PublicystykaMakowski: "Może stracić resort, ale nie podda się bez walki. Trwa gra o polityczną przyszłość Zbigniewa Ziobry" [OPINIA]

Makowski: "Może stracić resort, ale nie podda się bez walki. Trwa gra o polityczną przyszłość Zbigniewa Ziobry" [OPINIA]

Kurs kolizyjny między koalicjantami a Prawem i Sprawiedliwością wyznaczony, coraz mniej przestrzeni na odwrót, a na horyzoncie dyskutowana w KPRM dymisja ministra sprawiedliwości - Zbigniewa Ziobry. Choć nic nie jest jeszcze postanowione bezpowrotnie, pytanie, czy Solidarna Polska ma polityczny "plan B"?

Minister Ziobro walczy o swoją polityczną przyszłość
Minister Ziobro walczy o swoją polityczną przyszłość
Źródło zdjęć: © KPRM | KPRM (Public Domain)
Marcin Makowski

Wydaje się, że Zbigniew Ziobro w ciągu pięciu lat funkcjonowania Zjednoczonej Prawicy jako koalicji rządzącej, próbował już wszystkiego, aby znaleźć się na ścieżce prowadzącej do politycznego planu życia - objęcia funkcji premiera albo "delfina", który po Jarosławie Kaczyńskim silną ręką przejmie stery na prawicy. Był surowym szeryfem, który bierze się za najtrudniejszy odcinek reformy i pacyfikacji wymiaru sprawiedliwości, szedł na starcie z Unią, był twarzą walki o nowelizację ustawy o IPN, on i jego partia stanęli w końcu w awangardzie konfliktu światopoglądowego, przyjmując postawy niejednokrotnie znacznie bardziej radykalnie niż Prawo i Sprawiedliwość, z zapowiedzią "chrześcijańskiej rekonkwisty" w Europie na czele.

Przez ten czas również Solidarna Polska, z sojusznika wtopionego w Klub Parlamentarny PiS-u, rekrutując młodych, chcących się wykazać posłów, wykazywała się coraz większą podmiotowością - raz po raz wykraczając poza strefę komfortu Jarosława Kaczyńskiego, który okazywał coraz większe zniecierpliwienie rozpychaniem się "małego koalicjanta" na gruncie polityki krajowej i międzynarodowej. 

Gdzieś mniej lub bardziej po cichu, Zbigniew Ziobro budował również swoje wpływy i zaplecze przejmując kolejne spółki skarbu państwa, dotując przeróżne przychylne mu inicjatywy z Funduszu Sprawiedliwości, obstawiając swoimi ludźmi również Ministerstwo Klimatu czy lasy państwowe. Równolegle, przynajmniej dwukrotnie składał Kaczyńskiemu propozycję formalnego dołączenia do partii. Przed wyborami parlamentarnymi 2019 r., była to oferta absolutnie na serio. Została jednak odrzucona, a wraz z nią, alternatywa budowania się wewnątrz największej partii władzy. Trzeba było szukać swojej twarzy, albo rozpłynąć się w tej magmie. Samodzielnie bowiem, mimo nieukrywanych ambicji i przekazów w stylu "możemy liczyć na 5 proc. poparcia", Solidarna Polska pozbawiona subwencji partyjnych, nie miałaby większych szans na samodzielne dostanie się do Parlamentu. 

Stąd coraz większe zdenerwowanie samego szefa resortu sprawiedliwości, ale również trwająca od lat antypatia ze środowiskiem premiera Mateusza Morawieckiego, które czuło się nieustannie przez Ziobro atakowane. Oczywiście posłowie Solidarnej Polski zawsze w nieoficjalnych rozmowach odbijali piłeczkę - i tak to się toczyło, aż do przesilenia związanego z terminem wyborów prezydenckich w kwietniu, oraz obecnego - wokół "Beznakrności+" i "Piątki dla zwierząt". Już w kwietniu było jednak jasne, że formuła Zjednoczonej Prawicy - mimo taktycznego sojuszu Jarosława Gowina ze Zbigniewem Ziobro - jest na dłuższą metę nie do utrzymania.

"Pan nie rozumie? Ja skończyłem właśnie 50 lat. Na co mam czekać?” - miał powiedzieć minister sprawiedliwości i prokurator generalny jednemu z dziennikarzy, który pytał go niedawno o plany polityczne na przyszłość. Historię tę przytoczył Piotr Zaremba w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Ten cytat oddaje najlepiej ciężar pokoleniowego i ideowego konfliktu, który toczy się obecnie na prawicy. Nie idzie bowiem ani o futra, ani o nowelizację ustawy koronawirusowej, ale o to, kto po 2023 przejmie rząd dusz. Jarosław Kaczyński nie będzie bowiem rządzić wiecznie.

Choć sam Ziobro stara się studzić emocje, środowisko premiera Morawieckiego twierdzi, że jego dymisja jest kwestią czasu. "Dziękuję PiS-owi za wycofanie ustawy o bezkarności z Sejmu. Równość wobec prawa to kluczowa wartość dla naszego obozu. Jako Zjednoczona Prawica mamy odważny plan reform państwa, wierzę, że z tak obranej drogi nie zejdziemy. Wiele nas łączy, możemy dużo zrobić dla Polski" - napisał na Twitterze w gorący politycznie czwartek szef Solidarnej Polski, ale równocześnie jego formacja zamieszczała grafiki, ukazująca koalicjanta PiS-u jako tego, który konsekwentnie opowiada się "za obroną polskiej wsi i rolników". Stąd głosowanie przeciwko "Piątce", nawet za cenę wypadnięcia z rządu. Jest to bowiem myślenie o kilka kroków do przodu oraz założenie, że tego topora, wiszącego nad koalicją, nie da się już zbyt długo wstrzymywać. 

- Solidarna Polska nie boi się ewentualnych przyspieszonych wyborów. Oni twierdzą, że ciężko pracowali przez minione lata, mają grono rozpoznawalnych posłów, a czas będzie grał na ich korzyść. Jeszcze w takiej formule nie sprawdzili się przecież w żadnej kampanii - mówi WP osoba zaznajomiona z kulisami koalicyjnych negocjacji.

Oczywiście symboliczny topór wisi ównież nad głowami posłów PiS-u, którzy zagłosowali wbrew wyraźnej woli Jarosława Kaczyńskiego. - Głosowałem przeciwko, chociaż zgadzam się ze zdecydowaną większością regulacji ustawy. Moją główną obawą jest czynienie wyłomu w wolności religijnej poprzez ograniczenie uboju rytualnego, które zakłada "Piątka dla zwierząt". Uważam, że w czasach nasilającego się sekularyzmu i tendencji antyklerykalnych, nie należy osłabiać tej podstawowej gwarancji konstytucyjnej, jaką jest swoboda praktykowania swojej religii. Jest niemal pewne, że jeśli zrobimy precedens dotykający wyznawców innych religii, zostanie on wykorzystany przeciwko nam chrześcijanom. Jako konstytucjonalista jestem szczególnie wrażliwy, bo wiem, jak funkcjonuje ten mechanizm w państwach zachodnich. Nie powinniśmy iść tą drogą. Niestety zabrakło czasu na dyskusje i przedstawienie racji przed głosowaniem - mówi Wirtualnej Polsce poseł Bartłomiej Wróblewski związany z Prawem i Sprawiedliwością, ale obecnie zawieszony w prawach członka partii.

Pytanie, czy podzielą oni polityczny los Zbigniewa Ziobry? Jedno jest pewne, minister sprawiedliwości i prokurator generalny nie podda się bez walki. A gdy nie będzie miał już wyjścia, posiadając dostęp do akt śledztw, zapewne będzie wiedział, jak z nich politycznie skorzystać.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)