Marcin Makowski: Europa kończy z poprawnością polityczną. Teraz pora na muzułmanów
Po serii ataków terrorystycznych w Wielkiej Brytanii, w zachodnich mediach jakby coś pękło. Rzeczy do tej pory ukrywane za parawanem poprawności politycznej, nagle zaczęły być poruszane w programach śniadaniowych, głównych wydaniach dzienników i w przestrzeni publicznej. Największym tabu z jakim żegna się dzisiaj Zachodnia Europa jest jednak milczenie wobec roli, jaką w powstrzymaniu ISIS muszą spełnić muzułmanie. Okładka środowego ”Daily Star” jest tego najlepszym przykładem.
Twarze trzech terrorystów, którzy zostali zastrzeleni przez policję po zamachu w Londynie z 3 czerwca. Przy nich podpis, nawiązujący do islamskiego dogmatu o 72 dziewicach, które umilą życie wieczne muzułmaninowi, który oddał życie w walce za wiarę: „Żadnych dziewic dla ciebie, bracie…!”. Na froncie napisany grubą czcionką komunikat: ”Smażą się w piekle na wieki” - tak w środę wyglądała okładka brytyjskiej bulwarówki Daily Star. Przekaz mocny, nawet jak na medium, które siłą rzeczy nie stroni od bezpośredniego języka. Nie potępienie zamachowców, ale znajdujące się również na okładce zdanie ”Brytyjscy imamowie odmawiają pochówku tych szumowin” oznacza prawdziwą zmianę w postrzeganiu źródła problemu współczesnego terroryzmu. Bez względu na skalę odpowiedzialności za wzrost nastrojów radykalnych na świecie, klucz do rozwiązania tego problemu leży w dużej mierze w zmianie mentalności samych muzułmanów. Tych normalnych, żyjących zgodnie z prawem we wszystkich największych miastach Europy.
Koniec z polityczną poprawnością?
Ponad 130 imamów w Wielkiej Brytanii odparło po zamachu w Londynie, że nie pochowa zastrzelonych terrorystów zgodnie z islamskim obrządkiem, ponieważ sprzeniewierzyli się oni własnej religii. Tego typu zachowań powinno być znacznie więcej i jak napisał jeden z dziennikarzy ”The Independent”: ”Nie może być czymś kontrowersyjnym twierdzenie, że brytyjscy muzułmanie mają ważną rolę do odegrania w pokonaniu ISIS. Jeśli nie są oni najlepiej przygotowani do zatrzymania swoich braci przed wpadnięciem w sidła tego morderczego kultu, to kto jest?”. W podobnym duchu w rozmowie z burmistrzem Londynu Sadiq Knamem wypowiadał się również popularny dziennikarz Piers Morgan. Nie robił tego w prasowym wywiadzie, ale na żywo w porannym talk-show ”Good Morning Britain” zarzucając burmistrzowi wprost, że władze nie dopilnowały osób, które wróciły do kraju z Syrii, gdzie ich zachowanie uległo radykalizacji.
Również w Niemczech media głównego nurtu coraz częściej opisują rzeczywistość w duchu ”otwierania oczu” na genezę i możliwość skutecznej walki z radykalizmem. Jak pisze ”Die Welt”: ”Po każdym zamachu terrorystycznym o podłożu islamistycznym, czy to w Nicei, Paryżu, Berlinie, Manchesterze czy Londynie, nadchodzi ostrzeżenie: tylko bez generalnych podejrzeń! Oczywiście, że nie «ten» islam jest winny, tylko instrumentalizowany politycznie, reakcyjny, skrajnie radykalny islam, który nam coraz bardziej zagraża. I ma on swoje środowisko ideologiczne, które obejmuje dziesiątki milionów ludzi. Co z buntem, tu i teraz, przyzwoitych muzułmanów? Gdzie owe «kosmopolityczne, kolorowe» Niemcy, które wychodzą na ulice gdy chodzi o skrajną prawicę? Czy to możliwe, że znaczna część społeczeństwa obywatelskiego, z tchórzostwa lub politycznej poprawności, przymyka oko na muzułmanów? Czas otworzyć oczy”. Wyobrażają sobie państwo takie słowa rok temu, gdy Niemcy witali uchodźców otwartymi drzwiami?
Islam musi dać lepszy przykład
Analogicznie sytuację w Europie komentuje również ”Braunschweig Zeitung” (”Osoby stojące za terrorem, które z Bliskiego Wschodu rozpowszechniają strach na całym świecie, prowadzą faktycznie wojnę propagandową”), ”Schwarzwälder Bote” (”Ryzyko zamachów jest perfidne, ale nie jesteśmy bezradni. Trzeba dalej wzmocnić siły obronne. Przez spójne działania policji i demaskowanie bezbożnej islamistycznej ideologii. Spokojnie, ale zdecydowanie”) oraz ”Frankfurter Allgemeine Zeitung” (”Tam, gdzie ekstremizm jest bagatelizowany i upiększany jako «legalna» polityczna opinia, (…) konieczne są bardziej energiczne i zdecydowane działania niż w przeszłości. Kiedy głoszący nienawiść islamistyczni kaznodzieje bez przeszkód radykalizują młodych mężczyzn i kobiety, nie można (…) odwracać wzroku“).
To dobry zwiastun, że Europa Zachodnia wreszcie zaczyna nie tylko wyrażać wobec siebie solidarność, ale również wymagać określonej postawy wobec mniejszości muzułmańskiej, która znacznie aktywniej zaangażować się w walkę z terroryzmem i piętnować wszelkie przejawy fundamentalizmu religijnego w swoich szeregach. Powiedzmy to sobie wprost - muzułmanie całego świata muszą dać przykład, że samobójcy i mordercy z ISIS to margines, którego miejsce znajduje się na śmietniku historii. I muszą również zrozumieć co w takich chwilach czuje Zachód. Świetną okazję do zamanifestowania solidarności przegapili w czwartek piłkarze Arabii Saudyjskiej, która rozgrywała akurat mecz kwalifikacyjny do Mistrzostw Świata z Australią. Gdy spiker ogłosił minutę ciszy, Australijczycy ustawili się w jednej linii, a Saudowie w ustawieniu meczowym, przy czym niektórzy zwyczajnie kontynuowali rozgrywkę. Niektórzy mówią, że piłkarze z muzułmańskiego kraju nie zrozumieli idei ”minuty ciszy”, ale to dziwne wytłumaczenie. Piłka nożna to międzynarodowy sport i tego typu oddawanie czci zmarłym jest stosowane na wszystkich kontynentach przed meczami od lat. Trener Arabii Saudyjskiej to holender Bert van Marwijk - nie przekazał piłkarzom jak powinni się zachować? Nie twierdzę, że możemy mówić o celowej profanacji, ale to był mecz eliminacyjny do największej w branży międzynarodowej imprezy. Jakieś standardy powinny być uniwersalne - szczególnie w tak wrażliwych sprawach postawa zawodników z Arabii Saudyjskiej byłaby bardzo ważnym sygnałem dla reszty świata muzułmańskiego, który nie godzi się na terroryzm. I właśnie na ten sygnał i empatię Europa ma dzisiaj prawo liczyć.
Marcin Makowski dla WP Opinie