Łukasz Mejza w gronie oligarchów. Amerykanie opisują polskiego posła
"The Washington Post" opisał problem rajów podatkowych w amerykańskim stanie Wyoming. Dziennikarze przedstawiają zagrożenia związane z podejrzaną działalnością oligarchów, przestępców i oszustów internetowych. Jednym z wymienionych przykładów jest spółka polskiego polityka Łukasza Mejzy.
05.04.2022 | aktual.: 05.04.2022 22:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na łamach "The Washington Post" ukazał się artykuł, który stanowi część globalnego śledztwa "Pandora Papers". Tym razem uwagę dziennikarzy przyciągnęło miasteczko Cheyenne w amerykańskim stanie Wyoming, który uchodzi za raj podatkowy. To właśnie tam zarejestrowana była Vinci NeoClinic LLC, bliźniacza spółka do tej, którą założył Łukasz Mejza.
O biznesie Mejzy jako pierwsi napisali dziennikarze Wirtualnej Polski Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak. Opisali oni, jak firma polityka obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. W tym celu prowadzona miała być terapia "pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi", która uznawana jest za niesprawdzoną i niebezpieczną.
Raj podatkowy
Bohaterką reportażu "The Washington Post" jest 77-letnia Cyndy Jackson, która oficjalnie sprawuję opiekę nad 350 firmami w Stanach Zjednoczonych. Kobieta korzysta z tego, że stan Wyoming nie wymaga żadnych formalności od przedstawicieli firm. Jackson opowiada dziennikarzom, że przy ocenie właścicieli, których reprezentuje, korzysta z internetu i instynktu.
Kobieta jest jednym z tysiąca zarejestrowanych agentów, którzy stanowią jedyny publicznie znany kontakt dla firm zarządzanych przez anonimowych właścicieli. Jak przekonują dziennikarze, w ten sposób korzyści odnoszą oligarchowie, przestępcy i oszuści internetowi. W przeszłości kobieta reprezentowała m.in. skazanego za stręczycielstwo prawnika, odsiadującego wyrok przestępcę z Nowego Jorku czy ukraińskiego oligarchę oskarżonego o kradzież miliarda dolarów.
Do zadań zarejestrowanych agentów należą rutynowe usługi korporacyjne, wypełnianie dokumentów założycielskich i raportów rocznych. W wielu przypadkach agenci są jedynym kontaktem dla każdego, kto chce pozwać firmę lub złożyć skargę.
Nazwiska prawdziwych właścicieli firm zostały ujawnione w wyniku śledztwa "The Washington Post" i Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ). Upubliczniono wówczas zbiór 11,9 miliona dokumentów - wiele z nich dotyczyło firm ze stanu Wyoming.
Dziennikarze szacowali, że przed opodatkowaniem mogły zostać ukryte nawet 32 miliardy dolarów. Opisano też proceder działalności spółek z ograniczoną odpowiedzialnością (LLC) czy struktur biznesowych, które oferowały ulgi podatkowe czy ochronę prawną i ochronę prywatności.
Eksperci od lat zwracają uwagę na ten problem amerykańskiego systemu finansowego. Dla przykładu "The Washington Post" przytacza odmienne praktyki z obszaru bankowości, gdzie konieczna jest weryfikacja klientów. Z kolei agenci tacy jak Johnson nie muszą nawet potwierdzać swojej tożsamości.
Temat wrócił za sprawą rosyjskiej inwazji
Sprawa rajów podatkowych w stanach Wyoming, Delaware i Nevada nabrała nowego charakteru 24 lutego, kiedy Rosja rozpoczęła wojnę w Ukrainie. Rosyjska inwazja skłoniła amerykańską administrację do przyjrzenia się i zamrożenia rosyjskich aktywów.
Przy okazji koalicja ekspertów wezwała Kongres USA do rozprawienia się z procederem ujawnionym w śledztwie "Pandora Papers". Przypomniana została postać rosyjskiego miliardera Igora Makarowa, który potajemnie posiadał nieruchomości i prywatny odrzutowiec za pośrednictwem spółek z ograniczoną odpowiedzialnością ze stanu Wyoming.
Według danych stanowych Wyoming, liczba spółek z ograniczoną odpowiedzialnością w ciągu ostatniej dekady wzrosła z 4 200 do ponad 220 tysięcy. Zarejestrowane tam firmy wymieniane były w procesach sądowych dotyczących oszust medycznych w Rosji, uchylania się od podatków na Węgrzech czy kradzieży bankowej w Zimbabwe.
Jackson i inni zarejestrowani agenci przyznają, że niewiele lub nic nie wiedzą o właścicielach, których reprezentują.
"Kancelaria" Mejzy
Inną bohaterką artykułu "The Washington Post" jest Candice Dillmon, kolejna agentka oferująca rejestrację firm w Wyoming. Jej kancelaria reklamuje się m.in. w Polsce. Firma gwarantuje pełną anonimowość. Dillmon jako agentka ma zarabiać około 50 tys. dolarów rocznie, pobierając 150 dolarów za utworzenie jednej firmy, a następnie 50 dolarów rocznie za jej reprezentowanie.
- Każdy, kogo zapytasz, kto mnie zna, powie, że jestem pracowitą, uczciwą osobą i jestem dumna z posiadania dobrej reputacji, zarówno osobistej, jak i zawodowej - mówi "The Washington Post".
"Kancelaria Wyoming", z którą związana jest Dillmon, pomaga polskim właścicielom zakładać firmy w amerykańskim stanie oraz konta na Kajmanach i Belize. "Wyoming to wyjątkowy stan, który pozwala na założenie i prowadzenie firmy bez ujawniania danych jej właścicieli" - informuje firma na swojej stronie internetowej.
Jak ujawnili dziennikarze Wirtualnej Polski, "Kancelaria Wyoming" obsługiwała Vinci NeoClinic LLC w USA, a dzięki założeniu biznesu w Wyoming możliwe było uniknięcie płacenia ZUS-u w Polsce. "Kancelaria Wyoming" ma swoją polską stronę, a na niej podany warszawski numer telefonu.
Dillmon twierdzi, że nie ma udziałów w "Kancelarii", jednak odmówiła dalszych wyjaśnień. Powiedziała jedynie, że prawo stanowe nie wymaga od niej badania swoich klientów.
"Leczenie" Mejzy
Amerykańska gazeta przytacza historię spółki Łukasza Mejzy. - Próbował wykorzystać chorych - mówi "The Washington Post" Paulina Materna. Kobieta opowiedziała dziennikarzom, że przez rok wierzyła, że w Meksyku znajduje się lekarz, który jest w stanie wyleczyć jej 6-letnią córkę Polę chorującą na mukowiscydozę.
Materna ujawnia, że pierwszy raz usłyszała o stanie Wyoming, gdy otrzymała od Vinci NeoClinic LLC faktury za opiekę nad córką. Kobieta zachowała faktury, które opatrzone były podpisem Dillmon.
- Każda mama chce wierzyć, że jej dziecko ma szansę być zdrowe. Byłam zaślepiona jego obietnicami - powiedziała Materna o Mejzie. - Poszłabym po pomoc do diabła - dodała.
Mejza nie odpowiedział na prośby "The Washington Post" o komentarz. Gazeta przytacza jego wpisy z mediów społecznościowych, w których opisywał śledztwo Wirtualnej Polski jako próbę obalenia rządu.
Zapytana o sprawę Vinci NeoClini, Dillmon przekonuje, że nie była świadoma zarzutów. Dodaje, że zrezygnowała z pełnienia funkcji agenta firmy w grudniu 2021 roku - po tym, jak jej rachunek za usługi korporacyjne w wysokości 50 dolarów nie został opłacony. - Nie robię nic złego. Gdybym miała przyjaciół i rodzinę, którzy chcieliby zostać zarejestrowanymi agentami, zachęciłabym ich do tego – zaznacza.
Oligarcha na celowniku
Cyndy Jackson postanowiła zbadać przeszłość swoich klientów. Jak wyznaje dziennikarzom, jej działania są ograniczone. W 2016 roku kobieta została agentem spółki Ferrost, która była powiązana z Ihorem Kołomojskim, ukraińskim oligarchą oskarżonym o kradzież miliardów z jednego z największych ukraińskich banków.
Oligarcha jest oskarżony o korupcję w czasach, gdy był gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego. Amerykanie zarzucają mu również niszczenie demokratycznych instytucji Ukrainy.
W latach 2014-2016 Ukrainę dotknął największy kryzys bankowy w historii. W ciągu następnych dwóch lat zbankrutowała niemal połowa banków, a ich klienci stracili ponad 20 mld dolarów. Ukraina zwróciła się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Ten zgodził się udzielić 17,5 mld dolarów pomocy dla zrujnowanego kraju.
Co najmniej 1,8 mld dolarów z tej sumy zostało zdeponowanych w PrivatBanku, jednym z największych banków Ukrainy, którego właścicielem był właśnie Kołomojski.
Na początku marca 2022 roku Kołomojski został objęty sankcjami przez USA. Decyzja była reakcją na inwazję rosyjską w Ukrainie.
Źródło: washingtonpost.com