Marcin Makowski: Wojewódzki i Rozenek licytują się na świnskie SMS-y. A potem pójdą nauczać o dobrych manierach i patriotyzmie
Na ekranie uśmiechnięci, nowocześni, rodzinni. Nauczą stylu, doradzą jak jeść bułkę przez bibułkę, albo wyjaśnią czym jest współczesny patriotyzm. Creme de la creme stolicy, czubek piramidy showbiznesu, najjaśniejsze klejnoty w koronie TVN. A jak już zeskrobiemy ten lukier, co zostaje z Rozenków-Majdanów i Wojewódzkich-Kaczoruków? Publiczna licytacja na ujawnienie świńskich SMS-ów. Prowincjonalny powidok Hollywoodu.
Kto z kim sypiał, a kto chciał sypiać. Jakie kto ma na kogo haki, za co pozwie do sądu, jakie pieprzne wiadomości sobie wysyłał. Co to - społeczeństwo - powinno w ogóle obchodzić? Czy najnowsza odsłona dramatu rozgrywającego się na gorącej linii Rozenek-Wojewódzki, ma jakiekolwiek realne znaczenie? Pokuszę się o stwierdzenie, że owszem, ma. I to całkiem spore, jeśli weźmiemy pod uwagę, że nie rozmawiamy o prywatnym praniu brudów niedoszłych kochanków, ale celebrytach, którzy mają aspiracje do bycia autorytetami.
Kołczing dla naiwnych
Weźmy taką lady Małgorzatę Rozenek-Majdan, która z gracją baronessy wyciera w białej rękawiczce kurz z meblościanek prostych ludzi. Albo schodząc na chwilę z piedestału, razem z panią kołcz i panią psycholog, pokazują niepokornym dziewczętom jakim widelczykiem jeść serniczek, a jakim suflecik. ”Gdy kobieta odsłania ciało, to zasłania osobowość” - tłumaczy prowincjuszkom, które zjechały się do podwarszawskiego pałacyku na lekcję dobrych manier. A potem wrzuca na Instagrama zdjęcie brzucha po jodze, tyłka w leginsach, albo innych części ciała bez leginsów.
Albo proszę, samozwańczy król, Kuba Wojewódzki. Tu się oburzy na ciemny lud, który nie wie, że nowoczesny patriotyzm to sprzątanie kupy po psie. Tam się zaśmieje z Kaczora-dyktatora, podpromuje jednego, albo drugiego kandydata na prezydenta, napisze zaangażowane społecznie felietony do poczytnego tygodnika.
Licytacja na świństwa
Wszyscy tacy fajni, europejscy, momentami nawet rodzinni. Tak trzeba żyć. A gdyby tak na chwilę zapomnieć, że nie mówimy o gwiazdach w modnej prywatnej telewizji? Gdyby przyjąć, że nie wyróżnia ich od reszty ludzi grubość portfela i Ferrari w garażu? Co zostaje?
- Myślę, że będzie uczciwe i zgodne z prawdą poinformowanie opinii publicznej, że wyrok sądu w naszej sprawie został uchylony i ponownie wróci ona na wokandę. Teraz także z moim udziałem oraz udziałem moich świadków, a naszych wspólnych kolegów z TVN, którzy wniosą swoje zdanie na temat mojej opinii, iż – "Weszła Pani do show biznesu jak do agencji towarzyskiej” - pisze na Facebooku Kuba Wojewódzki. - Zgodnie z prawdą informuję Panią, że zabezpieczyłem u swoich adwokatów esemesy które od Pani dostawałem na początku naszej znajomości. Ich treść oraz zawarte tam propozycje, a wiedziała już Pani, że jestem w związku z moją obecną partnerką, a także moja na nie reakcja, dobrze pokażą opinii publicznej prawdziwe przyczyny Pani dzisiejszego stosunku zarówno do mnie jak i mojej partnerki. I choć brzydzę się etycznie i estetycznie takimi metodami, to jednak oboje przecież uważamy, że prawda powinna zwyciężyć. Czyż nie? - dodaje.
- Panie Wojewódzki, rozumiem, że zamieści Pan również swoją część SMS-owej korespondencji ze mną. Tylko czy nie obawia się Pan, że wyjdzie na mężczyznę, który instrumentalne traktowanie kobiet - w tym również Pana partnerkę - ma opanowane do (ekhm… ) perfekcji. Prawda wtedy bardzo by zwyciężyła. Chociaż… Bardziej obawiałabym się tego, że jedna była mężatka zgodzi się opublikować wymianę SMS-ów Bliskiej Panu Osoby z jej ówczesnym mężem. Nawet sama Jackie Collins nie wymyśliłaby aż tak pikantnej wymiany zdań. Gratuluje talentu pisarskiego Pana wybrance. Może to jest jej powołanie? Chociaż patrząc na to, co zrobiła z ich małżeństwem, można śmiało powiedzieć o jej dwóch zdolnościach - odpowiada na Instagramie półnaga Małgorzata Rozenek, w towarzystwie Radka Majdana, wskazując na wielkie zdjęcie Jonny’ego Casha, który z kolei pokazuje publiczności środkowy palec. Jak rozumiem adresowany do Renaty Kaczoruk i jej partnera.
Gdy opadą medialne maski
I to jest chyba najlepszy epilog, a zarazem odpowiedź na postawione wcześniej pytanie. Co zostaje z ludzi, którzy chcą uczyć innych estetyki i polityki? Generalnie to samo, co w Hollywood, tylko na mniejsza skalę. Licytacja w mediach społecznościowych na porno-haki. Leczenie własnego ego na salach sądowych. Szantażowanie niedoszłymi (albo doszłymi) romansami. Niech sobie oni tacy będą. Show-biznes widział nie takie skandale. Tylko niech się później Małgorzata Rozenek nie kreuję na damę, a Kuba Wojewódzki na współczesnego Stańczyka. Bo i jedni i drudzy są co najwyżej błaznami, i to w dosyć taniej komedii.
Marcin Makowski dla WP Opinie