Macedonia: przepychanki wśród aliantów?
Misja NATO w Macedonii ma na celu zebranie broni albańskich rebaliantów i nic ponadto - powiedział w poniedziałek rzecznik Sojuszu w Macedonii Mark Laity.
03.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Laity skomentował w ten sposób wypowiedź Jamesa Pardew dla BBC, w której amerykański wysłannik w Macedonii podkreślił, że w bliskiej przyszłości będzie potrzeba większej ilości wojsk międzynarodowych w tym kraju.
Z kolei Laity podkreślił na konferencji prasowej, że siły NATO są w Macedonii z konkretnego powodu, mają do wykonania konkretną misję i właśnie na to mają pozwolenie macedońskiego rządu. Rzecznik NATO dodał, że łączenie misji Sojuszu z międzynarodową dyskusją o dalszych losach Macedonii jest absolutnie błędne.
Misja NATO w Macedonii budzi wątpliwości nawet w samym rządzie macedońskim, który nie chce, by kraj ten był pod międzynarodowym protektoratem jak Bośnia czy Kosowo. Macedoński prezydent Boris Trajkowski powiedział, że chce, żeby wojska NATO wyjechały po skończeniu swojej misji zaplanowanej na 30 dni.
Mark Laity powiedział tymczasem, że żołnierze NATO nie będą zbierać broni składanej przez albańskich partyzantów, dopóki parlament nie podejmie decyzji w sprawie zmian w konstytucji.
Tymczasem w wywiadzie dla agencji Reuters amerykański wysłannik James Pardew podkreślił, że Macedonia będzie potrzebowała silnej misji cywilnych obserwatorów po zakończeniu NATO-wskiej operacji zbierania broni od albańskich rebeliantów. Wysłannik USA zaznaczył, że chodzi o cywilnych obserwatorów międzynarodowych.
Z kolei składający wizytę w Skopje brytyjski minister obrony Geoff Hoon zastrzegł, że za wcześnie jeszcze na jakiekolwiek decyzje w tej sprawie, dopóki nie zakończy się obecna operacja "Niezbędne żniwa". Wszelkie postanowienia powinny bowiem zapadać z uwzględnieniem aktualnej sytuacji.
Podkreślił przy tym, że rozmieszczenie jakichkolwiek sił będzie wymagało zaproszenia ze strony władz macedońskich.
Skopje zapowiedziało już, że zamierza się zwrócić do OBWE o wzmocnienie misji obserwacyjnej w Macedonii. Nie wspomniało jednak nic na temat ewentualnych sił, które zapewniałyby obserwatorom bezpieczeństwo. (ajg)