Okrutne przepisy na Białorusi. Tak Łukaszenka grozi swoim przeciwnikom
Przeciwnicy reżimu Aleksandra Łukaszenki mogą stracić dzieci. Z nowy rokiem zaczęło obowiązywać nowe prawo, poszerzające listę sytuacji i przypadków, gdy rodzinom można odbierać dzieci. Zdaniem obserwatorów, prawdziwym celem jest zmuszenie przeciwników Łukaszenki do milczenia podczas styczniowych wyborów prezydenckich
Reżim Łukaszenki poszerza kryteria, dotyczące odbierania dzieci rodzinom, w sytuacjach określanych jako "niebezpieczne społecznie". Premier Białorusi, Raman Hałouczanka, podpisał nowe regulacje, zaczęły one obowiązywać od 1 stycznia.
Od teraz władze mogą zabrać dziecko, jeśli jego rodzice byli skazywani na podstawie "politycznych" artykułów Kodeksu Wykroczeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeciwnicy reżimu Alaksandra Łukaszenki na Białorusi mogą stracić dzieci z różnych powodów. W przepisach wyszczególniono:
- "rozpowszechnianie materiałów ekstremistycznych", co w praktyce oznacza udostępnienie, skomentowanie lub polubienie dowolnej treści wolnych mediów albo z profili społecznościowych związanych z białoruską opozycją. Na liście "materiałów ekstremistycznych" od 2020 roku jest Telewizja Biełsat, a niedawno trafił na nią także Instagram Aliny Kouszyk, nowej redaktorki naczelnej Biełsatu;
- "wciągnięcie niepełnoletniego w zachowania aspołeczne", czyli zabranie dziecka na nielegalne zgromadzenie, co w sierpniu 2020 roku miało powszechny charakter;
- "drobne chuligaństwo", jak klasyfikowane jest m.in. skandowanie antyreżimowych haseł.
Łukaszenka chce zmusić do milczenia podczas styczniowych wyborów prezydenckich
W wyniku wyborów prezydenckich w 2020 roku na Białorusi, które były zmanipulowane przez rząd, miejscowe sądy wydały wyroki aresztu i grzywny dla dziesiątek tysięcy obywateli. Nowelizacja obowiązujących przepisów stanowi dla wielu z tych rodzin realne zagrożenie utraty dzieci. Skala tego zjawiska może spowodować, że znaczna liczba rodzin rozważy możliwość emigracji, aby uniknąć tak drastycznych konsekwencji.
W rozmowie z Biełsatem politolożka Alina Charysawa, ekspertka działu analiz i strategii Biura Swiatłany Cichanouskiej, ocenia, że celem reżimu nie jest odebranie Białorusinom jak największej liczby dzieci, tylko zmuszenie ich do milczenia podczas styczniowych wyborów prezydenckich - do "wprowadzenia autocenzury".
- Zainteresowanie polityką zostało porównane do występku społecznego. Takie zabiegi są celowo podejmowane przed tzw. wyborami, by zwiększyć ucisk na społeczeństwo, by nikt nie ośmielił się powiedzieć czegoś przeciwko reżimowi. Największą presję odczuwają osoby posiadające rodziny, które boją się o swoje dzieci. To bardzo wrażliwa grupa - podkreśliła Charysawa.
- Żadne dziecko nie może cierpieć przez to, że jego rodzice marzą o wolności. Jednak tysiące dzieci na Białorusi żyją w rozłące od swoich rodziców z powodu represji politycznych - napisała w serwisie X Swiatłana Cichanouska, liderka demokratycznej Białorusi.
Źródło: Biełsat/WP