PolskaMarcin T.: nigdy nie godziłem się na współpracę z wywiadem

Marcin T.: nigdy nie godziłem się na współpracę z wywiadem

Oskarżony o gotowość do współpracy z rosyjskim wywiadem Marcin T. powiedział przed sądem, że nigdy nie godził się na współpracę z jakimkolwiek wywiadem i nie wyrażał gotowości takiej współpracy. Zapewnił, że nigdy też nie deklarował żadnego działania na szkodę Polski.

Marcin T.: nigdy nie godziłem się na współpracę z wywiadem
Źródło zdjęć: © PAP

Marcin T., były asystent społeczny b. szefa sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Józefa Gruszki, podczas drugiego dnia procesu składał wyjaśnienia przed sądem. Odpowiadał na pytania sądu, prokuratora i swojego adwokata.

Prokuratura zarzuca mu, że spotkał się przez rok - od 30 września 2003 r. - co najmniej jedenaście razy z III sekretarzem ambasady rosyjskiej Semenem Sustawowem, według prokuratury pracownikiem wywiadu Federacji Rosyjskiej. Zdaniem prokuratury, podczas spotkań T. "zadeklarował, albo co najmniej godził się, za wynagrodzeniem, na przekazywanie informacji, o które zwróci się do niego wymieniony pracownik wywiadu Federacji Rosyjskiej". Grozi mu za to do 8 lat więzienia.

26-letni T. opisywał w środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie okoliczności swojego zatrzymania i przesłuchania w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Powiedział, że był zaszokowany zatrzymaniem 3 marca 2005 r., ponieważ podczas rozmów w październiku i grudniu 2004 r. funkcjonariusze ABW zapewnili go, że nie popełnił żadnego przestępstwa i o nic nie jest podejrzany.

Według relacji T., gdy trafił on do siedziby ABW na ul. Rakowieckiej w Warszawie, rozmawiający z nim pracownik Agencji nie postawił mu żadnych zarzutów, tylko polecił, by jeszcze raz od początku przedstawił okoliczności swojej znajomości z Sustawowem. Potem kazano mu napisać oświadczenie na ten temat.

Według T., w trakcie pisania tego oświadczenia funkcjonariusz ABW pytał o konkretne zachowania i sugerował mu, co ma pisać. Mówił na przykład, że podczas spotkań pod Kolumną Zygmunta w stolicy T. musiał nawiązać z Sustawowem kontakt wzrokowy, a następnie za nim poszedł. Jak z każdym człowiekiem, z którym się umawiałem - gdy go dostrzegłem, podchodziłem i witałem się, potem mówiliśmy, dokąd idziemy na Starówce - powiedział T.

Według relacji T., gdy oświadczenie było już gotowe, do pokoju przyszła protokolantka i inny funkcjonariusz ABW, którzy rozpoczęli przepisywanie oświadczenia jako protokołu z przesłuchania. T. podkreślał, że nie odpowiadał na żadne pytania. Sędziowie porównywali protokół z oświadczeniem i potwierdzili, że poszczególne zdania są takie same w obu dokumentach. T. powiedział, że niektóre zdania zostały tam dodane przez funkcjonariuszy ABW i nie padły z jego ust.

T., który studiował stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim, powiedział na pytanie obrońcy, że nigdy na zajęciach nie zetknął się z tematyką działania wywiadu wśród dyplomatów, nie interesował się szpiegami, nie czytał na ten temat książek. Nie wiedział, jak poznać agenta obcych służb ani nie poznał w Sustawowie pracownika wywiadu Rosji. Zapewnił, że podczas spotkań nic nie zwróciło jego uwagi na możliwe związki Rosjanina ze służbami specjalnymi.

W uzasadnieniu aktu oskarżenia prokurator napisał, że T. nie przekazał żadnych istotnych informacji ani nie miał dostępu do takich informacji, dlatego nie postawiono mu zarzutu szpiegostwa na rzecz obcego wywiadu.

W poniedziałek następna rozprawa w procesie. Odczytywane będą kolejne dokumenty ze śledztwa. Prawdopodobnie nie będzie planowanego przesłuchania matki T., ponieważ jest chora.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)