Maile Dworczyka. Śledczy mają trzech podejrzanych

Dariusz Barski przekazał, że śledztwo ws. uzyskania dostępu do prywatnej skrzynki e-mailowej prowadzone jest przeciwko trzem osobom. Śledczy nie zdradzają jednak personaliów wspomnianych osób.

Michał Dworczyk
Michał Dworczyk
Źródło zdjęć: © East News | Jan Bielecki
Tomasz Waleński

"Śledztwo ws. uzyskania dostępu do prywatnej skrzynki e-mailowej byłego już szefa KPRM Michała Dworczyka jest prowadzone przeciwko trzem osobom" - przekazał prokurator krajowy Dariusz Barski.

Barski odpowiedział w ten sposób w sierpniu na interpelację posłanki Hanny Gill-Piątek z KO. Oznacza to, że śledczy postawiła lub chce postawić zarzuty trzem osobom.

Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Rzecznik instytucji Szymon Banna, przekazał portalowi Gazeta.pl, że "na ten moment szczegółowe informacje dotyczące zarzutów nie mogą być ujawniane".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Barski, w odpowiedzi do posłanki wskazał natomiast, że "upublicznianie poczynionych w toku wskazanych śledztw ustaleń oraz rodzaju i charakteru przeprowadzonych i planowanych czynności naraziłoby na szwank dobro postępowania, w szczególności w zakresie ustalenia prawdy materialnej".

To jednak niejedyne śledztwo, które trwa w tej sprawie. Po zawiadomieniu złożonym przez posłów KO Cezarego Tomczyka i Adama Szłapkę wszczęto śledztwo ws. "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych wykorzystujących prywatne skrzynki poczty elektronicznej do wykonywania zadań służbowych".

Afera mailowa

Serwis Poufna Rozmowa od czerwca 2021 roku publikuje wiadomości, które mają pochodzić z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Zawierają one korespondencję polityków Zjednoczonej Prawicy, głównie z otoczenia Mateusza Morawieckiego.

Dworczyk przyznał, że prywatne konta mailowe jego i jego żony zostały zhakowane. Stwierdził jednocześnie, że część wiadomości została zmanipulowana, jednak nie sprecyzował, o które elementy dokładnie chodzi.

Rząd do sprawy wycieków się nie odnosi, przekonując jednocześnie, że to dzieło rosyjskich agentów.

Niektórzy politycy Zjednoczonej Prawicy potwierdzili jednak prawdziwość maili, np. Jacek Sasin czy Patryk Jaki.

Źródło: Gazeta.pl/Wiadomości WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (118)