Szokujące doniesienia. Wiceprezes spółki właśnie podał się do dymisji

Szokujące doniesienia dotyczące Pawła Siennickiego. Wiceszef "Portów lotniczych" z nadania PiS miał szantażować matkę swojego dziecka i grozić jej - wynika z reportażu Onetu. W sprawę zamieszany jest także aktor Andrzej Chyra, który miał usłyszeć od mężczyzny, że zostanie zabity. Po publikacji Siennicki podał się do dymisji.

Wiceszef "Portów lotniczych" Paweł Siennicki
Wiceszef "Portów lotniczych" Paweł Siennicki
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Andrzej Hulimka/REPORTER
Sylwia Bagińska

Jak poinformował Onet w reportażu "Odór" autorstwa Janusza Schwertnera, Paweł Siennicki jest znajomym premiera Mateusza Morawieckiego. To także wiceszef dużej spółki z nadania PiS. Mowa o Przedsiębiorstwie Państwowym "Porty Lotnicze".

Annę C. (inicjały zmienione - przyp. red.) mężczyzna poznał w 2014 roku w jednym z warszawskich klubów. Oboje byli już wtedy rodzicami po nieudanych związkach. Siennicki miał dorosłego syna, a Anna 6-letnią córkę. Kobieta już na początku tej relacji zauważyła pierwsze objawy niepokojącej zazdrości. W 2016 roku Anna zaszła w ciążę z Siennickim. Później pojawić się miały ogromne problemy.

Onet podał, że zeznania kobiety przeciwko Siennickiemu przyprawiają o ciarki. Jako dowód serwis zacytował jeden fragment.

"Jeżeli chodzi o to, jak się czuję i co myślę, to codziennie mierzę się z tym, że nie mam na imię Anna C., tylko 'sz****', 'k****', 'paskudna k****'. Wszystkie sfery mojego życia - rodzina, znajomi, sąsiedzi, praca, dzieci, środowisko szkolne… - wszystko to zostało zadeptane i zainfekowane" - czytamy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przerażające SMS-y. Na tym jednak nie koniec

Anna C. pokazała reporterowi Onetu SMS-y, które otrzymywała od ojca swojego dziecka. Ich treść jest przerażająca. "Każdy, w pracy, w domu, będzie znał Twoje rozchylone usta czekające na f****"; "Cały świat dowie się, jaką byłaś sz****" - to jedne z nich.

W konwersacji z Siennickim kobieta prosi go o to, aby ten zostawił ją w spokoju. Wtedy mężczyzna stawia warunek - musi wiedzieć, z kim kobieta się spotyka. Zmienia jednak formę wiadomości, gdy nie dostaje odpowiedzi.

Onet podał, że Anna C. otrzymała od wiceszefa Portów Lotniczych 564 takich wiadomości w okresie od lutego do grudnia 2022 roku. Zdarzało się, że jednego dnia wydzwaniał do niej 99 razy. Teraz sprawą zajmuje się warszawska prokuratura.

Znajomość z premierem

Onet przekazał, że gdyby nie znajomość Pawła Siennickiego z premierem Mateuszem Morawieckim, ten nie miałby szans, aby objąć stanowisko wiceprezesa w Portach Lotniczych.

"Kilka lat wcześniej opowiada Annie, że wraz z Morawieckim piszą książkę. Ta ostatecznie nigdy nie powstaje, ale panowie - wedle relacji Pawła - w tamtym okresie spotykają się niemal w każdy poniedziałkowy wieczór. A jako że rządowa willa, z jakiej korzysta Morawiecki, znajduje się tuż przy warszawskich Łazienkach, a więc w bliskim sąsiedztwie Anny, Paweł zwykle najpierw zajeżdża do niej na herbatę, a dopiero potem odwiedza premiera" - czytamy.

To sam szef polskiego rządu miał namawiać znajomego do przyjęcia pracy. Wcześniej Siennicki pracował jako redaktor naczelny w dzienniku "Polska Times".

Anna wyznała również, że dzięki wpływom Mateusza Morawieckiego Siennicki załatwił jej pracę w PGE. W sprawę zaangażowano żonę ministra Zbigniewa Ziobry - Patrycję Kotecką. Tam jednak pracowała tylko miesiąc, bo atmosfera w pracy była słaba. Współpracownicy wiedzieli też, że w otrzymaniu pracy pomogły jej znajomości.

Wybuch Siennickiego. Zobaczył korespondencję

Pierwszy raz Anna zaczęła bać się ojca swojego dziecka, kiedy ten wyniósł z jej domu prezenty, które jej podarował.

Stało się to po tym, jak zobaczył jej korespondencję z aktorem Andrzejem Chyrą. "Wymianę wiadomości z innym mężczyzną uznał za zdradę, mimo że z Anną żyli już osobno" - czytamy w Onecie. Po tym incydencie Siennicki miał przyznać się, że przesadził.

Już w 2017 roku Anna bała się tego, że jest śledzona przez ojca swojego dziecka. Ten prosi ją też o to, aby zaczęli na nowo. Takie prośby pojawiały się regularnie.

Rozwód był kłamstwem

Siennicki przekonywał Annę, że jest rozwiedziony. To jednak było kłamstwem, które wyszło na jaw u notariusza. Wtedy bohaterka reportażu Onetu skontaktowała się z żoną ojca swojego dziecka, która wtedy pełniła funkcję konsula generalnego RP w Mediolanie. Opowiedziała jej o relacji z Pawłem i ich dziecku.

"Jeśli to nie jest jakiś niewybredny żart (a wygląda na to, że niestety nie jest), to były dwie naiwne uczestniczki tej gry, w tym jedna niemająca pojęcia o tym, że bierze w niej udział…" - odpisała żona Siennickiego. Jak się okazało, dwie kobiety były okłamywane. Gdy mężczyzna został na tym przyłapany, miał straszyć Annę, że się zabije. O tym, że popełni samobójstwo, miał pisać Annie także dwa razy w 2020 roku.

Anna ujawniła, że coraz bardziej bała się Pawła, ale dawała mu jeszcze kilka szans. W 2019 roku kobieta próbowała się z nim definitywnie rozstać.

Atak na aktora

W grudniu 2019 roku Anna spotkała się ze swoim znajomym aktorem Andrzejem Chyrą u niego w warszawskim mieszkaniu. To o niego Siennicki miał być najbardziej zazdrosny.

Gdy kobieta nie odbierała od niego telefonów, ten zaczął wydzwaniać do Chyry. Co więcej, po wyjściu z mieszkania wiceszef Portów Lotniczych zaatakował aktora. Potem napisał Annie, że to ona uchroniła Chyrę przed śmiercią. Później Siennicki zeznał, że przypadkiem zobaczył na Powiślu zaparkowane auto Anny.

Anna zgłosiła sprawę

Anna C. w końcu postanowiła zgłosić sprawę nękania. Wysłała przez kancelarię pismo do Siennickiego z wezwaniem do zaprzestania naruszeń prywatności. To rozzłościło mężczyznę. Wtedy wypisywał do niej przerażające wiadomości.

Następnie wiceszef w państwowej spółce miał grozić byłej partnerce, że jej matce wyśle intymne zdjęcia Anny C., wykradzione przez Siennickiego. Miał straszyć też rozsyłaniem tych materiałów wśród znajomych kobiety. Ostatecznie zdjęcia trafiły do matki Anny C. i jej kolegi z pracy. Anna popadła w depresję.

We wrześniu 2022 roku kobieta złożyła zawiadomienie do prokuratury dot. licznych przestępstw, które popełnił Paweł Siennicki. Są to: nękanie, groźby, szantaż, a także kradzież i wysyłanie nagich zdjęć. W listopadzie prokuratura postawiła mu zarzut o uporczywe nękanie. Wobec mężczyzny zastosowano także środek zapobiegawczy w postaci zakazu zbliżania się do Anny C. na odległość mniejszą niż 10 m. Siennicki nie może się także kontaktować z kobietą. Onet podał, że z relacji Anny wynika, że ten nie stosował się do zakazów.

"Pomimo licznych dowodów, prokuratura ściga dziś Pawła Siennickiego jedynie za dwa przestępstwa: uporczywe nękanie i bezprawne uzyskanie informacji. Pełnomocnik Anny C. jest przekonany, że powinien odpowiadać także za psychiczne znęcanie, naruszanie intymności seksualnej oraz za groźby" - ujawnił Onet.

Jest komentarz Siennickiego

Redakcja Onetu poprosiła Siennickiego o rozmowę w tej sprawie. Ten wysłał oświadczenie, w którym przekazał, że "sprawa ma charakter prywatny".

"Tłem jest konflikt rodzinny i walka, jaką prowadzi ze mną matka o dziecko. Z mojej strony wyłącznie chodzi mi o prawa ojca, o to, żebym mógł uczestniczyć w życiu mojej córeczki. To kolejna sprawa, która jest prowadzona przez matkę i jej partnera, wyłącznie w celu odebrania mi dziecka. Moja córeczka już z tego powodu bardzo cierpi" - napisał.

Onet podał rano, że Paweł Siennicki wciąż jest wiceprezesem spółki "Porty Lotnicze", mimo śledztwa w prokuraturze. To zmieniło się kilka godzin po publikacji tekstu.

Spółka Polskie Porty Lotnicze podała, że "w dniu 16 maja br., Paweł Siennicki, członek zarządu Polskich Portów Lotniczych S.A. podał się do dymisji z powodów osobistych". Dymisja została przyjęta.

Przeczytaj też:

Źródło: Onet

Źródło artykułu:WP Wiadomości
dziennikarzgroźbyszantaż
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (440)