PublicystykaMarcin Makowski: Andrzej Duda dał się porwać Lednicy, czyli co wolno prezydentowi

Marcin Makowski: Andrzej Duda dał się porwać Lednicy, czyli co wolno prezydentowi

”Czy prezydentowi przystoi?” - pytało w sobotę wielu internautów, dziennikarzy i polityków po tym, gdy do mediów trafiło nagranie z pól lednickich. Właśnie tam, na chrześcijańskim zlocie młodzieży Andrzej Duda dał się porwać do tańca. Szczęśliwy kraj, w którym podobne problemy wywołują ogólnopolską debatę.

Marcin Makowski: Andrzej Duda dał się porwać Lednicy, czyli co wolno prezydentowi
Źródło zdjęć: © Forum | Marek Lapis
Marcin Makowski

”Tak, tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. Kto kiedykolwiek uczestniczył w Lednicy, duchowym dziecku śp. o. Jana Góry, zna dobrze te rytmy i klimaty. Chrześcijańska młodzież, która zjeżdża się na początku czerwca na pola pod Gnieznem, gdzie wg historyków miał się odbyć chrzest Mieszka I, lubi potańczyć i pośpiewać. Jak się okazuje, również prezydenci Polski nie są ulepieni z innej gliny. Wystarczy obejrzeć filmiki z Andrzejem Dudą, który (jak piszą tabloidy) w ”boskim tańcu” oczarował publiczność. Oberki, machanie rękoma, energiczne pląsy, nieco nieporadne skoki pod krawatem w zapiętej marynarce. Prawdziwe szoł.

”Chrześcijanin tańczy”

Pytanie, które zadało sobie w tym momencie wielu komentatorów życia publicznego nie brzmiało jednak: ”czy głowa państwa dobrze tańczy?”, tylko: ”czy głowa państwa tańczyć powinna”? Wielu dziennikarzy i polityków błyskawicznie odpowiedzieli, że to obciach, wstyd i nie przystoi. No bo jak to - groteskowo podskakiwać, aby po chwili zostać bohaterem przeróbek z podstawioną ścieżką audio w stylu ”kto nie skacze, ten za Tuskiem”? Trudno nie przyznać im odrobiny racji. Zachowanie Andrzeja Dudy było jak żywcem wyjęte z gotowego scenariusza na mem, do czego zdążył on nas jednak przyzwyczaić. Może wystarczyło wygłoszone do zgromadzonych przemówienie i kilka gestów sympatii? Ostatecznie prezydent nie jest już osobą prywatną, a wszystko co robi musi również odpowiadać godności pełnionego urzędu. Mam jednak poważne wątpliwości, czy w tym przypadku została ona naruszona.

Po pierwsze, choć to argument stosunkowo słaby, niemal tak samo w 2013 roku tańczył i śpiewał Bronisław Komorowski, o czym przypomniała na Twitterze Dominika Wielowieyska z ”Gazety Wyborczej”: ”Tym, którzy hejtują prezydenta Andrzeja Dudę, tańczącego w Lednicy, przypomnę, że prezydent Bronisław Komorowski też tam pląsał na scenie”. Błyskawicznie odpowiedział jej jednak Waldemar Kuczyński, były minister przekształceń własnościowych, a ostatnio zajadły wróg PiS-u. ”Jak się patrzy na pozory to można tak ocenić PBK strażnika Konstytucji, który tu dawał wyraz, że jest prezydentem wszystkich i Dudę, gwałciciela Konstytucji, który tu potwierdza, że jest prezydentem wyselekcjonowanych”. I tak spór natury estetycznej, zamienił się w debatę o to, czy Andrzej Duda w ogóle może wyrażać radość, skoro ”gwałci konstytucję”. Jałowość tego zagadnienia polega jednak na prostej konstatacji: skoro wtedy nie przeszkadzało podobne zachowanie prezydenta, dlaczego miałoby przeszkadzać teraz?

Witajcie w postpolityce

Argument numer dwa, który w pewnym sensie broni zachowania Dudy dotyczy natomiast ogólnej natury polityki oraz roli prezydentów na świecie. Z biegiem lat władza, która na wzór średniowieczny otoczona była nimbem świętości i etykiety, stawała się i staje coraz bardziej plebejska. Bliska ludowi, przaśna, postpolityczna. Ludzie zachwycają się luźnym stylem premiera Kanady Justina Trudeau i jego kolorowymi skarpetkami. Nie mają żadnego problemu z tym, gdy Barack Obama jako najważniejsza osoba w USA śpiewa popowe piosenki przy okazji publicznych uroczystości. Ba, nawet Władimir Putin nie widzi problemu w pokazywaniu się z gołym torsem, niczym rosyjska wersja Tarzana polującego w tajdze na dzikiego zwierza. Czy nam się to podoba, czy nie, politycy przestali być monarchami, a stali się ”jednymi z nas”. Ze wszystkimi konsekwencjami tego stanu rzeczy.

Właśnie tak zachował się w Lednicy Andrzej Duda. Czy wypadł nieporadnie i zabawne? Dla wielu z pewnością tak. Czy zrozumiał odbiorcę, kto którego adresowany był ten występ, pozyskał jego aplauz a w konsekwencji głosy? Jestem przekonany, że owszem. I chyba o to ostatecznie chodzi w działaniu polityków, nieprawdaż? Nawet jeśli ktoś uparcie będzie twierdził, że podobne zachowania nie przystoją osobom, reprezentującym Rzeczpospolitą, trudno, ma do tego prawo. Szczęśliwy jest jednak naród, w którym podobne wydarzenia wywołują ogólnokrajową debatę. Naprawdę nie mamy większych problemów?

Marcin Makowski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Andrzej Dudaprezydenttaniec
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)