PublicystykaMakowski: "Gry koalicyjne. 'W PO czują głęboką pogardę wobec Wiosny'. Koalicja PO i PSL już w sobotę?" [OPINIA]

Makowski: "Gry koalicyjne. 'W PO czują głęboką pogardę wobec Wiosny'. Koalicja PO i PSL już w sobotę?" [OPINIA]

W Platformie cierpliwość się kończy. "Dosyć hamletyzowania" - mówi jeden z polityków opozycji. To jasny sygnał dla PSL-u, od którego oczekuje się szybkiego dołączenia do koalicji. Najlepiej w ten weekend. "Biedroń? A kto to? Miał szansę i ją zmarnował" - słyszę. Wygląda na to, że od dwóch opozycyjnych bloków nie ma ucieczki.

Makowski: "Gry koalicyjne. 'W PO czują głęboką pogardę wobec Wiosny'. Koalicja PO i PSL już w sobotę?" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © East News
Marcin Makowski

Bloki, frakcje, sojusze. Ten z tym może, z tamtym nie chce, z tymi mu się nie opłaca. Jednym frontem, na dwie nogi, a co, jeśli na trzy? Czy silić się na samodzielność? Podobne rozterki targają opozycją od czasu przegranych pod koniec maja wyborów, które miały być sprawdzianem siły Koalicji Europejskiej - możliwie szerokiego frontu w kontrze do PiS-u. Szczególnie Platformie, która nadal trzyma na swoich barkach liderowanie opozycją, podobna sytuacja zaczyna nie tyle doskwierać, co po prostu trwonić resztki cierpliwości działaczy. - Kaczyński poustawiał ludzi w blokach startowych, a my co? Nadal nie wiemy, z kim mamy biec - mówi mi jeden z polityków Koalicji Obywatelskiej.

Kuszenie Władka

Ten stan ma się zmienić, a jego kluczowy komponent - decyzja PSL o dołączeniu do Platformy i Nowoczesnej - prawdopodobnie ogłoszona w weekend. "Czasu jest mało. Liczymy, że PSL przystąpi do koalicji w tę sobotę" - zapowiedział wprost w czwartek na antenie TOK FM były minister sprawiedliwości, Borys Budka, licząc na efekt "przykrycia" konwencji PiS-u w Katowicach. Dodał również, zapewne w ramach ukłonu wobec Ludowców, że "PO była, jest i będzie partią centrową", która "nie stawia na sztandarach spraw ideologicznych".

Władysław Kosiniak-Kamysz nie ukrywał, że właśnie ta kwestie, zbytni zwrot na lewo i brak wspólnoty wartości, przyczynił się do słabszego niż oczekiwano wyniku KE oraz katastrofalnego dla PSL-u wyniku na wsi, gdzie Koalicja wywalczyła jedynie nieco ponad 17 proc. głosów. Nie kwestie dołączenia do sojuszu z Platformą, ale lęk przed powtórką błędów z maja i rozmyciem ideowym sprawia, że Kosiniak do tej pory oficjalnie nie komunikuje swojej decyzji poza deklaracją, że z Wiosną nigdy ramie w ramie nie pójdzie.

Dla Ludowców najsensowniejszym wariantem jest start dwóch bloków opozycyjnych - centrowo-liberalnego (PO, Nowoczesna, PSL), oraz lewicowo-liberalnego (Wiosna, SLD, Lewica Razem). Siłą rzeczy w podobnym wariancie na boku pozostaje Kukiz'15 oraz efemerydy w postaci Federacji Liroya i Jakubiaka. Nieoficjalnie mówi się, że opcją "kuszenia Władka" jest obietnica wystawienia go jako kandydata na prezydenta, w sytuacji, w której udałoby się odbić władzę z rąk PiS-u.

"Dali się ograć postkomunistom"

Pytanie, jak w tym wszystkim zachowa się Sojusz Lewicy Demokratycznej, który w wewnętrznym referendum przytłaczającą większością głosów opowiedział się za startem w szerokiej koalicji. - W Platformie panuje wielka frustracja, że przy wyborach do Parlamentu Europejskiego dali się ograć postkomunistom. Jedyna rzecz, która sprawia, że Schetyna waha się, czy wykluczyć SLD z tej układanki, to obawa, że lewica się nie dogada i nie przekroczy progu, a całą górkę pan D’Hondt przekaże Zjednoczonej Prawicy - mówi mi jeden z wysoko postawionych polityków, zorientowanych w kulisach negocjacyjnych między PO a PSL.

Nie ulega wątpliwości, że sama Platforma, pomimo problemów z dogadaniem się z Kosiniakiem-Kamyszem, ma również problem wewnętrzny w postaci "skazania" na SLD i Wiosnę, gdyby jednak okazało się, że Ludowcy utworzyli w ostatniej chwili Koalicję Polską i znaleźli wspólny język z Kukizem i bezpartyjnymi samorządowcami. Mimo wszystko wielu polityków PO, szczególnie tych z frakcji konserwatywnej, nie widzi przyszłości w partii, która skręciłaby kolejny raz tak bardzo na lewo, gubiąc swoją tożsamość z czasów Deklaracji Krakowskiej z 2003 roku. Przypomnijmy, był to dokument podpisany przez polityków Platformy przed wstąpieniem do Unii Europejskiej, w którym deklarowano m.in., że partia "będziemy bronić praw religii, rodziny i tradycyjnego obyczaju, bo tych wartości szczególnie potrzebuje współczesna Europa".

"Czy Wiosna w ogóle istnieje?"

Na własne życzenie Roberta Biedronia, ten wariant jednak z dnia na dzień przestaje być realnie brany pod uwagę. "Nie wiem czy Wiosna jeszcze w ogóle istnieje" - stwierdził przecież Budka, a jego postawa wobec partii byłego prezydenta Słupska odzwierciedla emocje panujące w samej partii. - Robert chciał samodzielności, chciał kruszyć beton duopolu PO-PiS, to niech teraz bierze odpowiedzialność - mówi mi jeden z polityków Platformy. Jeden z jej byłych członków dodaje: "W PO panuje wobec Wiosny głęboka pogarda".

Być może ostatecznie dojdzie do tego, że i PSL i SLD będą musiały się pomieścić w jednej koalicji z Grzegorzem Schetyną, nie ulega jednak wątpliwości, że dla nikogo - może poza Włodzimierzem Czarzastym - nie jest to wymarzony scenariusz. - Jeśliby PO poszła w koalicji z SLD, to jak wytłumaczyć pominięcie Wiosny? - zastanawia się jeden z moich rozmówców dodając, że Sojusz Lewicy Demokratycznej zrobi wszystko, aby nie iść w osobnym froncie z Wiosną. - Najbardziej wkurzeni są SLD-owcy. Narzekają, że będą musieli się podzielić miejscami z ludźmi Biedronia, którzy nic wyborczo nie wnoszą. Tyle, że sama Platforma też SLD nie kocha. Uważa się tam, że postkomuniści to huba. Polityczny pasożyt - słyszę. I właśnie w cieniu takich debat mijają pierwsze dni wakacji, a każdy z nich to o jeden dzień bliżej do najważniejszych wyborów III RP. Czy opozycja jest na nie gotowa?

Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)