PublicystykaMakowski: "Kto ma przeprosić za brata, kto za ojca i matkę? Prawicowo-lewicowy wyścig hipokryzji" [OPINIA]

Makowski: "Kto ma przeprosić za brata, kto za ojca i matkę? Prawicowo-lewicowy wyścig hipokryzji" [OPINIA]

Mam taki szalony pomysł: a co, gdyby skończyć z jałową praktyką obwiniania dzieci za grzechy rodziców, rodziców za winy dzieci, rodzeństwo za potknięcia swoich braci i sióstr? Niech brat Adama Michnika odpowiada sam za siebie, a Patryka Jakiego za to, jak żyje. Gdzie w tym szaleństwo? Bo od jutra musielibyśmy się obudzić w świecie, w którym nie istnieje hipokryzja.

Makowski: "Kto ma przeprosić za brata, kto za ojca i matkę? Prawicowo-lewicowy wyścig hipokryzji" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © wsensie.pl | wsensie.pl
Marcin Makowski

W czerwcu 2014 r. głośna była sprawa Armina H., syna ówczesnego ministra administracji i cyfryzacji Andrzeja Halickiego. Okazało się, że chłopak zatrzymany przez patrol policji do rutynowej kontroli miał przy sobie ponad 1,5 g marihuany. Po tym, gdy w grudniu umorzono śledztwo media zagrzmiały, a opozycja (obecnie rządzący) wskazywali na niskie standardy moralne Platformy Obywatelskiej. W styczniu obecnego roku scenariusz się powtórzył, tyle że z Janem W., synem posła Koalicji Obywatelskiej Mariusza Witczaka. Chłopak usłyszał zarzuty posiadania amfetaminy i marihuany, a za nimi ruszył festiwal moralizatorstwa. "To są te elity" - grzmieli internauci na prawicowych portalach. "Ojojoj niezła jest śmietanka PO" - można było przeczytać w komentarzach pod informacją o zatrzymaniu.

Tymczasem gdy tego samego miesiąca, również podczas rutynowej kontroli, policja zatrzymała Filipa J., młodego rapera i brata byłego wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego - ci sami ludzie, którzy w mediach publicznych krytykowali Adama Bodnara za kłopoty z prawem jego syna, nabrali wody w usta. Tymczasem w domu J. odnaleziono ponad to 6,5 grama marihuany i 0,3 grama haszyszu. - Jest dorosły i bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Został potraktowany jak każdy - stwierdził Patryk Jaki, dodając, że ma "niewielki kontakt z bratem".

Do komentowania tej sprawy ruszyli za to skwapliwie inni recenzenci. - Panie Jaki! I co, braciszek narozrabiał?! Żadna gadka o tym, że brat jest dorosły nikogo nie wzruszy! Jak u przeciwnika politycznego ktoś z rodziny narozrabia, to wasza propaganda jedzie po takim polityku aż piszczy! Postępowanie braciszka świadczy o charakterze rodzinki i tyle w temacie! - pisał jeden z internautów z trudno ukrywanym schadenfreude.

Podobnych pseudodebat mieliśmy w polskiej polityce, życiu celebrytów i osób publicznych bez liku. Nie ma dnia, w którym pod jakimś tekstem albo tweetem dziennikarza "Gazety Wyborczej" nie pojawiłoby się pytanie, czy "Adam pozdrowi brata?". Chodzi oczywiście o mieszkającego w Szwecji Stefana, brata Adama Michnika, który konsekwentnie unika ekstradycji, nie ponosząc odpowiedzialności za swoje przestępstwa dokonane w okresie tzw. Polski Ludowej. Rzeczą oczywistą jest fakt, że odpowiedzialność ponieść powinien, mniej oczywistą natomiast, jaką rolę w jego postępowaniu odegrał młodszy brat? Z jakiego powodu ma dzisiaj dźwigać ciężar cudzych win?

Niestety podobny festiwal hipokryzji trwa ponad wszelkimi podziałami partyjno-ideowymi, ponieważ i prawicy, i lewicy jest po prostu na rękę. Skomplikowaną sieć układów politycznych i towarzyskich można wytłumaczyć "resortowością" dzieci, kreśląc efektowne grafy "uwikłań" ojców i matek. Konserwatystów z kolei świetnie rozlicza się z perspektywy liberalnej, wytykając takie czy inne grzeszki członków rodziny, które rzucają cień na ich nieskazitelny wizerunek. Bez względu na podziały, wszyscy stosują jednak inną, starą jak świat zasadę - pod sukcesami rodzinnymi podpisują się, jak pod swoimi.

Chyba najwyższa pora wyjść poza błędne koło rozliczeń przez afiliacje, natomiast zacząć w końcu patrzeć na ręce polityków i osób publicznych przez pryzmat tego, co sami zrobili. To zależy również od nas, twórców i odbiorców mediów. Jeżeli bardziej niż autentycznymi aferami polityków interesujemy się tym, z iloma gramami marihuany został złapany ich krewny, albo co za komuny robił ich dziadek, nie dziwmy się później, że te prawdziwe winy przechodzą niezauważone.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
filip j.patryk jakimarihuana
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)