PublicystykaMakowski: Ameryka wchodzi do gry o prawo restytucyjne. I znowu robi to źle [OPINIA]

Makowski: Ameryka wchodzi do gry o prawo restytucyjne. I znowu robi to źle [OPINIA]

Grupa 12 amerykańskich senatorów opublikowała we wtorek list otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy. Domagają się w nim zawetowania nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego. Tym samym do agendy polityki polsko-amerykańskiej wraca kwestia restytucji mienia pożydowskiego wraz z jej zakulisowym lobbingiem. Warto prześledzić ten proces, żeby zrozumieć, o jaką stawkę toczy się ta gra.

Amerykańscy przedstawiciele Senatu piszą list do Andrzeja Dudy. Domagają się wycofania prawa restytucyjnego
Amerykańscy przedstawiciele Senatu piszą list do Andrzeja Dudy. Domagają się wycofania prawa restytucyjnego
Źródło zdjęć: © Wikipedia
Marcin Makowski

To już kolejny list grupy demokratycznych i republikańskich senatorów, który dotyczy kwestii restytucji mienia utraconego po II wojnie światowej w Polsce. O najgłośniejszym z nich, opublikowanym w sierpniu 2019 r., pisałem w WP jeszcze zanim się ukazał. Aby rozumieć dynamikę zakulisowej dyplomacji oraz lobbingu w amerykańskim Kongresie, strona polska musi być przygotowana z wyprzedzeniem na podobne stanowiska, będące elementem miękkiej presji na ustawodawstwo sojusznika. Niestety, zbyt często nie jest. 

Pismo, które dwa lata temu wzywało polski rząd do "uporania się z kwestią restytucji mienia pożydowskiego" oraz JUST Act 447 zebrały rekordową listę 88 podpisów w liczącym 100 członków Senacie. Ich pośrednim politycznym celem było wywołanie tematu podczas planowanej w maju wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w USA. Ponieważ temat zrobił się głośny medialnie - sprawę odłożono na później, czyli do mającej się odbyć w sierpniu rewizyty Donalda Trumpa.

Dlaczego o tym wspominam? Bo podobnie jak wtedy, również podczas publikowania aktualnego listu dotyczącego restytucji, jego inicjatorzy - senatorowie Marco Rubio z Florydy oraz Tammy Baldwin z Wisconsin - wprowadzili w błąd polskie media. 

W pierwszym przypadku wprost zaprzeczyli, że jakikolwiek list został wysłany albo nad nim pracują. W drugim, po serii pytań WP do biur i asystentów senatorów, zamiast odpowiedzi, następnego dnia list po prostu opublikowano. Na żadne z pytań nie otrzymaliśmy odpowiedzi. 

Tymczasem prace nad listem trwały od kilku tygodni. Inspirować je miała organizacja, której celem jest odzyskiwanie mienia pożydowskiego, głównie w Europie. Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego (World Jewish Restitution Organization - WJRO) - bo o niej mowa - według naszych źródeł w Kongresie aktywnie zabiegała o poparcie jak największej liczby senatorów pod apelem do polskiego prezydenta, w którym weto prezydenta Andrzeja Dudy ma być przejawem - rzekomo - "wyraźnego sprzeciwu wobec zbrodni nazistowskich Niemiec i wspieranych przez Sowietów polskich władz".

Już wcześniej, jak udało mi się ustalić, WJRO wysłało obszerne pisma z apelem o odrzucenie nowelizacji ustawy do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego oraz premiera Mateusza Morawieckiego. Pierwsze datowane jest na 12, drugie na 15 lipca - obydwa natomiast są wierną parafrazą języka oraz argumentów zawartych w liście 12 amerykańskich polityków z 19 lipca. 

Mowa zatem o konieczności wycofania się z ograniczenia czasowego, w którym ofiary Holokaustu mogą się ubiegać o odzyskanie swoich nieruchomości oraz konieczności honorowania deklaracji terezińskiej z 2009 roku, która ma obligować Polskę m.in. do zwrotu mienia bezdziedzicznego, czyli takiego, które nie posiada aktualnie żyjących spadkobierców. Z oczywistych względów, zarówno historycznych, politycznych, jak i finansowych, strona Polska nie może spełnić takich żądań.

Jak ustaliła WP, aby umotywować swoje stanowisko, WJRO przesłało do polskich władz 5 lipca liczącą 25 stron dwujęzyczną analizę prawną nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego, wykazując w niej, że proponowane prawo "nie stanowi wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego i wypacza jego znaczenie", tym samym, nie może wejść w życie.

Podobną analizę mieli otrzymać również amerykańscy senatorowie, którzy podpisali się pod apelem do prezydenta Dudy.

Aktualna sytuacja kolejny raz pokazuje, jak istotna jest zakulisowa wiedza o podobnych inicjatywach oraz ich rzeczywistych inspiratorach, równocześnie kładzie się cieniem na rzekomej transparentności oraz otwartości na media amerykańskich polityków, zwłaszcza senatorów Rubio i Baldwin. Maskują oni swoje rzeczywiste intencje, nie odpowiadają na pytania dziennikarzy, a gdy już odpowiadają - wprowadzają w błąd.

Dlatego tak istotna jest sprawna dyplomacja oraz dostęp do źródeł w miejscu, w którym coraz częściej zapadają decyzje fundamentalne z perspektywy polskiego prawa. I jest nim nie tyle Nowogrodzka, co Kapitol.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)