Łukasz Mejza w gronie oligarchów. Amerykanie opisują polskiego posła
"The Washington Post" opisał problem rajów podatkowych w amerykańskim stanie Wyoming. Dziennikarze przedstawiają zagrożenia związane z podejrzaną działalnością oligarchów, przestępców i oszustów internetowych. Jednym z wymienionych przykładów jest spółka polskiego polityka Łukasza Mejzy.
Na łamach "The Washington Post" ukazał się artykuł, który stanowi część globalnego śledztwa "Pandora Papers". Tym razem uwagę dziennikarzy przyciągnęło miasteczko Cheyenne w amerykańskim stanie Wyoming, który uchodzi za raj podatkowy. To właśnie tam zarejestrowana była Vinci NeoClinic LLC, bliźniacza spółka do tej, którą założył Łukasz Mejza.
O biznesie Mejzy jako pierwsi napisali dziennikarze Wirtualnej Polski Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak. Opisali oni, jak firma polityka obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. W tym celu prowadzona miała być terapia "pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi", która uznawana jest za niesprawdzoną i niebezpieczną.
Raj podatkowy
Bohaterką reportażu "The Washington Post" jest 77-letnia Cyndy Jackson, która oficjalnie sprawuję opiekę nad 350 firmami w Stanach Zjednoczonych. Kobieta korzysta z tego, że stan Wyoming nie wymaga żadnych formalności od przedstawicieli firm. Jackson opowiada dziennikarzom, że przy ocenie właścicieli, których reprezentuje, korzysta z internetu i instynktu.
Kobieta jest jednym z tysiąca zarejestrowanych agentów, którzy stanowią jedyny publicznie znany kontakt dla firm zarządzanych przez anonimowych właścicieli. Jak przekonują dziennikarze, w ten sposób korzyści odnoszą oligarchowie, przestępcy i oszuści internetowi. W przeszłości kobieta reprezentowała m.in. skazanego za stręczycielstwo prawnika, odsiadującego wyrok przestępcę z Nowego Jorku czy ukraińskiego oligarchę oskarżonego o kradzież miliarda dolarów.
Do zadań zarejestrowanych agentów należą rutynowe usługi korporacyjne, wypełnianie dokumentów założycielskich i raportów rocznych. W wielu przypadkach agenci są jedynym kontaktem dla każdego, kto chce pozwać firmę lub złożyć skargę.
Nazwiska prawdziwych właścicieli firm zostały ujawnione w wyniku śledztwa "The Washington Post" i Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ). Upubliczniono wówczas zbiór 11,9 miliona dokumentów - wiele z nich dotyczyło firm ze stanu Wyoming.
Dziennikarze szacowali, że przed opodatkowaniem mogły zostać ukryte nawet 32 miliardy dolarów. Opisano też proceder działalności spółek z ograniczoną odpowiedzialnością (LLC) czy struktur biznesowych, które oferowały ulgi podatkowe czy ochronę prawną i ochronę prywatności.
Eksperci od lat zwracają uwagę na ten problem amerykańskiego systemu finansowego. Dla przykładu "The Washington Post" przytacza odmienne praktyki z obszaru bankowości, gdzie konieczna jest weryfikacja klientów. Z kolei agenci tacy jak Johnson nie muszą nawet potwierdzać swojej tożsamości.
Temat wrócił za sprawą rosyjskiej inwazji
Sprawa rajów podatkowych w stanach Wyoming, Delaware i Nevada nabrała nowego charakteru 24 lutego, kiedy Rosja rozpoczęła wojnę w Ukrainie. Rosyjska inwazja skłoniła amerykańską administrację do przyjrzenia się i zamrożenia rosyjskich aktywów.
Przy okazji koalicja ekspertów wezwała Kongres USA do rozprawienia się z procederem ujawnionym w śledztwie "Pandora Papers". Przypomniana została postać rosyjskiego miliardera Igora Makarowa, który potajemnie posiadał nieruchomości i prywatny odrzutowiec za pośrednictwem spółek z ograniczoną odpowiedzialnością ze stanu Wyoming.
Według danych stanowych Wyoming, liczba spółek z ograniczoną odpowiedzialnością w ciągu ostatniej dekady wzrosła z 4 200 do ponad 220 tysięcy. Zarejestrowane tam firmy wymieniane były w procesach sądowych dotyczących oszust medycznych w Rosji, uchylania się od podatków na Węgrzech czy kradzieży bankowej w Zimbabwe.
Jackson i inni zarejestrowani agenci przyznają, że niewiele lub nic nie wiedzą o właścicielach, których reprezentują.
"Kancelaria" Mejzy
Inną bohaterką artykułu "The Washington Post" jest Candice Dillmon, kolejna agentka oferująca rejestrację firm w Wyoming. Jej kancelaria reklamuje się m.in. w Polsce. Firma gwarantuje pełną anonimowość. Dillmon jako agentka ma zarabiać około 50 tys. dolarów rocznie, pobierając 150 dolarów za utworzenie jednej firmy, a następnie 50 dolarów rocznie za jej reprezentowanie.
- Każdy, kogo zapytasz, kto mnie zna, powie, że jestem pracowitą, uczciwą osobą i jestem dumna z posiadania dobrej reputacji, zarówno osobistej, jak i zawodowej - mówi "The Washington Post".
"Kancelaria Wyoming", z którą związana jest Dillmon, pomaga polskim właścicielom zakładać firmy w amerykańskim stanie oraz konta na Kajmanach i Belize. "Wyoming to wyjątkowy stan, który pozwala na założenie i prowadzenie firmy bez ujawniania danych jej właścicieli" - informuje firma na swojej stronie internetowej.
Jak ujawnili dziennikarze Wirtualnej Polski, "Kancelaria Wyoming" obsługiwała Vinci NeoClinic LLC w USA, a dzięki założeniu biznesu w Wyoming możliwe było uniknięcie płacenia ZUS-u w Polsce. "Kancelaria Wyoming" ma swoją polską stronę, a na niej podany warszawski numer telefonu.
Dillmon twierdzi, że nie ma udziałów w "Kancelarii", jednak odmówiła dalszych wyjaśnień. Powiedziała jedynie, że prawo stanowe nie wymaga od niej badania swoich klientów.
"Leczenie" Mejzy
Amerykańska gazeta przytacza historię spółki Łukasza Mejzy. - Próbował wykorzystać chorych - mówi "The Washington Post" Paulina Materna. Kobieta opowiedziała dziennikarzom, że przez rok wierzyła, że w Meksyku znajduje się lekarz, który jest w stanie wyleczyć jej 6-letnią córkę Polę chorującą na mukowiscydozę.
Materna ujawnia, że pierwszy raz usłyszała o stanie Wyoming, gdy otrzymała od Vinci NeoClinic LLC faktury za opiekę nad córką. Kobieta zachowała faktury, które opatrzone były podpisem Dillmon.
- Każda mama chce wierzyć, że jej dziecko ma szansę być zdrowe. Byłam zaślepiona jego obietnicami - powiedziała Materna o Mejzie. - Poszłabym po pomoc do diabła - dodała.
Mejza nie odpowiedział na prośby "The Washington Post" o komentarz. Gazeta przytacza jego wpisy z mediów społecznościowych, w których opisywał śledztwo Wirtualnej Polski jako próbę obalenia rządu.
Zapytana o sprawę Vinci NeoClini, Dillmon przekonuje, że nie była świadoma zarzutów. Dodaje, że zrezygnowała z pełnienia funkcji agenta firmy w grudniu 2021 roku - po tym, jak jej rachunek za usługi korporacyjne w wysokości 50 dolarów nie został opłacony. - Nie robię nic złego. Gdybym miała przyjaciół i rodzinę, którzy chcieliby zostać zarejestrowanymi agentami, zachęciłabym ich do tego – zaznacza.
Oligarcha na celowniku
Cyndy Jackson postanowiła zbadać przeszłość swoich klientów. Jak wyznaje dziennikarzom, jej działania są ograniczone. W 2016 roku kobieta została agentem spółki Ferrost, która była powiązana z Ihorem Kołomojskim, ukraińskim oligarchą oskarżonym o kradzież miliardów z jednego z największych ukraińskich banków.
Oligarcha jest oskarżony o korupcję w czasach, gdy był gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego. Amerykanie zarzucają mu również niszczenie demokratycznych instytucji Ukrainy.
W latach 2014-2016 Ukrainę dotknął największy kryzys bankowy w historii. W ciągu następnych dwóch lat zbankrutowała niemal połowa banków, a ich klienci stracili ponad 20 mld dolarów. Ukraina zwróciła się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Ten zgodził się udzielić 17,5 mld dolarów pomocy dla zrujnowanego kraju.
Co najmniej 1,8 mld dolarów z tej sumy zostało zdeponowanych w PrivatBanku, jednym z największych banków Ukrainy, którego właścicielem był właśnie Kołomojski.
Na początku marca 2022 roku Kołomojski został objęty sankcjami przez USA. Decyzja była reakcją na inwazję rosyjską w Ukrainie.
Źródło: washingtonpost.com