Łukaszenka grozi Polsce. "Najpierw odpowiemy łagodnie"
Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka na spotkaniu z zagranicznymi i białoruskimi dziennikarzami powiedział, w jakim przypadku Białoruś "będzie gotowa do użycia armii". Odniósł się także do decyzji Polski w sprawie zamknięcia przejść granicznych z Białorusią.
Białoruski dyktator naśladuje swojego idola Władimira Putina. "Przez przypadek" zwołał konferencję prasową z zagranicznymi i krajowymi dziennikarzami, na której podkreślał, że ta konferencja nie jest jeszcze "tą wielką konferencją prasową" (podobną organizuje Władimir Putin). Jak pisze rządowa agencja Bel.TA, "wydarzenie było nieplanowane i pojawiło się spontanicznie w harmonogramie prezydenta".
- Rzecznik prasowy poinformował mnie, że mamy tak potężną "armię", zwłaszcza zagranicznych dziennikarzy (nie wliczam do tej liczby Rosjan). Pomyślałem, że będzie to prawdopodobnie niegościnne z białoruskiego punktu widzenia, jeśli przynajmniej przez kilka minut nie spotkamy się z wami - powiedział Łukaszenka do dziennikarzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukaszenka o Polsce
Dyktator odniósł się też do decyzji Polski w sprawie zamknięcia przejścia granicznego w Bobrownikach.
- Widzicie, jak zachowuje się Polska i Litwa. Na razie z ekonomicznego punktu widzenia ciągle prowokują. Przerzucają odpowiedzialność na mnie. Więc zamknęli przejścia. Co to jest? To jest ekonomiczna prowokacja. To nie handel, nie gospodarka. Oni organizują te prowokacje. Po prostu nas prowokują - stwierdził bezczelnie białoruski dyktator.
Łukaszenka dodał, że teraz Białoruś zastanawia się, "jak na to zareagować". - Decyzje zostały podjęte. Na początku odpowiemy łagodnie. Mamy do tego wystarczającą siłę nacisku - bredził.
Pupil Putina. Żenujący spektakl i straszenie atomem
Białoruskie kanały na Telegramie podały, że Łukaszenka ma się spotkać w piątek z Putinem. Informację po kilku godzinach potwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. - Prezydent Rosji Władimir Putin spotka się w piątek w Nowo-Ogariowie z prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką - powiedział.
Łukaszenka powiedział także, że Rosja jest sojusznikiem Białorusi i te dwa kraje mają "wspólną grupę wojskową". - Ale mimo to Rosja nigdy nie poprosiła Białorusi o rozpoczęcie wojny z Ukrainą - stwierdził i dodał, że "Białoruś zapewnia bezpieczeństwo na kierunku zachodnim".
Łukaszenka powtórzył też kłamstwa, jakoby rzekome dane białoruskiego wywiadu wskazywały, że "Zachód chce wciągnąć Białoruś do wojny i dosłownie o tym marzy, co pozwoliłoby, biorąc pod uwagę długość granic Białorusi, na dalsze rozciągnięcie frontu".
- Właściwa kalkulacja. Ale pusta, głupia. Nie damy wam tej szansy. Ale jeśli odważycie się postawić stopę na naszej ziemi, odpowiedź będzie straszna. Ludzie Zachodu wiedzą, jaka i jaką bronią - odgrażał się Łukaszenka.