Marcin Makowski: Kto jest "uczciwym oficerem" wobec którego MON stosuje "ubeckie metody"? To chyba oczywiste
Słowa prezydenta Andrzeja Dudy o ”ubeckich metodach” stosowanych przez MON wobec ”uczciwych oficerów”, nie mogą zaskakiwać nikogo, kto uważnie śledzi polską politykę. W oczywisty sposób dotyczą one gen. Jarosława Kraszewskiego. Pytanie jednak brzmi: dlaczego wypowiedziano je publicznie i tak ostro? "Dla mnie to jest sytuacja dramatyczna, żeby tak traktować moich współpracowników. Nie pogodzę się z tym" - dodał prezydent w wywiadzie dla TVP Info. MON nie pozostał dłużny. Szykuje się prawdziwa "wojna na górze"?
17.11.2017 | aktual.: 17.11.2017 12:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przynajmniej od kilku miesięcy wiadomo, że konflikt otoczenia prezydenta z resortem Antoniego Macierewicza jest realny, a główną oś sporu stanowi wzięcie pod lupę Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosława Kraszewskiego. Dyrektorowi Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN odmawia się dostępu do informacji niejawnych. Prezydent zupełnie wprost połączył ten fakt z odebraniem analogicznych uprawnień Macierewiczowi przez rząd Platformy Obywatelskiej w 2008 roku.
"Metody ubeckie"
W tweecie, który prezydent wysłał ze swojego prywatnego konta już po ujawnieniu nagrania o ”ubeckich metodach”, czytamy: ”Metody stosowane za czasów PO dla wyeliminowania min. A. Macierewicza”. A w treści artykuły z serwisu TVN24 szczegóły o odebraniu byłemu szefowi SKW i przewodniczącemu komisji weryfikacyjnej WSI dostępu do informacji ściśle tajnych, które otrzymał od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w 2004, gdy zasiadał w sejmowej komisji ds. Orlenu. Choć uprawnienia były ważne do 2009 roku, Platforma Obywatelska cofnęła je szybciej, co było wydarzeniem bezprecedensowym.
Jak widać, zdaniem Andrzeja Dudy, podobnie skandaliczne jest obecne zachowanie resortu sił zbrojnych wobec gen. Kraszewskiego. Jak pisałem w sierpniu tego roku, konflikt przybrał na sile po tym, gdy 23 czerwca na spotkaniu z przedstawicielami Ministerstwa Obrony Narodowej, Kraszewski miał zakwestionować ponad dwadzieścia nominacji generalskich, przedstawionych do wglądu Biura Bezpieczeństwa Narodowego. ”Wiele z tych nominacji było przygotowanych nieprofesjonalnie. Niektóre dotyczyły awansów na stanowiska, które w projekcie reformy armii przygotowanym przez MON, miały przestać istnieć” - stwierdził mój informator związany z KPRP.
"Uczciwy oficer"
Według informacji, do których dotarła Wirtualna Polska, pretekstem do wszczęcia procedury weryfikującej dostęp do informacji niejawnych gen. Kraszewskiemu, był drobny błąd wynikający z niepoprawnego zapisu jednej kwoty w oświadczeniu majątkowym. Czynności prowadzone przez SKW ustawowo mogą trwać nawet do roku, co skutecznie uniemożliwiło działanie doradcy wojskowego prezydenta Dudy. "Wszelkie zakulisowe próby porozumienia z ministrem Macierewiczem były bagatelizowane, albo traktowane jako wyraz słabości. Dlatego prezydent postanowił dać jasno do zrozumienia, że nie zamierza akceptować samowolki w armii" - zdradził nasz informator.
Konflikt nie dotyczył jednak samych personaliów, ale fundamentalnych kompetencji w zarządzaniu polską armią, której zwierzchnikiem w czasie wojny jest nie minister obrony narodowej, ale prezydent RP. W tym sensie BBN stanowił rodzaj instrumentu kontrolnego MON-u, który zaczął być używany do celów promocji samego Antoniego Macierewicza - uważali politycy z otoczenia prezydenta. "Ostatecznie ten komunikat musi również dojść do prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Sytuacja dojrzała już do tego, aby rozwiązać ten spór po męsku" - komentował w sierpniu polityk z otoczenia Pałacu Prezydenckiego. Jak dodaje dzisiaj: "Co do uczciwości generała Kreszewskiego nie mamy żadnych wątpliwości".
Fakt, że wspomnianym przez Andrzeja Dudę ”uczciwym oficerem” jest gen. Kraszewski, potwierdza również zdjęcie doradcy prezydenta, Marcina Kędryny. W czwartek 16 listopada umieścił on na swoim Twitterze niepodpisane selfie z generałem, które zrobił na rzeszowskim ekonomicznym ”Kongresie 590”. Gdy jeden z internautów dopytywał, co to za osoba, Kędryna odparł: ”uczciwy oficer”.
O co toczy się gra?
Skoro konflikt na linii BBN-MON tli się od miesięcy - jak widać bez możliwości polubownego rozwiązania - czy oznacza to, że prezydent wymógł zmiany personalne w MON podczas rekonstrukcji, i dlatego pozwolił sobie na podobne słowa wypowiedziane publicznie? Podobny scenariusz wydaje mało realny, ale jak sugerują dobrze poinformowani politycy PiS - nie jest niemożliwy. Świadczą o tym ostatnie niepowodzenia ministra Macierewicza na arenie międzynarodowej. Chodzi m.in. o podpisanie 13 listopada wbrew jego zalecenion, ale zgodnie z rekomentadcją Pawła Solocha z BBN, wspólnej unijnej notyfikacji w sprawie stałej współpracy strukturalnej (PESCO). Możliwość ustanowienia takiej współpracy w dziedzinie polityki bezpieczeństwa i obrony zapisano w traktacie lizbońskim. Przewidziano tam, że państwa członkowskie UE mogą ściślej współpracować w zakresie bezpieczeństwa i obrony - MON do ostatniej chwili odwlekał podpis pod dokumentem.
Podobnie niekorzystnie na pozycji szefa MON mają się w kierownictwie PiS odbijać konflikty z minister obrony Niemiec, oraz wmurowanie tablic dotyczących rzezi wołyńskiej na Grobie Nieznanego Żołnierza. Ta pierwsza sprawa zdaniem niektórych polityków pokazuje, że Antonii Macierewicz wykracza poza swoje kompetencje, angażując się w politykę zagraniczną. Ta druga z kolei interpretowana jest jako uznanie rzezi wołyńskiej nie jako ludobójstwa, ale czynu zbrojnego i niejako "wojny polsko-ukraińskiej". Z resztą capsztyk towarzyszący odsłonięciu tablic 10 listopada nie był nawet transmitowany przez TVP. Samo zaproszenie wystosowane przez Ministerstwo Obrony do Pałacu Prezydenckiego miało być z kolei puste w środku, bez wypisania konkretnej zaproszonej na uroczystość osoby.
Eskalacja konfliktu
Bez względu na to, jak prezentuje się obecny układ sił, MON już wydało swój komentarz i nie odwraca kota ogonem. ”Słowa prezydenta mogły boleć mojego szefa i chyba nie jest dobrze, że one padły w taki sposób. Te słowa na pewno nie były właściwe, szczególnie w odniesieniu do ministra Macierewicza, który poniósł bardzo osobiste straty - ojciec ministra Macierewicza zginął w wyniku działań Urzędu Bezpieczeństwa” - stwierdził wiceszef resortu Tomasz Szatkowski w Radiu Wnet.
Niechęci do Ministerstwa Obrony Narodowej w KPRP nikt specjalnie się nie kryje, podobnie jak w MON-ie lekceważenia znaczenia BBN. Sygnał do otwartego starcia mógł być jednak wysłany podczas wywiadu, albo w zdecydowanie mniej kontrowersyjnej formie. Jeśli już jednak padł i przedostał się do opinii publicznej, nie ma od niego odwrotu. Tak ostry konflikt pomiędzy Pałacem Prezydenckim a Ministerstwem Obrony Narodowej, który skutkuje patem w nominacjach generalskich - bez względu na jego podstawy - nie służy bezpieczeństwu i obronności naszego kraju. Jeśli nie da się go już rozstrzygnąć polubownie, pytanie, kto pierwszy się złamie. Kadencja prezydencka jest dłuższa i głowy państwa nie można odwołać. Z drugiej strony kurs na starcie z Antonim Macierewiczem może kosztować Andrzeja Dudę część elektoratu, która w 2020 roku może stanowić języczek u wagi. Prezydent musi mieć tego świadomość.
Marcin Makowski dla WP Opinie