Makowski: "Rząd po rekonstrukcji. 'Jeśli koalicjanci będą fikać, PiS wywróci stolik'" [OPINIA]
Po wyniszczającym konflikcie wewnętrznym i rodzącej się w bólach rekonstrukcji rządu, Zjednoczona Prawica - teoretycznie - ma chwilę oddechu. Jak wykorzysta ten czas? Na horyzoncie przynajmniej kilka potencjalnych zagrożeń. - Nie dam sobie ręki uciąć, że rząd w tym składzie przetrwa dłużej niż pół roku - mówi WP jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
To było dziwne, nie tylko ze względu na panujące obostrzenia pandemiczne, zaprzysiężenie rządu. Czytać je trzeba, podobnie jak większość kluczowych zmian przy okazji rekonstrukcji i starcia w Zjednoczonej Prawicy, niejako pod powierzchnią oficjalnych procedur i obok słów, wypowiadanych w mediach przez polityków.
Rekonstrukcja między wierszami
Przecież mimo cięcia z 20 do 14 ministerstw, większość kluczowych stanowisk pozostała w tych samych rękach. Choć Jarosław Gowin ponownie został wicepremierem, a Jarosław Kaczyński po raz pierwszy od 2007 roku wkroczył do polityki powyżej szczebla posła i prezesa partii - ich wpływ na politykę nie ulega radykalnej zmianie. Raczej potwierdzono pozycje, które i tak w sensie realnego wpływu na koalicję mieli od dawna. Również Zbigniew Ziobro, wokół którego rozgrywał się cały ten teatr, choć osłabiony, pozostaje z apanażami władzy, które miał spektakularnie utracić.
W istocie, nawet jeśli forma pozostaje bliźniaczo podobna, treść, która wypełnia od dzisiaj Zjednoczoną Prawicę i jej stabilność, wchodzą w zupełnie nową, burzliwą i kruchą fazę. Widać to było wyraźnie w drobnych gestach; nerwowym zdjęciu rękawiczki przez prezydenta Dudę, który podawał rękę i wręczając nominację nienoszącemu rękawiczek Kaczyńskiemu, który przez pewien czas stał obok innych ministrów bez maseczki. Odczuć się to dało w znamiennej absencji na uroczystości szefa Solidarnej Polski oraz ostentacyjnym odmaszerowaniu prezesa PiS w sobie tylko znanym kierunku, gdy konferansjer prosił polityków do wspólnego zdjęcia nowego gabinetu.
Tutaj już nikt nie łudzi się, że prawica idzie do kolejnych wyborów jednolitym frontem, i wielu z czołowych graczy nie ma nawet ochoty udawać, że jest inaczej. - Dużo nas kosztowały te negocjacje i nie damy sobie teraz wchodzić na głowę. To PiS trzyma palec na atomowym guziku, którym jest umowa koalicyjna. Jeśli uznamy, że nie jest przestrzegana, możemy pójść do przyspieszonych wyborów - mówi mi jeden z polityków bliski Nowogrodzkiej. Równocześnie wyjaśnia, że skończyły się czasy, w których partia była zaskakiwana inicjatywami politycznymi przez mniejszych koalicjantów. - Od teraz ciężar podejmowania najważniejszych decyzji będzie spoczywał na obradującej raz w miesiącu Radzie Koalicji oraz Prezydium Rządu, które spotka się raz w tygodniu przed każdym posiedzeniem Rady Ministrów - słyszę.
Wicepremier do spraw Ziobry
To ma być właśnie sedno nowej roli Jarosława Kaczyńskiego, którego w kuluarach nazywa się już wprost "wicepremierem ds. Zbigniewa Ziobry". Jego rolą ma być nie tylko pilnowanie kierunku ideowego Zjednoczonej Prawicy, ale również zabezpieczanie "tyłów" premiera Mateusza Morawieckiego, który ma się skupić na technicznej stronie rządzenia. Oczywiście nikt, z politykami KPRM na czele, nie uznaje obecnej sytuacji za optymalną. - Prezes wydaje się być przekonanym do Morawieckiego jako jego następcy, ale równocześnie stawia przed nim nowe wyzwanie. Udowodnienie, że umie zarządzać konfliktem wewnętrznym pod presją. Również tą personalną - mówi Wirtualnej Polsce poseł Porozumienia.
Sytuacji w których trzeba będzie gasić kolejne kryzysy Morawiecki może mieć w krótkim czasie aż kilka. Spór o CIT dla spółek komandytowych, któremu nieoficjalnie sprzeciwia się partia Jarosława Gowina. Kolejną fazę dyskusji wokół szczegółów wprowadzenia w życie "Piątki dla zwierząt" oraz tzw. "ustawy bezkarnościowej" dla urzędników walczących z pandemią. Kłopoty we współpracy z ministrami, mianowanymi przez koalicjantów do KPRM. Prowadzoną innymi metodami, ale realną bitwę o ideową przyszłość prawicy. - Nie zamierzamy odpuszczać. Kryzys nas wzmocnił, nie chcemy iść w kierunku bezideowego konserwatyzmu w stylu niemieckiej CDU oraz oddawać walkowerem wojny kulturowej - mówi mi jeden z polityków Solidarnej Polski.
To wszystko pokazuje, jak niepewna jest przyszłość nowego, zrekonstruowanego gabinetu rządowego, który zmagać się będzie nie tylko z wewnętrznymi tarciami, ale również z praktyką rządzenia w czasach pandemii. - Jeśli znowu, zamiast na rządzeniu będziemy się musieli skupiać na negocjacjach z Ziobrą i Gowinem, PiS wywróci stolik - grozi polityk partii rządzącej. Te słowa dobrze oddają nastrój chwili panujący na Nowogrodzkiej.
Marcin Makowski dla WP Opinie