Panie mecenasie, grupa posłów z Janem Kantakiem, zdaję się, na czele, proponuje przepisy, które uniemożliwią odmowę
przyjęcia mandatu. Podoba się panu, jak to się przedstawia ten pomysł na usprawnienie polskiego sądownictwa?
Myślę, że pan Kantak i inni powinni zaproponować dalej idące zmiany, to znaczy, że policja kogoś
aresztuje bez zgody sądu i po paru miesiącach, po wyjściu można ewentualnie się wówczas
odwoływać. To byłoby twórcze rozwinięcie tej koncepcji. A mówiąc poważnie,
to jest przepis oczywiście niekonstytucyjny, ma na celu wprowadzić pewnego rodzaju zastraszania obywateli,
którzy ostatnio bardzo mocno demonstrują przeciwko władzy PiS-u i to z różnych powodów.
Teraz to
protesty, które są udziałem ze strony przedsiębiorców, protestujących przeciwko
niekonstrukcyjnym i często absurdalnym zakazom, wprowadzonym przez premiera Morawieckiego. Te wszystkie protesty
powodują, że rząd chce po prostu zastraszyć ludzi, że będą wydawane mandaty,
których
nie będzie można nie przyjąć i będzie trzeba zapłacić, zanim sąd rozpozna daną sprawę i
że osoba, która otrzyma taki mandat, będzie musiała sama udowodnić swoją niewinność. To jest całkowicie sprzeczne,
ogóle nie tylko z polską Konstytucją, nie tylko z zasadami państwa prawa, ale również z fundamentami prawa karnego takie,
jakie zostały kiedyś stworzone w cywilizacji europejskiej.
Uzasadnienie tego projektu jest oczywiście zupełnie inne. Jak
czytam: "jak wskazuje praktyka" piszą
posłowie "przeważająca większość spraw o wykroczenia wnoszonych do sądu, w związku z odmową przyjęcia mandatu przez
sprawcę, kończy się wydaniem prawomocnego wyroku skazującego". Panie mecenasie, po co zatem utrudniać sobie życie, skoro
można ułatwić, tak interpretuję to wyjaśnienie, to uzasadnienie.
Mówimy o statystyce, natomiast statystyka tych protestujących
jest zupełnie inna. Większość spraw, gdzie
policja kieruje wnioski o ukaranie demonstrantów, kończy się niekorzystnie dla policji
i z tego wynika problem, i z tego wynika chęć rządu, aby to zmienić. Jeżeli mówimy o statystyce ogólnej,
to mówimy po prostu o statystyce wszystkich przypadków zatrzymań - do przekroczenia prędkości czy też do jakiegoś
innego wykroczenia drogowego. A tymczasem przecież celem rządu nie jest to, aby polepszyć życie obywateli, tylko,
żeby polepszyć życie rządu i żeby nie musiał się zmagać z tymi coraz gwałtowniej przybierającymi
protestami.
Czyli rozumiem pańskim zdaniem moment zaproponowania tej regulacji absolutnie nie jest przypadkowy, tak?
To jest reakcja na to, co dzieje się na polskich ulicach?
Widzimy, że spada poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości, we wszystkich sondażach właściwie PiS utrzymuje
rolę lidera, ale większość mandatów w każdym wariancie zyskałaby opozycja, to powoduje
nerwowość. Oczekiwanie,
że to było będzie zastąpione jakąś formą dyktatury czy też formą
zastraszania obywateli i to jest jeden z tych elementów,
nie ostatni pewnie,
i też nie pierwszy.
Mówi pan o tym jednoznacznie, przepisy niekonstytucyjne. Spodziewa się pan, że to są regulacje,
które mogą się pojawić, których być może będzie mowa, będzie się mówiło w kontekście Polski także poza granicami naszego kraju? Że
na przykład Komisja Europejska w którymś momencie także przyjrzy się tym regulacjom i będziemy mieli kolejny kłopot z dobrym imieniem Polski za granicą?
Mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość już dla większości z tych pomysłów nie ma większości w Sejmie.