Makowski: ”Socjalista, liberał, populista. Biedroń na konwencji Wiosny wszystko wszystkim obiecał” [OPINIA]
Emerytury obywatelskie, likwidacja kopalń, renegocjacja konkordatu, wyższa płaca minimalna, niższe podatki, trybunał stanu dla ludzi PiS-u, darmowe in vitro i legalna aborcja. Nowa partia Roberta Biedronia to populistyczny miszmasz obietnic socjalno-liberalnych. Już raz z Nowoczesną w wersji bardziej wolnorynkowe nie wyszło. Czy teraz się uda?
Była ściana z samoprzylepnymi karteczkami, na której uczestnicy konwencji zapisywali swoje pomysły na Polskę. Była Warszawa i Torwar, gdzie tysiące zwolenników ściąganych autokarami z całego kraju machało unijnymi chorągiewkami. Było ostentacyjne unikanie polityków, zamiast których pierwsze skrzypce zagrali ludzie nowi, bez balastu - eksperci w swoich dziedzinach. Dużo mówiło się o rozczarowaniu obecnymi partiami, w szczególności Platformą i PiS-em. Na pierwszy plan wysunięto kwestie światopoglądowe i społeczne. To nie jest opis konwencji założycielskiej Nowoczesnej z maja 2015 roku, choć część osób stojących za przedsięwzięciami się zgadza. To luty 2019 i start nowej partii Roberta Biedronia - Wiosny.
Wszystko dla wszystkich!
Partii, której i programowy garnitur został skrojony na miarę tych obietnic, których inne ugrupowania unikają. Choć całość opakowano atrakcyjnie, energicznie i jak na współczesny marketing przystało, trudno nie odnieść wrażenia, że patchwork propozycji Roberta Biedronia przypomina puzzle, które choć tworzą spójny obraz, gdy przyjrzeć im się bliżej, wciskane są w poszczególne miejsca na siłę. Ot, przykład pierwszy z brzegu, który w zamierzeniu powinien uśpić czujność potencjalnych krytyków. Konwencja zaczyna się od głosów tzw. ”zwykłych ludzi”, który mówią, jak źle czują się w obecnej wojnie polsko-polskiej, jak bardzo marzą o lepszym, weselszym, uśmiechniętym państwie, które nie wyklucza, i że szukają na scenie politycznej jakiejś nadziei i nowego otwarcia. Któż by się nie podpisał pod tymi pięknymi, idealistycznymi i ogólnymi postulatami? Kto nie chce równości i polityków, których można przytulić?
Trzeba przyznać Robertowi Biedroniowi, że jak na kogoś, kto startował u boku Janusza Palikota, udawanie symetrysty wychodzi mu świetnie. Tylu bon motów na temat burzenia podziałów, oddaniu władzy obywatelom i wpuszczeniu świeżego powiewu w zatęchłe powietrze ulicy Wiejskiej nie słyszałem od dawna. Problem zaczyna się jednak w tym momencie, w którym lider ugrupowania Wiosna (ponoć nazwę wymyślił prof. Maciej Gdula), musi skończyć z okrągłymi zdaniami, przedstawiając konkretne rozwiązania polityczne, które siłą rzeczy kogoś wykluczą, spolaryzują, podzielą. Tak samo, jak wegańskie menu na konwencji w Warszawie, które miało być ”eko, nowoczesne i dostarczane tylko przez dostawców, z którymi zgadzamy się światopoglądowo”.
Partia miłości. Ale bez przesady
Jeśli odrzuci się optymistyczną otoczkę konwencji, wiele rzeczy staje się jasnych. Swoją drogą znamienne, że na Torwarze znalazł się czas na odegranie ”Ale to już było”, ”Imagine”, ”Ody do radości”, hymnu partii (dwukrotnie), byli DJ-e, Reni Jusis, etc., ale nie było hymnu Polski. Otóż Biedroń, to nie kto inny, jak socjalista i liberał, który głosi tezy wrażliwego społecznie populisty. Likwidacja kopalń połączona jest tutaj z uznaniem śląskiego za język narodowy (na pewno Ślązacy się ucieszą, gdy zabierze im się miejsca pracy).
Bajki o tym, że wszyscy powinniśmy się kochać, zostały okraszone antyklerykalną retoryką, na którą publiczność reagowała w sposób najbardziej spontaniczny. Renegocjacja konkordatu, wyprowadzenie religii ze szkół, opodatkowanie księży, "zrzucenie Rydzyka z tronu”. Zniesienie podziału na Polskę A i Polskę B, to wprowadzenie emerytur społecznych po 1600 zł, bez opodatkowania, i podniesienie płacy minimalnej. Za co, co z obecnymi składkami? Tego już się nie dowiemy.
Biedroń - populista
W państwie Biedronia wszystko ma być bezpłatne (aborcja, transport publiczny, in vitro), wszyscy radośni i europejscy, ale ta reszta, pisowska, na nią czeka Trybunał Stanu i komisja przypominająca tą, którą w PRA powołano po likwidacji apartheidu (brawa, śmiechy, skandowanie ”Robert, Robert”). Oczywiście zakłamana telewizja publiczna zostanie zaorana, podobnie z Radą Mediów Narodowych, na wszystkie miejsca w urzędach będą konkursy, wszystkie płace jawne, prezydent nie będzie jeździł limuzyną, tylko autobusem, niepełnosprawni zostaną docenieni, płace mężczyzn i kobiet takie same, starsi będą mieli za co zrobić zakupy, wojna plemienna zostanie ostatecznie zakończona.
Wszystko super, zapewne Biedroń napsuje opozycji sporo krwi, bo odbierze część zniechęconego elektoratu, jakąś grupę zmobilizuje, postawi pod ścianą wyścigu na obietnice światopoglądowe (związki partnerskie, głupcze). Nie wykluczam, że Wiosna sporo w wyborach parlamentarnych ugra, będąc potencjalnym koalicjantem KO i sprawiając, że opozycja razem z SLD i PSL w szerokim bloku przejmie władzę. Ja to wszystko rozumiem, doceniam profesjonalizm wykonania i tak dalej. Ale na miły Bóg, nie każcie mi wierzyć w kolejnego polityka, który chce nam wszystko wyśpiewać.
Marcin Makowski dla WP Opinie