Łukasz Mejza i spółki. Sprawdziliśmy, co się stało z udziałami polityka
Jak ustaliła Wirtualna Polska, przed podaniem się do dymisji w resorcie sportu Łukasz Mejza pozbywał się udziałów w dwóch spółkach, w których był wspólnikiem. Według Krajowego Rejestru Sądowego zmiana dotyczy Vinci Eco Energy i Vinci Work. Polityk po raz kolejny twierdzi, że udziały zbył przed objęciem funkcji w rządzie w październiku. Aktualne odpisy dotyczące jego biznesów jednak temu przeczą.
Sprawa udziałów Mejzy w spółkach od początku budziła ogromne wątpliwości. Kiedy obejmował w połowie października stanowisko wiceministra sportu, Wirtualna Polska ujawniła, że polityk może łamać ustawę antykorupcyjną.
Mejza posiadał bowiem od 33 proc. do nawet 100 proc. udziałów w kilku spółkach prawa handlowego, co łamało przepisy ustawy antykorupcyjnej o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej. Ustawa jasno mówi, że obejmując i pełniąc rządową funkcję, można mieć nie więcej niż 10 proc. udziałów w prywatnych spółkach.
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, w grudniu Mejza zaczął pozbywać się udziałów w części z tych firm. Pierwsza to Vinci Eco Energy, która zaczęła istnieć 14 stycznia 2021 r. i miała zarabiać na rynku paneli fotowoltaicznych.
Kolejny biznes pod nazwą Vinci Work powstał 26 maja 2021 r. jako agencja pracy tymczasowej.
Na stronie internetowej firma reklamuje się jako "nowoczesna agencja pośrednictwa pracy". Deklarowała odciążenie pracodawcy poprzez odprowadzanie podatków za pracownika oraz kusiła organizacją szkoleń. Furory – przynajmniej w mediach społecznościowych – nie zrobiła. Aktywność firmy zakończyła się na kilku wpisach.
Według Krajowego Rejestru Sądowego w spółce Vinci Eco Energy jeszcze do połowy grudnia ubiegłego roku Mejza posiadał 60 udziałów (60 proc.) o łącznej wartości 3 tys. zł. 14 grudnia dokonano zmiany w KRS. Dzień wcześniej polityk formalnie przestał być udziałowcem w firmie, a 51 udziałów objął jego brat Mateusz. 40 udziałów posiada Jakub Zgoła, asystent społeczny posła.
Z kolei w drugiej spółce – zmiana w KRS nastąpiła 23 grudnia, czyli w dniu dymisji Mejzy ze stanowiska wiceministra sportu. Polityk formalnie przestał być właścicielem 33,3 proc. udziałów dzień wcześniej. Tu również pojawia się nazwisko brata Mejzy, Mateusza. Objął on 25 proc. udziałów spółki.
Obie zmiany w KRS nastąpiły w okresie, kiedy polityk próbował wszelkimi sposobami wybronić się przed dymisją. I tak: 8 grudnia na konferencji prasowej publikacje medialne na temat swojej działalności biznesowej określał jako "największy atak polityczny po 1989 roku". - Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej – mówił.
10 grudnia zawiesił swój udział w pracach Ministerstwa Sportu i wystąpił do marszałek Sejmu "o urlop od wykonywania obowiązków poselskich". Kilka dni później uczestniczył jednak w posiedzeniu Sejmu, brał udział w głosowaniach m.in. w sprawie przyszłorocznego budżetu i nowelizacji tzw. ustawy medialnej.
W tamtym okresie miała trwać również kontrola oświadczeń majątkowych polityka przez CBA, a on sam miał składać wyjaśnienia w tej sprawie.
Najnowszy sondaż dla WP. "W roku 2023 PiS przestanie rządzić"
Służby nie sprawdziły Łukasza Mejzy?
Biznesy Łukasza Mejzy wzięliśmy pod lupę niedługo po jego nominacji na wiceministra. Niedługo później zaczęliśmy sygnalizować, że polityk może łamać prawo, nie zbywając udziałów w swoich firmach.
Poza udziałami we wspomnianych już wyżej spółkach - Vinci Work i Vinci Eco Energy - Mejza był też - i nadal jest - udziałowcem w Mejza Business Group (100 proc.), Vinci Sport (ok. 33,3 proc. całości). To ta pierwsza firma, wcześniej funkcjonująca jako Vinci Neoclinic, miała wysyłać do Meksyku ciężko i nieuleczalnie chorych - w tym dzieci - w zamian za 80 tys. dolarów.
Kiedy pisaliśmy o sprawie po raz pierwszy, Mejza zapewniał nas, że przed powołaniem do rządu udziały zbył.
Gdy został zapytany, dlaczego figuruje nadal w Krajowym Rejestrze Sądowym jako wspólnik i prezes w kilku firmach, wiceminister sportu odparł: "Udziały we wszystkich wskazanych spółkach zostały przeze mnie zbyte przed powołaniem mnie na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Nie pełnię również funkcji członka zarządu w żadnym ze wskazanych podmiotów. Na zarządach przedmiotowych spółek spoczywa obecnie prawny obowiązek zgłoszenia zmian w Rejestrze Przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego".
Mejza poproszony o przedstawienie dowodów na zbycie udziałów, już nie odpowiedział.
Podobnie odpisał nam w poniedziałek. Dwukrotnie tak samo.
"Zgodnie z przepisami prawa zbyłem odpowiednią liczbę udziałów we wszystkich spółkach, w których byłem wspólnikiem przed objęciem funkcji sekretarza stanu" – przekazał nam w e-mailu Łukasz Mejza.
Na nasze pozostałe pytania polityk nie odpisał. A dotyczyły one m.in. aktualnych wpisów w KRS i tego, czy decyzja o pozbywaniu się udziałów w spółkach w grudniu miała związek z kontrolą oświadczeń majątkowych przez CBA.
O Łukaszu Mejzie piszemy w Wirtualnej Polsce od listopada. Opisywaliśmy m.in. jego wątpliwe interesy ze szkoleniami organizowanymi za środki unijne oraz kontrowersyjny pomysł na biznes oparty na wysyłaniu śmiertelnie chorych osób do meksykańskiej kliniki oferującej niesprawdzoną terapię.
Jak ujawniliśmy, firma Łukasza Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Były wiceminister sportu osobiście jeździł i przekonywał rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa - 80 tys. dolarów. Metoda, którą zachwalał, nie miała żadnego medycznego potwierdzenia.
Mimo zapowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy, że Łukasz Mejza odejdzie z rządu, wiceminister sportu trwał na stanowisku aż do 23 grudnia. Dla przypomnienia – wówczas drugi raz alarmowaliśmy, że polityk łamie ustawę antykorupcyjną.
Po odejściu z rządu, polityk "przypomniał" o sobie kilka dni temu. Jak ujawnił dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak, Mejza był gościem jednej z klas zielonogórskiej podstawówki. Były wiceminister sportu spotkał się z pierwszoklasistami w ramach akcji "Poznajemy zawody". Nauczycielka, która spotkanie organizowała, prywatnie jest wspólniczką firmy polityka sprzedającej maseczki ochronne bez atestu. Oferty tego przedsiębiorstwa rozsyłał sam Mejza.
Po publikacji lubuskie kuratorium poinformowało, że rozpoczyna w tej sprawie kontrolę. Formalnie rozpocznie się ona po zakończeniu ferii. Wobec nauczycielki, która zorganizowała spotkanie, ma być prowadzone postępowanie dyscyplinarne.
Pytane przez nas o wyniki kontroli oświadczeń majątkowych posła Mejzy CBA nie odpisało na nasze pytania.