Makowski: "Rosyjskie komentarze po rocznicy wybuchu II wojny bez zaskoczeń. To historyczna przepaść" [OPINIA]
To już nie są różnice, które we własnym gronie mogą rozstrzygnąć historycy. To nie spór o interpretacje źródeł i strategiczne niuanse II wojny światowej. W 80. rocznicę jej wybuchu Rosja mówi Polsce prosto w twarz: "sami po części odpowiadacie za jej wybuch i nie potraficie docenić, że Związek Radziecki was wyzwolił". Tak się nie da rozmawiać.
Obchodzimy 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Nikomu w Polsce nie trzeba tłumaczyć, co wydarzyło się 1, a potem 17 września 1939 roku. Jak, jako pierwsze państwo na świecie, zbrojnie postawiliśmy się Hitlerowi, a potem - opuszczeni przez sojuszników - otrzymaliśmy cios w plecy od Stalina. Wiemy, że koniec największego w dziejach konfliktu, choć oficjalnie znaleźliśmy się w gronie "wygranych", oznaczał dla naszego państwa kolejną okupację, przechodzącą z czasem w mniej lub bardziej miękki autorytaryzm, podległy Moskwie.
II wojna oczami Moskwy
A jednak z rosyjskiej strony, wszystko wygląda inaczej. Rzeczy oczywiste zamieniają się w swoje wykrzywione odbicia. "W ostatnim czasie Polska nazywa siebie główną ofiarą II wojny światowej. Ale czy nie jest napastnikiem, który rozpoczął wojnę, ale się przeliczył" - pyta dziennikarz w programie wyemitowanym w telewizji Роисся24. Po chwili dodaje: "Dzisiaj Polacy niszczą pomniki radzieckich żołnierzy, atakują rosyjskich kibiców, nie pozwalają motocyklistom przejechać do Europy przez swoje terytorium i błagają o pieniądze. Choć jeśli się nad tym zastanowić, to sami są nam winni".
Sami sobie winni wojny. Sami sobie winni porażki. Sami sobie winni dekad radzieckiej dominacji przywiezionej na czołgach, za którą powinniśmy być wdzięczni. Tak brzmi przekaz nie tylko rosyjskich telewizji, ale również oficjalnych organów państwa. "Można różnie oceniać politykę radziecką na początkowym etapie drugiej wojny światowej, ale nie można zaprzeczać faktowi, że to właśnie Związek Radziecki pokonał nazizm, wyzwolił Europę i uratował przed zniszczeniem demokrację europejską" - oświadczył 1 września tamtejszy MSZ. Zdaniem Kremla, Polska wyklucza się z dobrych relacji z sąsiadem, ponieważ "obciąża odpowiedzialnością za tę globalną katastrofę w równej mierze Niemcy hitlerowskie i Związek Radziecki". A tego w propagandzie Władimira Putina, który z ZSRR wyciąga tylko pozytywne strony, a o totalitarnych nakazuje milczeć, tolerować nie można.
Ławrow kontratakuje
To w ogóle niezwykle charakterystyczne dla konfliktu o historię i politykę między Moskwą a Warszawą, że ta pierwsza za wszelką cenę stara się z ofiary wykreować współsprawcę. W czasie obchodów rocznicowych w Polsce Siergiej Ławrow przestrzegał studentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych przez próbami "narzucania interpretacji historycznych", które "pomniejszają osiągnięcia naszego narodu w okresie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej".
Zdaniem szefa rosyjskiej dyplomacji, to Zachód i Polska traktuje fakty wybiórczo "milcząc o kartach historii, które nie przynoszą im chwały". Podobnie wypowiadali się rosyjscy politycy w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow, dla nas będącego usankcjonowaniem rozbioru Rzeczypospolitej i państw bałtyckich, dla nich zwykłym "dokumentem o nieagresji" między ZSRR a III Rzeszą.
Rosyjskie media w służbie polityki historycznej
"Warszawa sprywatyzowała II wojnę światową. (...) Choć Polska była nie pierwszą i nie ostatnią ofiarą reżimu nazistowskiego, a później kraj wyzwoliła Armia Czerwona, uroczystości żałobne przemieniły się w odpychające show PR-owskie. (...) Kiedy polscy urzędnicy tchórzliwie nie zapraszają realnych wyzwolicieli swojego państwa (...) i objaśniają swój krok przestrzeganiem 'współczesnych kryteriów', to mówi to o krótkiej pamięci i o niewdzięczności historycznej władz polskich" - grzmi "Rossijskaja Gazieta". "Demonstracyjny brak zaproszenia na ceremonię Władimira Putina, jako prezydenta kraju, który oddał najwięcej istnień w walce z faszyzmem, potwierdził samobójczy w swojej antyrosyjskości upór władz polskich" - dodaje "Moskowski Komsomolec".
Te dwa światy już się chyba nie zejdą. Szczególnie że Polska nie boi się mówić na głos, że już raz w historii bagatelizowanie łamania prawa międzynarodowego poprzez metodę faktów dokonanych, doprowadziło Europę na skraj upadku. Rosja, pod obecnym przywództwem i w obecnym stanie mentalnym, nigdy się do tego nie przyzna. Dlatego stara się pisać historię na nowo. Dla niej to walka o teraźniejszość.
Marcin Makowski dla WP Opinie