Makowski: "Siedem dekad Kaczyńskiego. Polska polityka ma dzisiaj twarz prezesa" [OPINIA]
Urodziny Jarosława Kaczyńskiego to dzień, który od czasu katastrofy smoleńskiej oznacza dla niego nie powód do przyjmowania kwiatów i gratulacji od wianuszka kręcących się wokół polityków, ale powrót do traumy straty brata. Jak to możliwe, że człowiek tak głęboko pogrążony w przeszłości pisze przyszłość Polski?
18.06.2019 | aktual.: 18.06.2019 11:54
Warszawiak, inteligent, przez większość czasu schyłkowego PRL-u i III RP w centrum politycznych wydarzeń. A jednak to właśnie on ma u swojego elektoratu wizerunek bliskiego ludu "wujka Jarka", który daje social i trzynastą emeryturę. Jednocześnie u przeciwników budzi demoniczne skojarzenia z krwawym dyktatorem i despotą, odseparowanym kordonem ochrony od społeczeństwa.
Z jednej strony stroniący od luksusów asceta, żyjący samotnie z kotami. Z drugiej (jak to poetycko ujął Jarosław Kurski)
faraoniczny, żądny zysków deweloper spółki Srebrna. Życie Jarosława Kaczyńskiego, co szczególnie widać przy okazji jego 70. urodzin, rozpięte jest między podobnymi ekstremami.
Ze szczytu na dno i tak kilka razy
Te ekstrema widać również w polityce. Dla Jarosława Kaczyńskiego jest ona sumą spektakularnych zwycięstw (rok 2005, 2015, 2018 i 2019), oraz znaczących porażek (rok 2007, przegrane wybory prezydenckie w 2010 i parlamentarne w 2011 r.). Czy jest jakiś klucz, pozwalający zrozumieć fenomen człowieka, po tak długiej drodze będącego o krok od najważniejszego celu życia - osiągnięcia większości konstytucyjnej, stworzenia nowych elit i napisania Rzeczpospolitej od nowa?
Odpowiedzi na to pytanie w jakiejś mierze udzielił sam Kaczyński. Dokładnie w 1994 r. w rozmowie z Teresą Torańską w filmie "My, oni, ja". Gdy dziennikarka zapytała go o skalę ambicji politycznych, po chwili namysłu odparł: "Ja bym chciał być emerytowanym zbawcą narodu. (…) Ja najbardziej chciałbym być szefem, silnej, bardzo wpływowej, współtworzącej albo tworzącej rząd partii".
Nie premierem, nie prezydentem, nie szefem ważnej światowej instytucji, ale szefem partii. Kimś, kto zza kulisów polityki pociąga za sznurki. W sposobie tym widząc rodzaj dziejowej misji, która spocząć może jedynie na jego barkach.
Sekret Kaczyńskiego
Tylko ktoś z podobnym credo mógłby przetrwać tyle lat w polityce, nie ulegając jej krótkotrwałym trendom, nie zmieniając istoty swojego programu, trzonu partii i ludzi ją tworzących, jeszcze z czasów Porozumienia Centrum. To jest w w dużej mierze jeden z najwiekszych "sekretów" Jarosława Kaczyńskiego, który z pozornych słabości (archaiczność w formie polityki, komunikacji, ogromny negatywny resentyment i mieszanie tego co państwowe, z tym co prywatne) uczynił w końcu atuty w stale zmieniającym się i transformującym świecie.
Czy Jarosław Kaczyński "poznał duszę Polaków", okazał się geniuszem strategii i przez to ograł swoich politycznych przeciwników? Nie sądzę, a na pewno nie tylko dzięki temu. Donald Tusk, stosując zupełnie inne metody, doszedł do podobnych skutków. Siła Kaczyńskiego leży bowiem nie tyle w intuicji, co w wizji Polski, którą chciałby widzieć, powtarzanej tak długo, że w końcu zaczęła się ona spełniać.
Życzenia dla prezesa
Kunktatorstwo polityczne, przypominające taktykę bitew z Kartaginą w starożytnym Rzymie, sprawdza się jak widać również w polskiej polityce. Prezes zrozumiał, że pewnych bitew nie da się wygrać szturmem, że czasami trzeba się usunąć do drugiego szeregu, przekazując (pozornie) władzę nowym ludziom, którzy wylansują nowe idee.
Nie mam wątpliwości, że polska polityka III RP byłaby diametralnie różna, gdyby nie Donald Tusk i Jarosław Kaczyński - w których symbolicznie starły się idee liberalne i solidarystyczne. Dzisiaj obserwujemy ich ostateczne starcie, które ukształtuje nasz ustrój i system na kolejne lata. Czego w takim razie życzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu na 70. urodziny? Chyba tego samego, co wszystkim Polakom. Aby pamiętał, że nie żyje w tym państwie sam. I że nie kształtuje rzeczywistości dla siebie.