ma zamknięte – usłyszeliśmy to w Sejmie zarówno od polityków PO, jak i Nowoczesnej.

– Aśka zawsze chciała grać solo. No to teraz pogra – mówi jedna z jej byłych partyjnych koleżanek.

Michał Wróblewski dla WP OPINIE

Źródło artykułu:WP Opinie
Komentarze (0)